- 66 -

2.5K 238 16
                                    

SIMON

Jedna minuta, druga, trzecia.

No dalej, przychodź po te pieniądze, głupi psycholu...

Schowany w ciemnej uliczce nieopodal Czerwonego Statku, obserwowałem, czy nie zbliża się nikt podejrzany. Niezbyt dużo osób dzisiaj tam przychodziło. Na pewno porywacz rzuci mi się w oczy. Byłem dobrej myśli. To musi się udać.

Moje optymistyczne nastawienie pogłębiał fakt, że w pracy nikt się nie zorientował, że zniknęły pieniądze, i mogłem potajemnie je odłożyć. Tak w ogóle, to kto trzyma w kasie taką kupę forsy? Naprawdę nieźle tam zarabiają. W przyszłości fajnie byłoby otworzyć swój własny klub...

Cholera, to chyba on. Zrobiłem kilka kroków, wchodząc w światło latarnii, ale zaraz się cofnąłem. Nie może mnie zobaczyć. Mężczyzna ubrany na granatowo szedł w stronę pubu, a mi przyspieszyło tętno. Jeszcze krok, no dalej, wchodź do środka po pieniądze. Ale on nawet nie popatrzył na wejście do Czerwonego Statku, minął je z zupełną obojętnością. Uczucie zawodu ogarnęło mnie jak rozciągająca się wokół ciemność. Skarciłem się w myślach. To, że był ubrany na granatowo, nie znaczy, że jest tym, kogo szukamy. Przecież to niemożliwe, żeby facet zawsze ubierał się w tym samym kolorze.

O czym to ja myślałem? Ach, tak, klub. Własna dyskoteka, pijalnia alkoholu i nieprzerwany dostęp do pięknych kobiet. O tak, to jest moim marzeniem. Raj na ziemi...

Ktoś znowu przykuł moją uwagę. Jakaś dziewczyna szła w kierunku wejścia, rozglądając się gorączkowo. Zrobiłem krok do przodu, żeby lepiej się jej przyjrzeć. I wtedy ktoś złapał mnie za ramię. Podskoczyłem, cofając się z przerażeniem.

- Co taki ładny chłopiec robi sam w ciemnościach? - Kiedy wzrok przyzwyczaił mi się do braku światła w miejscu, w którym stała ta osoba, zauważyłem, że była to drobna staruszka. Odetchnąłem z ulgą.

- Czekam na kogoś - wypaliłem, zanim zdążyłem się ugryźć w język. Jeszcze będzie chciała czekać ze mną. I co wtedy zrobię? Spojrzałem na drzwi Czerwonego Statku, żeby nie przegapić, gdyby porywacz się pojawił.

- Na kogo, skarbeńku? Już bardzo późna godzina - powiedziała kobieta, stając przede mną. Dreptała w miejscu, przekładając z ręki do ręki reklamówkę.

- To dlaczego jest tu pani o tak późnej porze?

Chciałem dodać, że staruszki już dawno śpią o tej godzinie, i że bardzo chcę, żeby już sobie poszła. Ale wtedy ona wyciągnęła w moją stronę rękę z reklamówką.

- Taki miły pan prosił, żebym ci to przekazała. - Wytrzeszczyłem na nią oczy i popatrzyłem na to, co chciała mi dać. Zawartość worka na pewno nie była zakupami. To nie był dobry znak...

- Co to jest? - zapytałem, wciąż nie biorąc tego do ręki. Czułem gorąco oblewające mnie od stóp do głów.

- Weź, chłopcze. Nie wiem, co jest w środku. Ale mężczyzna mówił, że jest twoim dobrym przyjacielem, i że domyślisz się, od kogo ten prezent. - Staruszka uśmiechnęła się szeroko i wzięła moją dłoń, żeby włożyć do niej pakunek. W środku było chyba jakieś pudełko.

- Zaraz... Ale... Jak to? - Kobieta poklepała mnie po ręce i już chciała odejść, zostawiając mnie w tym przeraźliwym osłupieniu. Dlaczego zawsze w kryzysowej sytuacji mój mózg pracował na tak niskich obrotach? - Niech pani zaczeka! - krzyknąłem, bo zdążyła już oddalić się parę kroków. - Jaki on był? Ten mężczyzna, jak wyglądał?

- Nie wiem, kochany. Słabo widzę w nocy. - Kobiecina zaśmiała się cienkim głosem i dodała: - Ale był naprawdę niezwykle miły. W dzisiejszych czasach takich kawalerów ze świecą szukać! Ty też jesteś bardzo grzeczny. Uważaj na siebie. Miłego wieczoru, chłopcze!

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz