Recenzja napisana przez IngiS20
Autor książki:
JSJulieTytuł: "Wybrany przez magię"
Tematyka: Przygodowe
Status: W trakcie pisania
Liczba rozdziałów: 6
Jak każdy przeciętny człowiek, kocham magię, kocham przygody, kocham nietuzinkowe, barwne życie. Niejednokrotnie każdy z nas marzył o tym, by stać się bohaterem, posmakować magicznej mocy. Potęga, władza i umiejętności niosą ze sobą odpowiedzialność, konsekwencje, które nie zawsze muszą być łatwe do przezwyciężenia. Jak główny bohater poradzi sobie z postawionym przed nim zadaniem? Tego jeszcze nie wiem, lecz sądzę, wykona powierzoną mu misję, jak najlepiej.
Wybrany przez magię jest opowiadaniem napisanym przez JSJulie. Opowiada o – jak to ładnie autorka ujęła – wschodzącej gwieździe andoriańskiej armii, Zefirze Skykillerze.
Zatem, idąc zasygnalizowanym przeze mnie tropem, cała treść, fabuła i akcja tego, jak na razie krótkiego opowiadania w całości skupia się na postaci młodego kapitana Andorii, a ukazane poboczne wydarzenia są tłem, wypełniającym jego dosyć burzliwe życie.
Jest to pierwsze opowiadanie – do recenzji – w którym nie spotkałam się z prologiem, wobec czego słusznie założyłam, że pierwszy rozdział będzie czymś na wzór krótkiego wprowadzenia do świata wykreowanego przez autorkę. Na samym początku jest bardzo tajemniczo. Sam rozdział zaczyna się od snu, bądź jakiejś wizji. Czytając ten fragment, moglibyśmy uznać go za główną akcję, lecz późniejszy przerzut do głównego bohatera, uświadamia nam, że to co przed chwilą ujrzeliśmy oczami wyobraźni było jedynie jego własnym snem.
W tym momencie pojawia się pierwsza postać, wspomniany przeze mnie kapitan Skykiller, syn szanowanego generała Jupitera Skykillera i jak się później okaże Rowen Biatch – Ermenki (w tym momencie zaznaczę, że w opowiadaniu występuje podział na dwa ludy: Androianczyków i Ermenów – jeśli coś źle napisałam to z góry przepraszam. Oryginalne, świetnie pasujące do klimatu opowiadania nazwy). Zefir jest najmłodszym kapitanem w historii istnienia Andorii, co przysparza mu wielu nieprzyjaciół i zazdrości ze strony innych żołnierzy. Uważają bowiem, że Zefir zawdzięcza swą pozycję znanemu ojcu, nie zaś własnym umiejętnościom. Kolejne wydarzenia i incydenty z życia maga pokażą jednak, że stanowisko, które objął w zupełności się mu należy.
Skoro użyłam już słowa ''mag", należałoby wytłumaczyć skąd takie określenie – otóż nasz główny bohater posiada lodową moc, lecz także zna się na ogólnej magii (od manipulowania umysłem, aż po teleportację).
Z racji swych niebywałych umiejętności, młody kapitan obejmuje dowództwo nad jedną z andoriańskich baz, która wkrótce zostaje zaatakowana przez nieprzyjaciół z Ermenii. Zefir walczy dzielnie, lecz zostaje pojmany i zabrany do wrogiego obozu.
Bardzo interesującym aspektem, który należałoby omówić są sny mężczyzny. W kolejnym rozdziale autorka zasygnalizowała, iż są one bardzo ważne dla zrozumienia pozostałej treści opowiadania. W owych, tajemniczych snach Zefir widzi kobietę, złożoną z energii niewiastę, która wypowiada się w sposób wielce enigmatyczny, zadając chłopakowi dziwne pytania. Młody kapitan po troszę jest oburzony jej postawą, gdyż kobieta wspomina o matce, której chłopak nigdy nie poznał. To od niej, dowiaduje się pewnego faktu, którego teraz nie zdradzę. Zachęcam do lektury opowiadania. Ona także ratuje mu życie, gdy Zefir – dopuszczając się odważnego czynu, jakim była ucieczka z wrogiego statku – rzuca się w odmęty wody bez żadnej perspektywy na wydostanie się z tej ciężkiej sytuacji. Mimo wszystko udaje mu się oszukać przeznaczenie, powracając do domu.
W tym czasie odbywa dosyć nieprzyjemną rozmowę z ojcem, wylewając wobec niego wszystkie skumulowane w nim żale. Nie może uwierzyć, dlaczego Jupiter okłamywał go przez te wszystkie lata, później jednak idzie po rozum do głowy i zdaje sobie sprawę, iż ojciec uczynił to, by jego życie stało się lepsze.
