- 67 -

2.6K 224 20
                                    

ABBIE

Telefon Briana oszalał. Wiadomości przychodziły jedna za drugą, z każdą chwilą zwiększając panikę.

Bardzo ładnie przestrzegacie reguł gry!

Raz mogłem wam to podarować.

I przymknąć oko na nieposłuszeństwo.

Ale tym razem naprawdę mnie zdenerwowaliście...

Nadszedł czas na ostateczną rozgrywkę!

Kiedy tylko zaczęły przychodzić SMS-y, zerwaliśmy się z miejsca i dopadliśmy drzwi. Były zamknięte od zewnątrz. Ashton próbował je wyważyć, a ja zaczęłam się rozglądać za czymś, co mogłoby w tym pomóc. Nie było niczego takiego. Tylko my. Więc spróbowałam wyważyć drzwi razem z nim.

Ale nagle oboje znieruchomieliśmy.

- Czujesz to? - zapytałam.

- Dym - odpowiedział Ashton.

Nienawidziłam tego zapachu. Ashton znowu spróbował wyważyć drzwi. Jak na tak stare drewno, okazało się wyjątkowo mocne.

Umilę wam życie jeszcze bardziej, sami zobaczycie.

Mogliście tego uniknąć, przynajmniej w pewnej części.

Rozpracowałem was i wasze durne próby odkrycia, kim jestem.

Za to wy wciąż nie rozgryźliście mnie, choć to przecież tak banalne!

E!!!

Odczytałam szybko kolejne wiadomości. Co to za "E!!!"? Co to za chore szyfry? Poczułam taką złość, że gdybym teraz dostała w swoje ręce tego popie...

- Hej! Jesteście tam?! - Czy kiedykolwiek uwierzyłabym, że nadejdzie dzień, w którym głos Trexona sprawi, że zechcę skakać z radości?

- Jesteśmy! - krzyknął Ashton.

- Drzwi są zamknięte od zewnątrz! - dodałam.

- Zaraz je otworzę! - zawołał Trex i zabrał się za majstrowanie przy zamku. Spojrzałam na Ashtona. Cała jego pewność siebie gdzieś się ulotniła. Poczułam złość, że przez niego znaleźliśmy się w tak koszmarnej sytuacji. Nie wiedziałam, czy był temu winny, ale potrzebowałam obwinić o to wszystko kogokolwiek.

Coś głośno trzasnęło, a potem z hukiem otworzyły się drzwi. Czarna sylwetka Trexona odcinała się na tym jaskrawym tle płomieni pożerających las. Nie sądziłam, że ogień był aż tak wielki.

- Szybko! - krzyknął Trex, kaszląc, i z powrotem zasłonił ręką usta.

Dopadliśmy drzwi i wybiegliśmy na nocne powietrze przesycone smrodem dymu. Ogień był o wiele bliżej, niż początkowo mi się wydawało. Dobrze, że nie zostałam tam zamknięta sama, tylko z Ashtonem. Kto wie, czy Trex pośpieszyłby mi na pomoc, gdyby nie chodziło o ratowanie przy tym jego brata.

Biegliśmy pomiędzy drzewami, nie zatrzymując się ani na moment. Nie patrzyłam za siebie, ogień już pewnie zaczynał pochłaniać chatkę, w której siedzieliśmy.

W końcu dobiegliśmy do samochodu Ashtona. Wskoczyłam na tylne siedzenie i odkaszlnęłam, żeby oczyścić płuca. Drapało mnie w nich i potwornie bolały. Facet naprawdę zamierzał puścić z dymem całe moje życie.

Kiedy Ashton i Trex usiedli z przodu, Ashton zaczął prowadzić w stronę domu, przekraczając wszystkie możliwe ograniczenia prędkości. Wyjęłam telefon, żeby napisać do Simona, czy wszystko u niego w porządku, i wtedy zauważyłam nieodczytaną wiadomość.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz