Rozdział 105

1K 102 2
                                    

powracam! a przy okazji zapraszam na Stockholm Syndrome i Cold Coffee

Usłyszałam klakson znajomego samochodu, więc chwyciłam torebkę, ostatni raz obejrzałam się w lustrze i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Przekręciłam w drzwiach klucz i wrzuciłam go do torby, która wiecznie była rozpięta. Alka, pomyślałam, mogłabyś zacząć być rozgarnięta.

Nacisnęłam na klamkę od drzwi pasażera i czym prędzej usiadłam na siedzeniu. Zwykle Michał wysiadał i mi je otwierał, po czym okrążał samochód i sam wsiadał, ale teraz mógłby być delikatnie zły.

Dobra! Też bym się wkurzyła na osobę, która przez dziesięć minut nie może wyjść z domu, bo szuka klucza, a na dodatek nie odbiera telefonu, podczas gdy w samochodzie siedzi pół zespołu. A na dodatek zespół ma zaraz najważniejszy koncert życia. Dałam ciała, przyznaję się bez bicia.

Opadłam zdyszana na oparcie fotela , ułożyłam torebkę na kolanach, zapięłam pas i w przerwach między dużymi wdechami udało mi się wydusić:

-Mogę cię pocałować, czy bardzo jesteś na mnie zły?

-Jak on nie chce, to zawsze ja mogę być chętny- odezwał się Kamil, który samotnie siedział na tylnym siedzeniu- Nie całowałem się nigdy z kaskaderką.

-Albo z nikim- dodał Michał, który po chwili uśmiechnął się do mnie szeroko, spuszczając wzrok z drogi- Nie jestem zły.

Zbliżyłam się do niego i ucałowałam policzek, przy okazji delikatnie przytulając swój policzek do jego obojczyka. Usłyszałam jak Kamil opada zrezygnowany na swój fotel i wali przyjaciela stopą w tył oparcia.

-Kam, wyszalejesz się na scenie- powiedział z uśmiechem i przeczesał swoje włosy- Plus pobrudzisz mi samochód, a za to powyrywam ci paznokcie.

Położył mi w tym momencie dłoń na udzie i delikatnie kreślił nią wzorki, sprawiając, że przestałam się denerwować. Tak, autentycznie stresowałam się tym koncertem bardziej niż cały zespół razem wzięty.

Włosy Michała były w jego naturalnym kolorze, czyli odcieniu brązu z delikatnymi zielonymi pasemkami. Nie namawiałam go do zmiany fryzury, ale sam stwierdził, że tęcza na głowie była mu potrzebna, żeby zwracać na siebie uwagę. A że zdobył moją uwagę, to więcej do szczęścia nie jest mu potrzebne. Jednak jak na gwiazdę rocka przystało, pasemka zostały.

Weszliśmy do Kawy z mlekiem i chłopacy od razu udali się za scenę, gdzie pewnie czekali pozostali członkowie. Ja zajęłam strategiczne miejsce przy barze, które zarezerwował mi Majki. Z nim mój kontakt też był idealny.

-Hej, mała!- zawołał zza baru- Kawa?

Pokiwałam ochoczo głową i zauważyłam w oddali Luke’a. Pomyślałam, że pójdę życzyć im wszystkim powodzenia. To znaczy i tak bym to zrobiła, nawet gdyby Luke nie został zauważony.

-Zaraz wracam- szepnęłam do kelnera i wtopiłam się w tłum.

Co do tłumu- był ogromny. Nie wiem co dokładnie ściągnęło tu tych wszystkich ludzi (do wyboru mamy: muzyka chłopaków, ich instrumenty, teksty albo ładne buzie), ale chyba przyszła cała okolica wraz z obrzeżami miasta. Przedarłam się przez grupkę piszczących fanek, które miały tylko jeden temat:

-Alek jest najsłodszy!

-Żartujesz? Kamil!

-Michał!

-Ty małpo! Michał jest mój, nie waż się go tknąć!

Roześmiałam się na te słowa, ale jednocześnie poczułam, że moja pięść pogłaskałaby tę chętną dziewczynkę  po twarzy. Nie za delikatnie. Prychnęłam i udałam się za kulisy. Zauważyłam Luke’a obejmującego ramieniem Klarę i trzymającego w ręku białą gitarę z naklejonymi czarnymi znaczkami X. Obok stał Misiek, do którego podeszłam o mocno objęłam.

Zdecydowanie najlepszym elementem tego koncertu, poza ich życiową szansą na międzynarodową karierę, był fakt, że ja i Michał mieliśmy na sobie te same, brązowe koszule kupione niedawno na grupowych zakupach. Wiedziałam, że fanki najchętniej zdarłyby ją ze mnie, a moje zmasakrowane ciało wrzuciły do rowu obok autostrady, ale nie przejmowałam się tym. Liczył się tylko nieśmiały uśmiech na twarzy gitarzysty.

Nawet nie był moim chłopakiem. To znaczy wszystko wskazywało na to, że nim był. Jednak nigdy nie padły z jego ust magiczne słowa, które uczyniły by ze mnie jeszcze szczęśliwszą dziewczynę, która odlicza dni do każdej miesięcznicy. Po prostu zaczęliśmy być parą, wciąż nieoficjalną.

-Powodzenia!- krzyknęłam tak, by reszta chłopaków usłyszała i wzięłam Klarę pod ramię, by zaprowadzić ją do baru- Nie mogę się doczekać.

-Uwierz mi, ja też- pisnęła.

Zaczęli grać. Pisk pierwszego rzędu największych fanek był nie do opisania. Oni naprawdę byli dla tych dziewczyn wszystkim. Wyciągały ręce, by choć przez chwilę ich dotknąć.

Nagle obok pojawiła się Lili i, nie chcąc przeszkadzać w słuchaniu, w ciszy zajęła miejsce obok nas. Patrzyłam na każdego członka zespołu po kolei i widziałam tylko radość. Jedno z najprzyjemniejszych uczuć, jakich doznałam. Emanowali tak niesamowitą energią, że aż sama chciałam zacząć śpiewać i tańczyć.

Poczułam zimną rękę na udzie. Już chciałam krzyknąć Klarze do ucha, że to jest jakaś hipotermia, gdy moim oczom ukazał się młody chłopak w kapturze z zielonymi oczami, wlepionymi prosto we mnie. Zepchnęłam jego dłoń, co mu się najwidoczniej nie podobało.

-Piąty- wyszeptał- Mówi ci coś to imię?

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz