109. BiniaBinka - ,,Znienawidzony mate. Zaklęci w smoki"

57 4 6
                                    

Recenzja napisana przez
IngiS20

Autor książki: BiniaBinka

Tytuł: Znienawidzony mate. Zaklęci w smoki

Tematyka: Fantasy

Status: W trakcie

Liczba rozdziałów : 7

Nienawiść to niezwykle silne i wiążące uczucie – czasem staramy się usprawiedliwiać naszą nienawiść, chociażby niechęcią do drugiej osoby. Dlaczego nienawidzimy? Zapewne wielu z nas zadaje sobie to pytanie. Najczęściej nienawidzimy tych, którzy w jakiś sposób zawinili, uczynili coś, z powodu czego poczuliśmy się źle – jak jednostki bez żadnej wartości. Jednak samo uczucie nienawiści posiada wiele oblicz i jeszcze więcej złudnych masek – bohaterowie tego opowiadania przekonają się, do czego potrafią być zdolni ludzie (lub raczej w tym przypadku zmiennokształtni), napędzani przez to niszczące uczucie.

Znienawidzony mate. Zaklęci w smoki jest opowiadaniem autorstwa BiniaBinka, skupione na świecie zmiennokształtnych istot – ludzi, posiadających dar zamieniania się w smoki. Brzmi jak całkiem niezły pomysł na opowiadanie, prawda? Też się z tym zgadzam.

Zaczynając jednak od samego początku – chciałabym zacząć tę recenzję od opisu, który stanowi jedną z głównych części składowych każdego, dobrego opowiadania. Opis tutaj został całkiem fajnie skonstruowany – nie za długi, nie za krótki, taki w sam raz, aby ukazać najważniejsze aspekty dotyczące opowiadania. Fabuła i bohaterowie zostali mniej więcej zarysowani. Na samym końcu autorka postawiła kilka pytań, które mają zachęcić czytelnika do dalszego czytania – zachęcona przechodzę dalej.

Opowiadanie – na ten moment, składa się z prologu i kilku rozdziałów. Jeśli chodzi o prolog to jako swoiste wprowadzenie do tematu, ukazuje pewną retrospekcję, w której zarysowują się sylwetki – w moim domyśle – kilku bohaterów; w tym dwóch głównych (możemy ich tak nazwać, gdyż sam opis do nich nawiązuje). Autorka nie podaje zbyt wielu szczegółów, tyczących się miejsca rozgrywających się wydarzeń, czy samej fabuły – jak na razie świat został przedstawiony oczami małej dziewczynki, co może usprawiedliwiać małość opisów, ale także autorka zasygnalizowała, iż w świecie, w którym żyją główni bohaterowie jest jakaś wojna. Ale pomiędzy kim, bądź czym, to nie zostało zdradzone.

W następnych rozdziałach, pierwsze co rzuca się w oczy to ciekawe połączenie realistycznego świata z fantastyczną przestrzenią. Chodzi głównie o takie detale jak zwyczajne zawody, ubrania, wnętrza domów, czy chociażby nastoletnie zwyczaje, które są całkiem normalne dla naszego świata. Natomiast właśnie ten świat został ubarwiony opowieściami o ludziach smokach, których – jak wspomniała autorka – egzystencje nie były tak kruche, jak ludzkie. Tutaj po raz kolejny chciałabym odnieść się do dosyć oryginalnej koncepcji na opowiadanie. Najczęściej spotykamy się z kilkoma motywami opierającymi się na walce ze smokami, egzystowaniem z nimi, lub nawet tresowaniem ich. Tutaj spotykamy się z odwrotnym zjawiskiem – to bohaterowie (ludzie) po osiągnięciu odpowiedniego wieku stają się smokami. Zachęcam autorkę do opisania całego procesu – to znaczy w jaki sposób stają się smokami, jak to przebiega i dlaczego akurat tak się dzieje a nie inaczej. No i oczywiście jakie zyskują moce. Wierzę, że autorka ma już konkretny pomysł w zanadrzu.

Kolejnym elementem, który zasługuje na wspomnienie są ciekawe i mało pospolite imiona głównych bohaterów, ale także nawiązanie do magii czterech żywiołów. Smoki to ogień, ale okazuje się, że każdy z bohaterów przypisany jest jakiemuś żywiołowi, a one determinują także wybór przyszłego partnera. Myślę, że równie fajnie byłoby napisać dlaczego bohater jest spod danego żywiołu. Czy wybór żywiołu jest jakoś determinowany? Czy zmiennokształtny wybiera ten żywioł, a może jest na odwrót?

Jak to mawiają, im dalej w las tym więcej drzew. Poznajemy sylwetkę drugiego głównego bohatera – Nazira. Dotychczas autorka bardziej skupiła się na jednej z bohaterek – Ami. Zresztą narracja prowadzona jest właśnie z jej punktu widzenia. Niemniej nie za wiele wiemy na temat tego jaką osobą jest Ami. Dobrze by było trochę bardziej skupić się na tej postaci i wpleść jakieś ciekawe wątki z jej życia, przeszłości, może opisać jakieś jej zainteresowanie? Lub chociażby charakter? To znacznie uplastyczni przedstawionego bohatera. Wracając jednak do Nazira – już na samym początku widać, że nie pała on miłym uczuciem względem Ami i vice versa, jak to mawiają. Konflikt obu bohaterów zakorzeniony jest w przeszłości (czytaj prolog), przez co nie mogą dojść do wspólnego porozumienia, raniąc nie tylko siebie, ale jeszcze innych dookoła. Jednak nadchodzi taki moment, w którym dziewczyna chce podziękować chłopakowi za pewien akt heroizmu, który ocalił jej dobre imię – możemy spodziewać się, iż jest to przyczynek do głębszej i dojrzalszej relacji – może nawet miłości, chociaż jak zauważyła autorka, bohaterowie będą robić wszystko, aby zerwać łączącą ich więź, nawet za cenę okropnego bólu.

Bardzo fajnym dodatkiem – z mojego punktu widzenia – są karty postaci. Pomagają w usystematyzowaniu pewnych informacji na temat głównych bohaterów i z pewnością ułatwiają odnalezienie się, wraz z nimi, w całej fabule i akcji opowiadania. Właśnie o samej fabule i akcji nie napiszę zbyt wiele, ponieważ jak na razie nasi bohaterowie mieli okazję spotkać się na imprezie u jednego z nich i w szkole. Akcja nie zdążyła się jeszcze rozwinąć, na tyle bym mogła poddawać ją jakimkolwiek osądom.

Jeśli chodzi o błędy, poczynione w tekście, tych pojawiło się całkiem sporo – ale bez obaw, nie ma takich błędów (oczywiście tych tekstowych), których nie dałoby się poprawić. Mam nadzieję, że podane przeze mnie wskazówki pomogą je zidentyfikować i wyeliminować. Każdy z nas popełnia tego typu błędy, bo każdy z nas się uczy i pamiętajmy, że nie ma osób i pisarzy, którzy w ogóle się nie mylą. Cały czas powinniśmy uczyć się na błędach.

Pierwszy błąd jaki wyłapałam w tekście to brakująca cząstka czasownika, która powinna odnieść się do kontekstu całego zdania. Podam przykład: wzięli do roboty. W tym sformułowaniu brakuje się. Czyli powinno być wzięli się do roboty. W tekście wystąpiły też niepotrzebne łączniki zdań, takie jak za – zajęłam się za budową z Marą. Słowo za w tym kontekście jest zupełnie zbędne. Wystarczy je usunąć. Pojawiło się też parę błędów gramatycznych, jak chociażby błąd w pisowni łącznej – piszemy do widzenia, rozłącznie, a nie łącznie. Tak jak już wcześniej wspomniałam, zabrakło nieco opisów – przestrzeni, czy miejsc, w których znajdowali się bohaterowie. Niektóre opisy akcji były bardzo skrótowe, przez co wydawało się, że akcja przyspiesza i pędzi jak szalona. Można by było je nieco rozbudować, dla komfortu czytania i przysłowiowego wbicia się w fabułę. Oczywiście, z drugiej strony to wcale nie musi być uznawane za błąd, bowiem wielu czytelników jest pasjonatami krótszej formy wypowiedzi, jednak sądzę, że kilka dodatkowych opisów ubogaciłoby to opowiadanie. W zapisie dialogów również pojawił się pewien problem. Mianowicie kwestie wypowiadanie przez bohaterów nie były do nich odnoszone. To jak zareagował dany bohater mogliśmy zobaczyć poniżej. Czasem jednak dobrze by było zaznaczyć po pauzie, że daną kwestię powiedział ten, lub ten bohater, wówczas nie pogubimy się – zwłaszcza w takich sytuacji, w których występuje większa ilość rozmawiających bohaterów. To samo tyczy się wyodrębnienia myśli bohaterów. Dobrze jest inaczej zapisać takie kwestie – może kursywą, albo w cudzysłowie? Na sam koniec wspomnę jeszcze o brakującej interpunkcji, głównie zabrakło przecinków.

Podsumowując, warstwa tekstowa opowiadania posiada kilka, trochę kłujących błędów, ale... (zawsze i wszędzie musi pojawić się ale) sądzę, że pomysł na to opowiadanie jest na tyle dobry, ciekawy i oryginalny, iż opowieść ta zdoła się obronić, a nawet zyska wiernych czytelników. Tak jak wcześniej wspomniałam, błędami nie ma co się przejmować, bo przecież każdy je popełnia (ja również i to bardzo często). Jednak zachowana schludność tekstu umila czytanie, także nie powinniśmy o tym zapominać. W opowieściach i głównym przekazie liczy się przede wszystkim pomysł, a ten właśnie tutaj dostrzegłam. Opowiadanie skrywa w sobie potencjał i wierzę, że autorka udoskonali je, przyciągając rzeszę spragnionych fantazji czytelników. Na sam koniec, chciałabym życzyć autorce tego opowiadania sukcesów – nie tylko tych pisarskich – oraz poczucia spełnienia i dobrze wykonanej pracy!

Pozdrawiamy
WATAHA

Wilczym Okiem | Recenzje | zamknięteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz