Autor: TarenPL
Tytuł: "Zwiędły Mrok"
Status: Zakończone
Recenzent: sucharowiczOkay, zaczniemy klasycznie - od ogólnego zarysu fabuły dla niewtajemniczonych.
Książka opowiada o dziennikarzu śledczym Haroldzie Burke, który przybywa do miasta Moulton, by zbadać sprawę niewyjaśnionych mordów, dokonanych prawdopodobnie przez jakąś sektę. Główny bohater już na samym początku odnajduje tajemniczy dziennik w którym zawarte są dość intrygujące informacje. Zapiski dziennika okazują się rzucać zupełnie nowe światło na sprawę, okazuje się bowiem, że mamy czynienia z tajnymi eksperymentami w wyniku których giną ludzie. Dowiadujemy się również o krwiożerczym demonie napastującym Maulton.
Dziennikarz szybko poznaje burmistrza miasta – Martina Hatmana i jego córkę Mary. Równie istotnym bohaterem jest podstarzały zastępca burmistrza Marle Huston, przedstawionego już w pierwszym rozdziale. Postaci pobocznych jest jednak znacznie więcej, lecz nie mogę zbyt wiele powiedzieć, głównie dlatego, że sam niewiele wiem. Autor raczej słabo ich opisał. Zresztą nie tylko ich, ale do tego jeszcze wrócimy.
Książka jest prowadzona poprzez narrację trzecioosobową, choć czasami zdarzało się, że tan nagle zmieniała się na pierwszoosobową, by po chwili wrócić do poprzedniej. Spowodowane to było zapewne niedopatrzeniem i nie działo się zbyt często, więc bez problemu można przymknąć na to oko.
Sama fabuła jest dość ciekawa, a książce towarzyszy, wciąż obecny, mroczny klimat. Cała historia od początku, niemal do samego końca owiana się tajemnicą, której nie sposób samodzielnie rozwiązać. Opowieści towarzyszą nagłe zwroty akcji, które na pewno zaskoczyłyby każdego z was.
Historia ma naprawdę spory potencjał, lecz niestety nie został on całkowicie wykorzystany. Autor słabo rozbudował większość wątków, a akcja gnała do przodu na łeb na szyję. O ile lubię dynamikę w książkach, tak tu po prostu wszystko działo się stanowczo za szybko. Momentami nie byłem w stanie odnaleźć się w danej sytuacji.
Ale chwila... Zacznijmy od początku.
A więc; moje pierwsze wrażenie nie było najlepsze. Początkowe rozdziały zawierały masę błędów (do czego wrócę później), dialogi, postacie i większość wydarzeń były nader sztuczne, nie dało się połapać co tak właściwie się dzieje. Brakowało opisów, zarówno tych drobnostkowych, jak i nieco bardziej szczegółowych. Niemalże wszystkie dowiadywaliśmy się wyłącznie z dialogów, które zresztą same w sobie nie wprawiały w zachwyt.
Na szczęście ogólny stan rzeczy stopniowo ulegał zmianie. Już w bodajże piątym rozdziale odnotowałem znaczną poprawę.
Znacie już ogólny zarys opowiadania. Przejdźmy zatem do kolejnego, istotnego aspektu – postaci.
Bohaterzy, jak już wcześniej wspomniałem są dość słabo opisani, co zdecydowanie negatywnie wpływa na ich odbiór. Nie wiemy zbyt wiele o przeszłości, ani dotychczasowym życiu poszczególny bohaterów. Czasami tylko dostaniemy jakąś informacje poprzez szybką wymianę zdań między postaciami.
Opis wydarzeń również nie zachwyca, choć muszę przyznać, że autor radzi sobie całkiem nieźle. Zdania budowane są poprawnie z zadbaniem o ortografię i interpunkcję. Mimo to nie raz wkradały się pomniejsze błędy, takie jak brakujące literki, początki zdania pisane małą literą, brakujące odstępy po pauzie dialogowej itp.
Te błędy były zapewne powodem zwykłego niedopatrzenia i nie przeszkadzały jakoś szczególnie w czytaniu. Tym co mnie jednak czasem lekko irytowały, był nadmiar wielokropków, które pojawiały się niemal w każdej wypowiedzi, często kilkukrotnie w nawet jednej. W dodatku wielkie litery... Naprawdę, wykrzykniki od czegoś są. Można w inny sposób pokazać irytację postaci, lub dać do zrozumienia, że ktoś w danym momencie krzyczy. NIE TRZEBA WALIĆ CAŁEJ WYPOWIEDZI Z WIELKICH LITER.
Podsumowując; mamy naprawdę kreatywny i dość oryginalny pomysł, towarzyszący książce mrok oraz tajemniczość, a przede wszystkim opowieść jest zakończona, więc nie trzeba już czekać na nowe rozdziały, by poznać dalszy bieg historii.
To jest jak najbardziej na plus, ale niestety jest jeszcze jeden aspekt, który do pozytywnych raczej nie należy. Mianowicie wcześniej wspomniane, mało szczegółowe opisy. Rozdziały co prawda nie należą do najkrótszych, lecz mimo to dał się je zdecydowanie lepiej rozbudować. Rzadko kiedy mamy wgląd w myśli głównego bohatera, przez co ciężej wczuć się w jego rolę. Ponadto same ruchy, mimika czy gesty innych postaci są nam praktycznie nieznane. Brak znaków charakterystycznych, lub opisów zachowań poszczególnych bohaterów zdecydowanie nie pomaga w rozróżnieniu ich, ale zamiast tego, od razu dostajemy imiona i nazwiska, co już trochę nam to ułatwia.
Brak dłuższych opisów sytuacji, scenerii, myśli czy zachowań itp. nie pozwala również na porządne zbudowanie nastroju danej scenie, choć i tak autorowi czasem się to udawało.
Na zakończenie jeszcze dodam, że z tego co zauważyłem to jedno z pierwszych opowiadań autora. Jak na początek zabawy z pisarstwem wyszło mu naprawdę nieźle.
To tyle z mojej strony i pozostaje mi życzyć wszystkim miłego dnia, a dla autora sporo weny do dalszego pisania.
Pozdrawiam
~sucharowicz
CZYTASZ
Wilczym Okiem | Recenzje | zamknięte
RandomCześć Wattpadowiczu! Potrzebujesz pomocy? Nasi recenzenci, zwarci i gotowi wystrzelą jak z procy, Aby dopomóc wilczkowi! Wskażemy błędy, plusy i minusy Twego opowiadania Bez zbędnego gadania. Nasza ocena - subiektywna i asertywna, lecz także Jesteś...