Jupiter to dobry człowiek, troszczy się o syn, więc gdy dowiaduje się o decyzji Rady, przez którą Zefir będzie musiał wyruszyć w niebezpieczną podróż, aby uprowadzić własną matkę, próbuje nakłonić go do niepodejmowania się tych działań. Lecz Zefir łączy tę misję z tajemniczymi słowami magii, przeczuwając, iż ma ona głębszy sens. Zapewne nasz drogi bohater się nie myli. Trzymajmy za niego kciuki!
Trzeba przyznać, że pomimo wielu ciężkich, zmuszających do wysiłku akcji (poszukiwanie dogodnego środka transportu, walka z namolnymi, ermeńskimi żołnierzami, siedząca na jego przysłowiowym ogonie pewna pani kapitan Hope – nawiasem pisząc podła jędza, ucieczka przed wrogiem, błąkanie się po jaskiniach i walka ze zmutowanymi potworkami, Zefir zachowuje niezwykłą pogodę ducha i dowcip, przez który nie raz i nie dwa parsknęłam śmiechem. W pozytywnym sensie oczywiście.
Na tym etapie zakończę już pierwszą część recenzji, przyszedł wreszcie czas na omówienie mocny i zarazem słabych stron recenzowanej opowieści. Jak mam to w zwyczaju zacznę od pozytywów. Cóż, tak naprawdę wiele rzeczy, wiele słów w tym opowiadaniu było dobrych. Historia jest naprawdę spójna, dobrze przemyślana, zdarzenia wynikają jedno z drugiego, czytelnik ani przez chwilę nie czuje się zdezorientowany, gdyż na spokojnie podąża sobie za losami głównego bohatera, towarzysząc mu w dalekiej podróży. Ukochane tytuły rozdziałów wprowadzają jeszcze większą harmonię i porządek. Język i styl wypowiedzi, jak najbardziej poprawny. Czytając nie natknęłam się na literówki, czy inne poważniejsze błędy, zatem nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować. W używanym opisie nie zmieniłabym nic innego, poza jedną rzeczą, o której wspomnę za chwilę. Kreacja samych bohaterów też jest interesująca. Jak na razie to najbardziej rozbudowaną postacią jest Zefir, ale mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach ukażą się jeszcze inne tak świetne postacie.
Wspominając o błędach, nie było ich zbyt wiele, zresztą te które teraz wymienię mogą zostać uznane za wyraz perfidnego czepialstwa, lecz mam nadzieję, że autor odczyta moje prawdzie, szczere intencję – chcę by to opowiadanie było jeszcze lepsze, bo pomysł zasługuje na wielu czytelników. Wobec tego, w jednym zdaniu, jedno słowo źle użyte – tak podejrzewam, że to wina słownika, który poprawia. Nie wiem na czym pisze autorka, ale podejrzewam, że bezpośrednio na aplikacji. Jeśli nie, proszę mnie poprawić. Na sam koniec została jeszcze jedna kwestia, którą przedtem świadomie pominęłam – opisy miejsc i zdarzeń. Biorę pod wzgląd, że to opowiadanie, nie profesjonalna książka, wszyscy się uczymy, oczywiście, to prawda i bardzo dobrze, że się doskonalimy! Zatem droga autorko taka jeszcze rada ode mnie – opisy bardziej dokładne, może nie w stylu: statek był zielony w czerwone kropki, a z kajuty kapitana waliło zaśniedziałą rybą... Pewne metafory użyte w opisie ubogacają go, tworzą pewną aurę i klimat, o który jeszcze długo po przeczytaniu książki się pamięta. Nie twierdzę, że opisy zaprezentowane przez autorkę są złe. O nie, nie, nie. Proszę nie zrozumieć mnie źle, są bardzo dobre, ale mogą być jeszcze bogatsze w treść, co spowoduje, że rozdziały będą jeszcze dłuższe i ciekawsze.
Trochę mnie poniosło, czasem to się zdarza, nie tak często, jak mogłoby się wydawać, a jeśli już tak jest to oznacza to tylko jedno – opowiadanie było naprawdę interesujące! Już na ten moment ciekawa jestem, cóż takiego zrobi Skykiller, gdy spotka się ze swoją matką... Na ten moment życzę weny i mnóstwa kochających tę opowieść czytelników!
Pozdrawiamy!
WATAHA
CZYTASZ
Wilczym Okiem | Recenzje | zamknięte
De TodoCześć Wattpadowiczu! Potrzebujesz pomocy? Nasi recenzenci, zwarci i gotowi wystrzelą jak z procy, Aby dopomóc wilczkowi! Wskażemy błędy, plusy i minusy Twego opowiadania Bez zbędnego gadania. Nasza ocena - subiektywna i asertywna, lecz także Jesteś...