Epilog

5.7K 551 306
                                    

ABBIE

- Fujka - mruknął Simon. - Fujka, ohyda, paskudztwo.

- No coś ty, jak możesz nie lubić truskawkowej czekolady?

Simon potrząsnął głową.

- Gdybyś była tam gdzie ja i widziała, jak jakieś dwie porządnie kopnięte babki codziennie wpierdzielają dwie tabliczki tej czekolady, też by ci zbrzydła. Jadły ją tak, jakby nigdy w życiu nie widziały niczego słodkiego, a potem świdrowały mnie tymi swoimi zielonymi oczami, jakby teraz miały ochotę pożreć mnie. Śnią mi się po nocach. Obie miały ciemne włosy. Jedna miała głowę w lokach, a druga długie proste włosy i sam nie wiem, która z tych głów była bardziej stuknięta. Bez urazy, oczywiście. - Skrzywił się. - Jedna twierdziła, że jest nożem, a druga, że widelcem. Jadły cały czas i przestawały tylko wtedy, kiedy śmiały się lub spały. Tragedia.

Zaśmiałam się i zjadłam kolejną kostkę.

- Pozostaje mi tylko podziękować uroczym koleżankom. Więcej czekolady dla mnie.

- Uroczym koleżankom... Jasne. - Simon prychnął, ja znowu się zaśmiałam.

I wtedy ktoś wszedł do kuchni.

- Cześć, Abbie - usłyszałam za sobą wesołe powitanie. Ktoś poczochrał mi włosy, a potem otworzył lodówkę.

- Cześć, Ashton - odpowiedziałam, odwracając się do niego z uśmiechem.

No właśnie, z uśmiechem. Od tych tragicznych wydarzeń związanych z Redfordem minął już prawie rok i powoli doszliśmy do siebie. Wszystko znowu było tak jak dawniej, chociaż zupełnie inaczej. Mimo że tym razem uwielbiałam moje mieszkanie, znowu prawie codziennie bywałam w domu Ruckerów. I wszystko jakoś toczyło się dalej.

Przez bardzo długi czas czułam żal, że nie rozegraliśmy tego wszystkiego inaczej i sprawy potoczyły się właśnie w taki sposób. Najtrudniej było pogodzić się ze śmiercią Briana. Kiedy zniknęło napięcie spowodowane chęcią wpakowania Redforda do więzienia, zrobiło się cicho i spokojnie. Zbyt spokojnie. Smutne myśli przychodziły nieustannie i dręczyły tym bardziej, że nie było obok mnie nikogo, kto mógł je rozwiać. Nie było jego.

Jednak po pewnym czasie pojawiła się inna osoba, która dodawała mi otuchy - Simon. Bałam się naszego pierwszego spotkania po jego wyjściu ze szpitala psychiatrycznego. Bałam się, że to będzie pożegnanie. Ale Simon okazał się jeszcze wspanialszym przyjacielem, niż do tamtej pory myślałam. Powiedział, że nie może mnie oceniać, bo nie ma pojęcia, co tak naprawdę czuję i co było pomiędzy mną a jego braćmi. Przyznał, że było mu ciężko w to uwierzyć i zabolało go to, tym bardziej, że Brian zginął. Ale skoro Brian był w stanie mi wybaczyć, to on nie może tego nie zrobić. Byłam pewna, że nie zasługuję na taką wspaniałomyślność, ale jednocześnie czułam się bezgranicznie szczęśliwa, że jednak nie stracę swojego najlepszego przyjaciela.

- Poza tym jesteś moją przyjaciółką i, do cholery, nie chcę tego zmieniać. Jesteś dla mnie jak siostra, Ab. Rodzeństwu wybacza się wszystko! - powiedział na koniec, a potem przytulił mnie tak mocno, że coś chrupnęło mi w plecach. Ale nie zwracałam uwagi ani na to, ani na łzy ulgi spływające po mojej twarzy. Ogromnie cieszyłam się, że on wciąż chce mnie znać. Uwielbiałam go.

Podczas naszego pierwszego spotkania zjedliśmy wielką pizzę i opowiedziałam Simonowi o tym, co wydarzyło się podczas jego nieobecności. O tym, jak okazało się, że to przyjaciel Trexa, Max, okradł jego mieszkanie, i o tym, co strasznego spotkało go później. O tym, jak Trex rozpoznał, że narkotyki Redforda pochodziły od Oldmana i Floriana, i jak próbowaliśmy sprawdzić, czy doprowadzą nas do porywacza. Jednak to było bezcelowe - Oldman sprzedawał mu towar, ale nie wiedział o nim nic więcej, a Florian... zanim razem z Oldmanem wsiedliśmy do samochodu, żeby pojechać do magazynu, powiedział, że Trex i Ashton trzymają tam związanego jakiegoś typa. Nie znał go. Nie poznał, że to był ten sam człowiek, który uderzył go, gdy ten mi się naprzykrzał. Pewnie nawet Redford nie kupował od niego narkotyków bezpośrednio. Ani Oldman, ani Florian nie mogli nam pomóc i nie mieliśmy pojęcia, jak udowodnić winę Redforda.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz