- 16 -

3.9K 314 26
                                    

BRIAN

Nie miałem już ochoty na zabawę. Muriel skutecznie pozbawiła mnie chęci na cokolwiek. Wracałem tam tylko po Abbie. Jeśli będzie chciała jeszcze zostać, to jakoś to wytrzymam. Byle chociaż ona się dziś dobrze bawiła.

Uśmiechnąłem się na myśl o Abbie. Podejrzewałem, że z pomocą Ashtona udało jej się już zapanować nad sytuacją i do tej pory Simon pewnie smacznie spał w pokoju hotelowym. Porządnie dziś przesadził i naprawdę nieźle mnie urządził, odlatując i zostawiając Muriel na mojej głowie. Dzięki niemu bawiłem się kiepsko, no ale czego się nie robi dla brata.

Doszedłem na miejsce i rozpocząłem poszukiwania, bo nie zastałem Abbie przy stoliku ani na parkiecie. Nie widziałem też Ashtona ani Trexa, więc zacząłem pytać innych gości, czy nie widzieli moich braci albo Abbie.

- To ta ładna dziewczyna w pomarańczowej sukience? - spytała pewna starsza pani, żeby się upewnić. Mimo późnej pory na weselu wciąż było sporo bawiących się starszych ludzi. - Wcześniej szła z jakimś chłopakiem, prowadząc innego na górę. Takiego z ładną, szczuplutką buźką. Oj, bardzo szkoda chłopaka, że doprowadził się do takiego stanu.

- To było wcześniej. Nie widziała ich pani od tego czasu?

- Niestety nie, kochany. Musiałam ich nie zauważyć. Może poszli do domu?

Podziękowałem staruszce i zacząłem rozglądać się dalej. Nie mogli pójść do domu. Abbie miała na mnie zaczekać. Na pewno gdzieś tutaj była.

- Przepraszam, pamięta pan, który pokój wynajęła dziewczyna w pomarańczowej sukience dla młodego, pijanego chłopaka? - spytałem portiera, mimo że nie miałem zbyt dużej nadziei na pomoc z jego strony. Ku mojemu zaskoczeniu odpowiedział:

- Nie pamiętam numeru, ale to było gdzieś na czwartym piętrze. Chciała, żeby pokój był gdzieś blisko, ale dopiero na tym piętrze mieliśmy wolny.

Abbie i Ashton na pewno wciąż byli u Simona. Z ogromną ulgą wszedłem po schodach na czwarte piętro. Korytarz był długi i miał całe mnóstwo jednakowych drzwi. O tej porze nie wypadało pukać do każdych i wypytywać o dziewczynę i braci. Wyciągnąłem telefon i zacząłem dzwonić do wszystkich po kolei, ale nikt nie odbierał. Przeszedłem przez korytarz, próbując jeszcze raz dodzwonić się do Abbie, gdy nagle usłyszałem dzwonek jej telefonu zza drzwi w jednym z pokoi. Zapukałem do środka, ale nikt nie odpowiedział. Nacisnąłem na klamkę. Było otwarte.

Wszedłem do środka i zauważyłem telefon Abbie leżący na komodzie w przedpokoju. Podszedłem kilka kroków i za ścianą po prawej stronie dostrzegłem duże łóżko ze śnieżnobiałą pościelą, a w nim śpiącego Simona. Nie było ich tutaj. Musieli już wrócić na dół, a Abbie widocznie zapomniała zabrać telefonu.

Wyszedłem, zamykając za sobą drzwi. Pewnie się minęliśmy i zeszli na dół schodami po drugiej stronie długiego korytarza. Wtedy naszła mnie dosyć oczywista myśl, że niepotrzebnie ich szukam. Skoro są razem, to Abbie na pewno nic się nie stało. Zdecydowanie nie było potrzeby się martwić. Pewnie są już na dole i świetnie się bawią.

Wróciłem na dół i poszedłem skorzystać z toalety.

Teraz wracam do sali bankietowej. Na pewno już tam są i nic nikomu się nie stało - pomyślałem. - Bo niby co się mogło stać?

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz