- 10 -

4.7K 377 31
                                    

ABBIE

Chwila czułości została przerwana dosyć szybko, bo z dołu dobiegł nas ponaglający okrzyk pani Rucker. Musiałam zejść na dół i pomóc Simonowi w przygotowaniu omletów, a Brian poszedł obudzić Ashtona i Trexa. Sukces tego przedsięwzięcia był połowiczny. Najstarszy z braci nie zamierzał wstać na zawołanie. Wydaje mi się, że moja obecność miała na to spory wpływ.

- Naprawdę mi żal, że Mitsy wyjechała na wakacje akurat teraz. Miałbym towarzyszkę na wesele i nie musiałbym się obawiać, że dzisiejszego wieczoru zostanę kaleką. Przecież Muriel mnie wykończy - narzekał Simon. Marudzenie było do niego niepodobne. I tym bardziej mnie śmieszyło.

- Skąd wiesz, może się przyzwyczaisz, zaiskrzy i jeszcze będziecie żyli długo i szczęśliwie? - dogryzłam mu, parskając śmiechem. Popatrzył na mnie żałosnym wzrokiem. Był zrozpaczony.

- Mitsy, dlaczego cię tu nie ma? - spytał omleta, który nałożył sobie na talerz i zaczął jeść.

Mitsy była moją i Simona koleżanką z klasy. Nasze relacje z nią nie były idealne, bo lubiła plotkować i często mówiła zbyt dużo i trochę nietaktownie, ale była zabawna i lubiliśmy chodzić z nią na imprezy. Zdecydowanie była duszą towarzystwa, tak jak Simon, i świetnie bawiliby się razem na weselu. Pech chciał, że akurat w tym tygodniu wyjechała z rodzicami w góry.

- Dzień dobry - przywitał się Ashton, wchodząc do kuchni. Omiótł nas wzrokiem i usiadł przy stole, żeby zjeść z nami śniadanie. Nie zatrzymał na mnie swojego elektryzującego spojrzenia. Nie. Dziś wszystko było normalnie. Jak zawsze, kiedy był trzeźwy.

- O której będą dziewczyny? - spytała Olivia Rucker, patrząc na synów. Simon jęknął, zamiast odpowiedzieć, natomiast Ashton powiedział:

- Ana ma być gotowa za godzinę. Wyjdę po nią po śniadaniu. - Pomyślałam, że to bardzo miłe z jego strony, że jest taki dobry dla swojej dziewczyny. Dla mnie też kiedyś taki był. Potrafi sprawiać naprawdę świetne wrażenie.

- Muriel już pewnie dawno gotowa - powiedziałam do Simona. - Pośpiesz się, bo jeszcze się rozmyśli i z tobą nie pójdzie.

- Och, tak, z pewnością - mruknął zrezygnowany i przełknął kawałek omleta.

Zjedliśmy śniadanie i Ashton wyszedł po swoją ukochaną Anę. Wrócił po dwudziestu minutach, kiedy skończyłam robić makijaż pani Rucker i poprawiłam swój. Wyszedł mi nieźle, ale niestety nie umywał się do idealnego makijażu Any. Musiałam przyznać, że czerwona szminka pod kolor sukienki idealnie pasowała do jej bladej twarzy i jasnych włosów. Wyglądała pięknie.

- Cześć - powiedziała, uśmiechając się i zajmując miejsce obok mnie. Moja pomarańczowa sukienka przy niej straciła swój urok. Albo tylko mi się tak wydawało. W tamtej chwili czułam się brzydka i nie dziwiłam się, że Ashton chce być z taką dziewczyną, jak Ana.

- Hej - odpowiedziałam i zajęłam się układaniem włosów. - Jak tam, gotowa na zabawę? - spytałam. - Zapowiada się długa noc.

- Oj tak - zaśmiała się, rzucając krótkie spojrzenie na Ashtona. Ja też na niego popatrzyłam, a on popatrzył na mnie. Zrobiło mi się duszno. Chyba za dużo było nas w jednym pomieszczeniu. - Przeczuwam niezapomnianą zabawę - dodała.

- Ja za to przeczuwam zapomnianą zabawę - burknął Simon. - Żeby to przetrwać, muszę się nawalić i jutro niczego nie będę pamiętał... O! Jest moja piękna tancerka! - krzyknął nagle, widząc przez okno Muriel zbliżającą się do drzwi.

Byliśmy w komplecie i piętnaście minut później z Simonem i Muriel siedzieliśmy już w aucie Briana. Trexon także w końcu się zebrał i razem z pozostałymi jechał na ślub przyjaciółki samochodem Ashtona.

Brian prowadził, co chwila zerkając na mnie z promiennym uśmiechem. Chciałam odpowiedzieć mu tym samym, ale czułam się nieswojo. Gdy zobaczyłam, jak Ashton całuje Anę, zanim wsiedli do samochodu, przypomniałam sobie, że wczoraj chciał pocałować mnie. Nie wiedziałam, czy bardziej byłam zła na niego za jego obłudę w stosunku do swojej dziewczyny, czy na siebie, że zbyt dużo o nim myślałam. A może na siebie za to, że nie pozwoliłam mu na pocałunek.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz