- 86 -

3.1K 256 44
                                    

ABBIE

Szybkim krokiem opuściłam pokój Maksa i już chciałam wyjść z domu, kiedy dobiegł mnie krzyk jego ojca. Odwróciłam się w drzwiach. Nathan Carter trzymał przy uchu telefon trzęsącymi się rękami i nerwowo poruszał ustami.

- Jak to się stało? To niemożliwe! - Przerwał na chwilę i złapał się ręką za głowę.

Nie mogę tak stać i się na niego patrzeć. Muszę dogonić Trexa, zanim w przypływie wściekłości zrobi coś, czego później będzie żałował.

Już miałam wyjść, ale słowa Nathana Cartera przygwoździły mnie do podłogi.

- W którym szpitalu? Tak, tak, niedługo będę.

Jeszcze raz popatrzyłam na jego pooraną zmarszczkami i zniszczoną przez picie twarz i uderzyła mnie malująca się na niej rozpacz.

- Co się stało? Czy wszystko w porządku?

Nathan zaczął chodzić po pomieszczeniu, trzymając się rękami za głowę. Zdawał się mnie w ogóle nie zauważać. Kiedy wziął swoje piwo i zaczął pić je jednym haustem, podeszłam do niego, pomogłam mu usiąść na kanapie i wyjęłam butelkę z jego drżących rąk.

- Max... - Mężczyzna próbował powstrzymać konwulsyjny szloch i wyraźnie powiedzieć, co się stało. - Max jest w szpitalu... Ktoś znalazł go ledwo żywego i zadzwonił na pogotowie, bo on... - Mężczyzna odebrał swoje piwo i wypił je do dna, a potem popatrzył na mnie zrozpaczonym wzrokiem. - Powiedzieli, że dostał krwotoku i jest nieprzytomny, bo przedawkował narkotyki...

***

TREX

Mój telefon dzwonił już trzeci raz. Znowu ona. Odrzuciłem połączenie, przyspieszając kroku. Na pewno nie powiem jej, dokąd idę. Nie życzę sobie, żeby ktoś próbował mnie powstrzymać przed tym, co zamierzam zrobić.

To, co czułem, chyba nazywa się furią. Tak bardzo byłem wściekły, że chciało mi się śmiać i prawie cieszyłem się, że zaraz zobaczę te wyłupiaste oczy Floriana.

To on rozkręcił kokainowy biznes. To od niego Max zaczął kupować w takich ilościach, że kompletnie się w tym zatracił i zaczął sprzedawać czyjeś rzeczy, żeby zarobić na prochy. To od niego porywacz miał część narkotyków, którymi częstował nas w swojej nienormalnej grze. To on zaczepiał Abbie... i był z tego powodu niezmiernie zadowolony. Po części był temu wszystkiemu winny.

Może nawet jeszcze bardziej, niż myślałem.

W oddali zobaczyłem Czerwony Statek i przez głowę przeszła mi dziwaczna myśl. Może to Florian był porywaczem... Na pewno był na tyle postrzelony, żeby wymyślać jakieś głupie gierki. Ale nie płynął na statku. Był wtedy mniej więcej w moim wieku, więc to było niemożliwe, żeby stracił w katastrofie dziewczynę, na której mu zależało.

Ale przecież nie miałem żadnej pewności, że Nina Crow była dziewczyną porywacza.

Zaraz się przekonamy...

Przekroczyłem próg Czerwonego Statku i skrzywiłem się, dostrzegając w dali pomieszczenia Floriana siedzącego z Bradem i Comem. Do nich nic nie miałem. Trochę szkoda, że Florian nie był sam, ale to przecież niczego nie zmienia.

Kiedy mnie zobaczył, wstał z uśmiechem na twarzy. Jego nos był siny i spuchnięty bardziej niż moje oko.

Dobrze, że w pubie nie było zbyt wiele osób. Nie ma sensu robić scen.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz