113. Nimfa291 - „Jesteś przeciwieństwem mojego ideału"

55 8 2
                                    

Autor: Nimfa291

Tytuł: „Jesteś przeciwieństwem mojego ideału"

Gatunek literacki: Thriller

Status: Zakończone

Ilość części: 35 rozdziałów + prolog i epilog + 6 rozdziałów informacyjnych + 3 nominacje [46 części]

Recenzent: @corbeaublanc_

          Cześć/dzień dobry! Tutaj, już wspomniana @corbeaublanc_ i mam przyjemność zaprosić Was wszystkich do recenzji opowiadania, pt. „Jesteś przeciwieństwem mojego ideału". Zapraszam, bo może być ciekawie!

          Jak zwykle, zapoznam Was, choć troszkę z lekturą. Jeśli nie chcesz spojlerów, szukaj pogrubionego druku i następnego akapitu.

„Jesteś przeciwieństwem mojego ideału" to książka, w której główną rolę odgrywają Eliza i Eric. Wszystko zaczyna się od tego, że dziewczyna na w-f dostaje piłką w głowę od nijakiego Blaze'a i zemdlała. Eric ruszył jej z pomocą i zaprowadził ją do pielęgniarki.

Ich znajomość pogłębiała się, ale w całej historii mnóstwo razy dochodziło między nimi do kłótni. Przez Elizę, chłopak zerwał ze swoją dziewczyną, której i tak nie darzył sympatią, ponieważ chodził z nią oraz zadawał się z pseudo kolegami tylko i wyłącznie z powodu swojego ojca, Arthura, dla którego kariera i reputacja były najważniejsze. Mężczyzna znęcał się fizycznie, jak i psychicznie nad swoją żoną, Irene oraz nad synem. Wiele razy podniósł na nich rękę, a w późniejszej części, gdy dowiedział się, iż Eric wraz z Elizą mają się ku sobie coraz bliżej, nasłał na dziewczynę Bruna, swojego człowieka, który miał się jej pozbyć. Syn Arthura z miłości do ukochanej zabił mężczyznę, przez co było to na jego koncie już trzecie morderstwo. Dlaczego trzecie? Ponieważ Eric we wcześniejszych latach zabił ojca i młodszego brata Elizy podczas jazdy po pijaku. Dziewczyna nie była tego świadoma, lecz dowiedziała się tego pod koniec książki, gdy siedziała naprzeciwko chłopaka, z którym była w ciąży. Mężczyzna przyznał się do wszystkiego, a dziewczyna mimo to, wybaczyła mu. Opisała mu w liście, że kocha go, ale nie dała sobie rady, mimo walk, które podejmowała. Popełniła samobójstwo, a Eric został w więzieniu. Fizycznie żył, ale psychicznie już dawno umarł.

           Okay, zaczynamy! Na samym wstępie chciałabym napisać, że pisanie tego typu:

Eliza:

Rano obudziła mnie mama.

Moim zdaniem jest niepotrzebne. W dalszej części rozdziału dowiemy się, że to właśnie Eliza opisuje, co robi itp., więc zaczynanie rozdziału od „Eliza:" jest niepotrzebne, a mi osobiście się nie podoba.

Dialogi. Były czasem zapisane w zły, a czasem dobry sposób. Mam do tego dwie uwagi. Po pierwsze: gdy piszesz tak:

„Obudziła mnie mama.

- Wstawaj kochanie."

Po „mama" nie może być kropki, a dwukropek.

Po drugie:

- Hej. – Powiedziała.

Gdy narracja nie jest skierowana bezpośrednio do drugiego rozmówcy, wtedy po myślniku dajemy wielką literę i kropkę na końcu zdania. Czasem było to zapisywane w prawidłowy sposób, a czasem nie.

Zauważyłam też błędy ortograficzne. Przykłady: „Oh" (piszemy: Och), „sylikony" (piszemy: silikony), marz (w kontekście: nie maż się, piszemy przez „ż").

Było też troszkę mieszania „tą" z „tę", ale niedużo, lecz wolę o tym wspomnieć.

Zdarzyły się też powtórzenia oraz brak przecinków w niektórych miejscach. Z kolei czasem było ich aż za dużo.

Brak rzeczywistości. Podam przykład:

„Rzuciłem nowym iPhonem przez pokój", „Na szczęście nic mu nie jest". – Co jak co, ale rzucenie telefonem przez pokój i to jeszcze iPhonem, które (z tego, co słyszałam!) są w słabej „formie fizycznej", raczej nie skończyłoby się dobrze.

Był jeszcze fragment, w którym Eric mówi, że Monica (jego wcześniejsza dziewczyna) nic dla niego nie znaczy, że jest pusta i napompowana, a już w następnym fragmencie mówi, że mu chociaż zależy, a jej nie. To sobie przecież zaprzecza..

I ostatnie co do rzeczywistości: akcja dzieje się w innym kraju, ale mimo to, w książce jest podawana polska waluta i matura (w innych krajach jest inaczej).

W opowiadaniu jest MNÓSTWO przekleństw. Może warto czasem zastąpić te słowa innymi, troszkę milszymi? O ile te „gorsze słowa" można nazwać milszymi.

I najważniejsze, co mnie troszkę zszokowało: dlaczego wplatamy nominacje do tej lektury? Do tego typu rzeczy powinna być osobna książka, bo to trochę dziwne, że czytam sobie opowiadanie, a tu nagle wlatuje mi nominacja.

Ach, jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałam poruszyć. Chodzi tu o przemoc, którą stosował Arthur wobec swojej rodziny. Czy takie rzeczy są odpowiednie na Wattpada? Wiem, że Autorka raczej z pewnością nie miała nic złego na myśli, przekazując takie rzeczy, ale może nie wspominajmy o nich na tej platformie. To miejsce jest pełne osób w różnym wieku, ale sądzę, że siedzi na nim więcej dzieci, które (mam nadzieję, że nie) mogą wziąć z tego jakiś przykład. Ja tu oczywiście nie bronię pisać o takich rzeczach, po prostu chciałam się jakoś na ten temat wypowiedzieć.

          Okładka i opis – te dwie rzeczy mnie tu przyciągnęły. To pierwsze jest bardzo ładne moim zdaniem i wpasowuje się w klimat książki. Opis mnie zachęcił do czytania, ponieważ był taki troszkę tajemniczy.

Rozdziały z początku były krótkie (nic złego w tym nie ma!), ale stopniowo zaczęły się wydłużać. Ja osobiście lubię wszystkie formy długości rozdziałów – po krótkie, przez średnie, aż po strasznie długie.

Czytając je, odczuwałam dużo emocji, a zwłaszcza, gdy akcja zaczęła się rozpoczynać. Komentowałam ich zachowania w głowie, denerwowałam się, cieszyłam, a nawet raz zdarzyło mi się uronić łzę. Nie nudzę się, czytając te rozdziały, ponieważ cały czas coś się dzieje.

Pomimo niedociągnięć, czytało mi się tę książkę bardzo przyjemnie, lekko. Nie mogłam się od niej oderwać, a skutek to miało taki, że pochłonęłam ją całą w jeden wieczór.

Mimo że zakończenie nie należało do happy endów, spodobało mi się. Nie było to, jak w oklepanych romansach, gdzie pomimo wszystkich okrutnych rzeczach, które zrobiła druga osoba, kochankowie się ze sobą wiązali i prowadzili szczęśliwe życie. Nie, tu było inaczej. Zakończenie mnie lekko zaskoczyło, a to bardzo dobrze! Mimo wszystko rozumiem decyzję Elizy.

KĄCIK Z PORADAMI

@corbeaublanc_

Pora na kilka chwil w mojej miniporadni.

1. Możesz (ale nie musisz) dawać prolog na samym początku książki. On jest częścią wprowadzającą w fabułę, może ukazać ciekawe wydarzenia z przeszłości lub przyszłości jakiegoś bohatera, a to zachęca i zaciekawia czytelnika.

2. Warto też przeprowadzić korektę rozdziału przed jego opublikowaniem, bo spotkałam się z takim czymś: „Razem Justinem, moim młodszym braciszkiem" oraz była sytuacja gdzie po zakończeniu zdania nie było kropki, a raz takową kropkę zastąpił przecinek. Widać jednak było, że po tym przecinku było już kolejne, nowe zdanie.

          No cóż, to koniec tej recenzji. Całokształt oceniam na 7/10 i życzę Autorce dalszej weny w innych książkach oraz dużo zdrówka i szczęścia :) Do następnego!

- Pozdrawiamy,
WATAHA_

Wilczym Okiem | Recenzje | zamknięteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz