- 94 -

3K 266 123
                                    

ABBIE

Nie mogę uwierzyć, że Ashton naprawdę do niego strzelił...

Osobą, która odciąga mnie od Trexa, okazuje się Oldman. Prawie nie widzę jego twarzy, gdy mówi, żebym wyszła z nim na zewnątrz. Prawie nie słyszę wycia syren jakichś wozów ratunkowych. Redford przestaje się śmiać i z radością zaczyna krzyczeć, ale nie rozumiem jego słów.

Zerkam na Ashtona. Broń leży na podłodze obok niego. A on klęczy, ukrywając twarz w dłoniach. Cały się trzęsie, kręci głową. Nie może uwierzyć, że naprawdę strzelił do Trexa.

Że naprawdę zabił własnego brata.

Ja też nie mogę w to uwierzyć...

Próbuję wyrwać się Oldmanowi, żeby biec do Ashtona. Żeby wziąć leżącą broń i strzelić do Redforda. To on jest wszystkiemu winny. To on wszystko zniszczył. Zabiję go, zabiję, na pewno nie będzie górą... Nie uda mu się wygrać...

Oldman trzyma mnie zbyt mocno. Próbuję się szarpać, ale jego palce wbijają się we mnie tak mocno, że przeszywa mnie ból.

Nie większy niż ten, który czuję w środku.

Wyprowadza mnie na zewnątrz. Oślepiają mnie niebiesko-czerwone światła. Spośród rzeczy, które wykrzykują ludzie wokół, dociera do mnie tylko to, że jestem w szoku.

Sami jesteście w szoku, debile...

Ratownicy odnajdują Trexa, próbują go ratować, zabierają go karetką do szpitala. Nie pozwalają mi jechać z nim. Dają mi coś na ramiona, ale nie chcę tego, nie potrzebuję. Potrzebuję być przy nim... Nie chcę niczego więcej...

Policja aresztuje Ashtona. Wyprowadzają go z magazynu w kajdankach, z tak potworną miną, że mimowolnie ściska mi się serce. Patrzy na mnie z rozpaczą w oczach. A ja nie wiem, czy to, co czuję, to wściekłość, że dał się oszukać Redfordowi i strzelił do własnego brata, czy współczucie, że nie ma już dla niego żadnego ratunku.

To chyba wściekłość...

Wiem, że cierpi. Ja też cierpię. Tak samo jak Simon. A Brian i Trex...

Tylko Redford się śmieje.

Złość przepełnia każdą komórkę mojego ciała. Ktoś mnie trzyma i nie pozwala zbliżyć się do Redforda, którego policja także wyprowadza zakutego w kajdanki.

- Morderca! - krzyczę w przypływie jeszcze większego gniewu, a Redford z uśmiechem puszcza do mnie oko.

Oldman zdaje relację z tego, co się wydarzyło. Nie słyszę, co mówi. Ale jestem w stanie się tego domyślić. Jestem w stanie domyślić się, co się teraz wydarzy. Ashton zostanie zamknięty za podwójne zabójstwo. Już nigdy go nie zobaczę. A Redforda puszczą wolno, bo nie będzie przeciwko niemu żadnych dowodów. Wygra. Oczywiście, że wygra.

Policja zabiera nas wszystkich na przesłuchanie. Wiem, co powie im Redford. I nie obchodzi mnie, że moje zeznania będą diametralnie różnić się od jego. Tym razem powiem całą prawdę. Nie pominę żadnego szczegółu. Może Redford zniszczył wszystkie dowody i nie będzie niczego, co poprze moje słowa - trudno. Opowiem im wszystko, od początku do końca, bez względu na to, czy ktoś mi uwierzy.

***

- Dokąd idziesz? - spytał Oldman.

Wyszliśmy z posterunku policji na irytująco ciepłe południowe powietrze. Było już po przesłuchaniu. Pozwolono nam odejść. Mi i Oldmanowi. Redford musiał zostać. Aresztowano go do czasu rozpatrzenia sprawy.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz