89. Im-Incredible - "Golden Eyes"

33 5 0
                                    

Recenzja napisana przez SoUCanBeMine

Autor:
Im-Incredible

Tytuł opowiadania: "Golden Eyes"

Gatunek: fantasty z nutką fanfiction

      Na wstępie przepraszam za to, że czas publikacji recenzji się trochę przedłużył. Chciałabym również zaznaczyć, że za zgodą autora wypowiem się tylko na temat prologu i pięciu przeczytanych rozdziałów. Marvel to zdecydowanie nie są moje klimaty, ale wyciągnęłam z lektury to, co według mnie najważniejsze.

      Parę słów odnośnie okładki — bo przecież nie od jej oceniania tu jestem. Złote litery “Golden” pasują do samego słowa. Całość jest estetyczna i przyjemna dla oka. Jeśli trafiłabym do tego opowiadania, szukając czegoś z Marvela, to chyba właśnie przez okładkę. Opis opowiadania zawiera drobne błędy, jak np chcę zamiast chce i brak przecinka przed “który”. Swoją drogą usunęłabym “która jest zabójcza”, jeszcze się o tym przekonamy, a w całym kontekście brzmiałoby o wiele lepiej.

      W trakcie czytania pierwszym i bardzo pozytywnym wrażeniem była estetyka tekstu. Tematyczne gify, pięknie zapisane nazwy rozdziałów i dividery sprawiły, że chętniej się czytało całość. Estetykę zepsuły nieco akapity i interpunkcja. Do tej ostatniej przejdę później, a jeśli chodzi o akapity…
Stawiamy wcięcie w tekście przy każdym oddzielnym wattpadowym akapicie.

      Przykład:

      Ida poszła spać, gdy nagle się obudziła, powiedziała

      — Ach, ten nieszczęsny pies znowu szczeka.

      Przy całości będzie wyglądać to jeszcze ładniej i stanie się przyjemne w odbiorze.

      Cała książka jest pisana narracją pierwszoosobową, więc możemy skupić się na uczuciach głównej postaci — Ashtona.

      W pierwszym rozdziale, a w zasadzie prologu, poznajemy przeszłość głównego bohatera, a dokładniej jego spotkanie z doktorem Strange'em. Autor przedstawił odczucia chłopaka w prosty sposób, ale, moim zdaniem, trafią one do czytelnika. Da się odczuć niezrozumienie, a nawet bunt ze strony głównego bohatera. Ashton wydaje się być dużym dzieckiem. Dzieckiem, które zmienia się pod wpływem różnych wydarzeń. Jego przemiana jest widoczna i możemy ją obserwować na przestrzeni rozdziałów.

     Retrospekcje to dość istotna rzecz, jeśli przyszłość naszego bohatera ma wywierać istotny wpływ na opowiadanie. Tu mamy do czynienia z taką sytuacją. Jednak według mnie w opowiadaniu jest zbyt wiele niedopowiedzeń, przynajmniej na razie. Wygląda na to, że całość miała wprowadzać tajemniczy nastrój i stopniowo doprowadzać czytelnika do celu. Jednak za dużo niewiadomych męczy i sprawia, że czytelnik gubi się w całości. Przydałaby się tam retrospekcja lub po prostu odkrycie rąbka tajemnicy. Mimo że nieco irytował mnie fakt, że nie mogę się odnaleźć w tekście, to zainteresowała mnie tajemnicza moc Ashtona. I złote oczy, bo przecież one też grają tu dużą rolę.
     
     Jeśli chodzi o inne postacie, to szczególnie zapadł mi w pamięć zielonooki mężczyzna. Mam wrażenie, że fani Marvela domyślają się, kto to jest, ale ja nie mam pojęcia i zainteresował mnie fakt pojawienia się nieznajomego. Sądzę, że może sporo namieszać w życiu głównego bohatera. Cała otoczka, jaka się wokół niego pojawiła jest dość tajemnicza.

     Oprócz tajemniczego mężczyzny mamy jeszcze rodzinę Ashtona. Chora matka, wiecznie znikający ojciec, młodszy brat i starsza siostra, która wyprowadziła się, by założyć własną rodzinę. Nie wróży to nic dobrego, prawda? Eve wydała mi się postacią bardzo empatyczną i kochaną. Wspierała głównego bohatera cały czas, mimo że sama miała już swojego syna i wcale nie musiała zajmować się swoim młodszym bratem. Relacja Ashtona i Evelyn była plusem tego, co zdołałam do tej pory przeczytać. Ojciec głównego bohatera też wydaje się być postacią ciekawą, z barwną przeszłością. Z ojca chłopaka można wydobyć naprawdę kawał dobrej historii. Paręset więcej słów o nim nikomu nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie!

     Autor świetnie sobie poradził z opisywaniem emocji, które jest niezwykle ważne w narracji pierwszoosobowej. Każdy dylemat, strach lub niepewność Ashtona, przeżywałam razem z nim. Przez to mogłam w pewnych momentach się z nim utożsamić.

    Całość psuje kilka drobnych usterek, które z pewnością da się wyeliminować przy korekcie. Po pierwsze wielokropka używamy w potrójnej postaci. Nigdy w podwójnej. Po drugie zapis dialogów — zawsze byłam zbyt kiepska w tłumaczeniu, więc po prostu wstawię linki.
   
    Interpunkcja nieco psuje jakość tekstu, a poprzestawiany szyk wyrazów i powtórzenia sprawiły, że często musiałam czytać ponownie całe zdanie lub akapit. Warto przejrzeć całość jeszcze raz i wyłapać dziwnie brzmiące sentencje. Koleżanka w recenzji wyżej wyjaśniła zasady stawiania przecinków, lecz jeśli dalej będą pojawiać się trudności, radzę skorzystać z ortografa, languagetool lub usług Bety, których mamy wiele na naszej platformie.

    Posumowując — “The Golden Eyes” to naprawdę dobra historia. Z pewnością zaciekawi fanów Marvela, ale nie tylko. Myślę, że kiedyś powrócę do historii Ashtona, aby śledzić dalsze losy bohatera i postępy autora.
     
~ SoUCanBeMine

Wilczym Okiem | Recenzje | zamknięteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz