Dla Michała, do którego próbuję zadzwonić od tygodnia, ale coś nie mogę się zebrać.
Otworzyłam notes z drugiej strony i pod moim ostatnim wpisem drżącą ręką dopisałam:
Pogubiłam się. Wiem, że Ty też. Widzę, że pisanie w pamiętniku znacznie ułatwia Ci radzenie sobie z tym wszystkim. Cieszę się, że istnieje coś, co potrafi Ci pomóc nieść ten ciężar. Wiem, że nie powinnam tego czytać, a tym bardziej pisać tu czegokolwiek. To jest kategorycznie bezczelne i nie do pomyślenia. Jednak nie mogę inaczej, bo nie chcesz ze mną rozmawiać. Może i lepiej? W końcu tam, gdzie ja- tam się wszystko sypie.
Odłożyłam dziennik na swoje miejsce. Zastanawiałam się chwilę czy warto płakać. Oczywiście, że nie. W niczym mi to nie pomoże. A ponadto nie miała już łez w zanadrzu. Wszystkie spłynęły po moich policzkach, nie zabierając ze sobą mojego nieszczęścia.
Zeszłam na dół. Ku mojemu zaskoczeniu nie było rodziców Artura. Wyjęłam z pierwszej szuflady od komody deskę i ostry nóż. Z miski, stojącej pod oknem, wzięłam owoce. Pokroiłam wszystkie i wrzuciłam do dwóch pucharków. Usiadłam przy stole i wpatrywałam się w naczynia. Nie jadłam nic dzisiaj, a na nogach byłam już ponad sześć godzin. Nie chciałam zaczynać jednak bez Artura.
W końcu usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. W kurtce do kuchni wszedł chłopak. Zdziwił go mój widok, lecz nic nie powiedział. Poszedł odwiesić wierzchnie okrycie i przysiadł się do stołu. Zastukał palcami w blat, a w końcu powiedział:
-Jak minęło przedpołudnie?
-Normalnie raczej, a jak w szkole?
Wzruszył ramionami i sięgnął po pucharek. Ja również zaczęłam jeść swoją porcję. Nie patrzyłam na towarzysza. Nie musiałam, by wiedzieć co dzieje się w jego wnętrzu.
-Chcesz o coś zapytać?- spytałam, widząc jak bije się z myślami- Nie zjem cię, spokojnie.
Posłał mi niemrawy uśmiech i dodał:
-Jeśli tak wygląda życie dorosłych, to nie chce dorastać. Chociaż…
Uśmiechnął się cwaniacko i odstawił nasze naczynia w zlewie. Odwrócił się do mnie tyłem, wciąż nie kończąc zdania. Stanęłam naprzeciwko niego, patrząc w tył jego głowy.
-Chociaż co?
Odwrócił się i podszedł bardzo blisko. Chwycił moją dłoń i spojrzał mi prosto w oczy. Ciepło rozlało się po moim ciele, czując jego oddech na swoim policzku. Zamrugałam kilka razy, jakbym bała się, że tylko mi się zdaje.
-Gdybym nigdy nie dorósł, to nie mógłbym spędzić reszty życia z tobą.
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...