- 25 -

3.7K 296 9
                                    

ABBIE

Czas upływał powoli.

W domu Ruckerów panowały spokój i cisza, tak niepasujące do tego zwykle ożywionego miejsca. Patrzyłam na ekran telewizora, ale nie skupiałam się na filmie, całą uwagę poświęcając układaniu odpowiednich słów, którymi zakończę związek z Brianem, tak żeby jak najmniej go zranić. Mimo upływających minut, wciąż nie miałam pojęcia, co mu powiem i byłam coraz bardziej przerażona.

Obok mnie na kanapie leżał wyczerpany wczorajszym pijaństwem Simon i udawał, że ogląda film, gdy tak naprawdę co sekundę przysypiał. Poza nami w domu nie było nikogo. Odkąd przyszliśmy i Trexon opuścił dom, nie pojawił się tu nikt inny i w samotności spędzaliśmy czas na pozornym oglądaniu telewizji.

Simon stwierdził, że mama na pewno jest na całodniowych zakupach, z czym zgadzałam się w stu procentach, natomiast Ashton według niego poszedł do Any. Jego stwierdzenie wywołało dziwny ucisk w mojej piersi. Nie wiedziałam, co to mogło być. Zazdrość? Gniew? Wstyd? A może wszystko naraz? Wzięłam głęboki wdech i udawałam wtedy, że reklama płatków śniadaniowych niezwykle mnie interesuje. Nie wierzyłam, że Ashton poszedł do Any. Bo dlaczego miałby się z nią spotykać jak gdyby nigdy nic? Chyba że faktycznie do niej poszedł, ale w innym celu. Może chciał z nią zerwać, tak jak ja z Brianem. Nie wierzyłam, że będzie ciągnął ich związek, jakby nic się nie wydarzyło. Nie chciałam w to wierzyć.

Simon zachrapał i potarł dłonią blady policzek.

A jeśli miał rację? Jeśli Ashton faktycznie nie zakończy związku z Aną, uważając, że nic takiego się nie stało? Tak samo, jak było w moim przypadku. Kiedy wyszło na jaw, że mnie zdradza, także nie poczuwał się do odpowiedzialności i kompletnie nie uważał się za winnego. Sama nie wiedziałam, czego się teraz spodziewać. I czego bym chciała. Nawet jeśli oboje bylibyśmy wolni, rozsądek nie pozwoliłby mi do niego wrócić. Nasza miłość była przeszłością. Więc czego właściwie chciałam? Czego od niego oczekiwałam?

Usłyszałam, jak ktoś przekręca klucz w zamku i chwilę później pani Rucker weszła do kuchni obładowana tysiącem toreb z zakupami.

- Dzień dobry - przywitałam się, szturchając Simona, żeby się obudził. Powinien nie sprawiać przy mamie wrażenia zbyt skacowanego człowieka.

- Witaj, słonko. Jak się wczoraj bawiłaś?

Przełknęłam ślinę, zbierając się w duchu na kolejne kłamstwo. W tym czasie pani Rucker rzuciła na stój reklamówki i zaczęła wyjmować z nich swoje dzisiejsze zdobycze.

- Wspaniale. A pani?

- Całkiem nieźle. Poznałam tam nawet bardzo miłego pana. Jestem z nim umówiona na jutrzejszy wieczór. - Wyjęła krótką bordową sukienkę. - Już nawet mam strój na tę okazję!

Pomachała sukienką w powietrzu, zachwycona swoim wyborem, a ja popatrzyłam na Simona. Miał tak samo zdziwioną minę, jaką musiałam mieć ja. Jego mama jeszcze nigdy nie była na randce. To znaczy, nigdy od śmierci męża.

- Simon, kochanie, wyglądasz jak wyjęty z gardła. Coś ty ze sobą wczoraj zrobił? - Pokręciła głową. - No ale i tak jesteś lepszy niż twoi bracia. Z samego rana widziałam Trexa w opłakanym stanie i Ashtona, kiedy wychodził do Any. Wyglądał makabrycznie. Jak widmo.

Skończyła wyciągać zakupy, które miała zostawić w kuchni i zaczęła zbierać siatki, żeby zanieść resztę do swojego pokoju.

- Ale nic nie przebije Briana. Myślałam, że jest u ciebie, ale widać się myliłam. W ogóle nie pojawił się w domu, wyobrażacie sobie? I teraz pewnie też go nie ma, mam rację? - Simon pokiwał głową. Zebrała resztę zakupów i wyszła z kuchni, dodając pod nosem: - A nigdy wcześniej nie sprawiał problemów... Oj, jak wróci, to dostanie porządną burę.

Spojrzałam na Simona ze zdziwieniem. Był zdania, że Briana nie ma, bo wcześnie wstał i jak zwykle zabiera ludzi w rejsy. Nie wierzyłam w to, bo po weselu miał zrobić sobie dzień wolnego, a poza tym zwykle dawał mi znać, kiedy wypływał. I pytał, czy chcę się zabrać razem z nim. Nie wierzyłam, ale nie podważałam przypuszczeń Simona, nie chcąc zastanawiać się, gdzie jest Brian i kiedy wróci. Cieszyłam się, że go nie ma. Cieszyłam się, że jeszcze nie nadeszła przygnębiająca chwila, w której zakończę nasz związek. 

Teraz Simon także nie wierzył, że Brian jest na rejsie. To nie było w jego stylu, że nie wrócił do domu, by się wyspać i przebrać, zanim pójdzie do pracy. To nie było w jego stylu, że nagle zniknął bez słowa.

Coś musiało się stać. 

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz