- 43 -

2.9K 243 13
                                    

SIMON

Wyjąłem pieniądze z kosmetyczki mamy i schowałem je do portfela. Na wszelki wypadek - pomyślałem, ale od razu skarciłem się w myślach. Nic nie ma prawa się nie udać. Odnajdziemy Briana, a tego chorego na umyśle typa wsadzimy za kratki. Damy radę. Musimy.

- Dziękuję, oddam ci, jak tylko dostanę wypłatę - zapewniłem mamę, kiedy z powrotem weszła do kuchni. - O ile od razu całej nie przepiję... - Chyba wracało mi poczucie humoru.

- Simon! - skarciła mnie mama.

Zaśmiałem się i westchnąłem:

- Och, tak dużo picia, tak mało życia...

Mama zmierzyła mnie surowym spojrzeniem. Nie lubiła moich wybryków z alkoholem, bo przypominały jej problemy z Trexem, kiedy był młodszy. Kiedyś mi to wspomniała, ale spokojnie - ja nie byłem Trexem, a moje imprezy były niczym w porównaniu z gównem, w które on się zawsze pakował.

Usłyszeliśmy dźwięk przychodzącego SMS-a i momentalnie mój wzrok powędrował do Abbie, ale to mama wyjęła telefon. Odetchnąłem z ulgą, że to do niej przyszła wiadomość.

- Ojej, jak wspaniale! - krzyknęła. - Pamiętacie, jak mówiłam wam o Jamesie?

Zmarszczyłem brwi.

- Jakim Jamesie? - spytał Ashton.

- Och, o tym mężczyźnie, którego poznałam na weselu Sarah i Daiana. Spotkaliśmy się kilka razy i było wspaniale. A teraz znowu zaprosił mnie na randkę.

Uśmiechnęła się z zachwytem, co najmniej jak nastolatka, która po raz pierwszy umawia się z wymarzonym kolesiem.

- Ach, w co ja się ubiorę? - Wyszła z kuchni, ale zaraz wróciła, żeby dodać: - Simon, musisz mi powiedzieć, co mam na siebie założyć...

- Ja??? - Wytrzeszczyłem oczy, a ona spojrzała na telefon.

- Zabiera mnie na imprezę do... - Odszukała wzrokiem właściwy fragment wiadomości. - ...Czerwonego Statku. Na pewno tam byłeś. Powiedz mi, jak kobiety ubierają się w to miejsce?

Zamiast odpowiedzieć, wpatrywałem się w Abbie. Cóż za dziwny zbieg okoliczności, że mama będzie w Czerwonym Statku akurat wtedy, gdy mamy przekazać pieniądze porywaczowi.

- Simon?

- Normalnie. Nie strój się jak na bal, bo cię wyśmieją. To zapuszczona buda.

W sumie, co za różnica. I tak rozprawimy się z tym psychopatą, zanim będziemy musieli dać mu pieniądze. Do wieczora będzie po wszystkim.

- Może założę czerwoną sukienkę... W końcu to Czerwony Statek. - Mama się zaśmiała.

- Idę do siebie. - Ashton wstał od stołu i skierował się na górę.

- Ja też - powiedziałem i poszedłem za nim, a Abbie ruszyła za mną.

Wychodząc, rzuciłem okiem na telefon mamy. Może w wiadomości, którą dostała od porywacza, także było coś zaszyfrowane. Może warto było dopisać ją do tego, co już mamy?

Zrobię to, jeśli nie uda się go dzisiaj odnaleźć. Ale przecież się uda! Musi się udać!

Weszliśmy do pokoju Ashtona. Usiadłem na łóżku, a Abbie zajęła miejsce na bordowym fotelu przy oknie. Ashton stał na środku pomieszczenia z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Byłem u kolegi i udało nam się namierzyć telefon Briana. Jest opcja, że gość nie ma go przy sobie, dlatego musimy być w gotowości i najlepiej zaczekać, aż wyśle kolejną wiadomość, a wtedy namierzymy go jeszcze raz i już nam nie ucieknie.

- Sami po niego pójdziemy? - spytała Abbie.

- Chcesz zawiadomić policję? Lepiej tym nie ryzykować. Myślę, że we trójkę mamy szansę - stwierdził Ashton.

Pokiwałem głową i powiedziałem:

- Damy radę. Wyślemy go za kratki, uratujemy Briana i te dziesięć tysięcy, których nigdy nie dostanie.

- A do czasu, aż przyjdzie wiadomość, proponuję spacer.

Razem z Abbie posłaliśmy Ashtonowi zdziwione spojrzenie.

- Po porcie. Gość nie wie, że ja i ty o tym wiemy, tak? - powiedział, patrząc na mnie. - Abbie zostanie w domu i w razie nadejścia wiadomości, namierzy telefon. Zaraz pokażę jej, jak to zrobić. A my w tym czasie poszukamy jachtu Briana. Może będziemy pierwsi. Tak duża łajba nie mogła zapaść się pod ziemię.

- Myślisz, że typ się nie zorientuje, jak będziecie przetrząsać okolicę, szukając nie wiadomo czego? - Abbie wyglądała na zdenerwowaną. - Obserwował nas i będzie dalej to robił, musimy brać to pod uwagę.

- Więc co? Zamierzasz siedzieć bezczynnie, tak jak do tej pory? - warknął Ashton.

Abbie wstała z fotela i podeszła do niego.

- Nie siedziałam bezczynnie. Robiłam to, co ten...

- O tak, zdecydowanie! Posłusznie płaciłaś małe kwoty i poszłaś na imprezę. Wielkie poświęcenie! Nie wpadliście na to, żeby go poszukać?

- Chcieliśmy, ale on nas obserwuje, nie rozumiesz tego? Nie mogę działać pochopnie, bo boję się o życie Bri...

- Dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej? - Ashton kolejny raz przerwał jej ze złością.

- Bo nie jesteś godzien zaufania! Nigdy nie byłeś i nigdy nie będziesz! - Abbie krzyknęła tak, że byłem pewien, że za moment wkroczy tu mama.

Patrzyłem na nich oszołomiony i zastanawiałem się, jak rozładować napięcie. Każdy wiedział, że Abbie i Ashton byli kiedyś parą. I to nieźle dobraną parą. To był czas, kiedy nasza przyjaźń kończyła się na widywaniu w szkole, bo Ab prawie każdą wolną chwilę poświęcała mojemu bratu. Wyglądała wtedy na naprawdę szczęśliwą. Do czasu, aż wyszło na jaw, że Ashton jednocześnie spotyka się z Carą. I spotyka to w tym przypadku bardzo subtelne słowo. Od czasu ich zerwania, spędzałem z Abbie mnóstwo czasu i zauważyłem, że nie boi się przebywać z nim w jednym domu czy pomieszczeniu. Jakby chciała mu udowodnić, że niewiele obeszło ją to, co się stało. Całkiem nieźle to ukrywała. Wydawała się wesoła, poza ciemnoniebieskimi oczami, które prawie zawsze były smutne. I nigdy nie wspominała o tym, co jej zrobił. Nigdy niczego mu nie wypomniała. Aż do teraz.

Nie musiałem ich uspokajać. Wyręczył mnie dźwięk nadchodzącej wiadomości.

Abbie jeszcze przez chwilę ze złością wpatrywała się w Ashtona, a potem wyjęła telefon i przeczytała SMS-a na głos, a nam opadły szczęki.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz