przepraszam, że minęło 1,5 miesiąca od poprzedniego rozdziału. czasem po prostu przestają się pewne sprawy układać i nie ma czasu na wattpada.
ale możecie posłuchać piosenki Take shelter- Years&years, której będę słuchać do końca życia!
Jakby wszystkie złe myśli nagle odpłynęły. Odsunęłam się delikatnie. Nie dzieliło nas nic, oprócz malutkiej warstwy powietrza między naszymi ustami. Tak niewiele brakowało, żeby ją przekroczyć.
Wreszcie się spotkały. Dopasowały się tak jak kiedyś. Delikatnie. Ręka Artura głaskała mnie delikatnie po plecach, a ja czułam w środku, że robimy źle.
Pomimo tego, że od paru dni codziennie próbowałam go pocałować czy chociaż złapać za rękę, teraz wiedziałam doskonale, że jest niedobrze. Oczywiście nie było to na tyle silne, bym się odsunęła. Zbyt wiele ciągnęło mnie do tego chłopaka, żeby odmówić sobie jego dotyku. Chyba zaczęłam przy okazji brzmieć jak fanatyczka.
-Alka, kochanie moje- wyszeptał w końcu- Co zrobimy?
Podniosłam wzrok i ujrzałam pełne niepokoju tęczówki. Odgarnęłam mu z oczu niesforne loczki. Chyba domyślił się, że nie mam pojęcia co jeszcze powiedzieć. Wiedział, że jedyne, co nam pozostało, to my.
Nagle trzasnęły drzwi. Artur objął mnie w talii i poprowadził do przedpokoju. Usłyszałam jedynie dźwięk odłożenia siatek z zakupami na kafelki. A drzwiach stała mama Artura, owinięta szarym płaszczem. Zdawała się wyglądać tak lekko.
-Gotowa?- zapytała bez zbędnym emocji- Została godzina.
-Co? Jaka godzina?
Odepchnęłam chłopaka delikatnie, a jego ręka natychmiast odnalazła swoją kieszeń. Przed chwilą był moim jedynym oparciem, a teraz sama chciałam zrobić dwa kroki do tyłu.
Kobieta minęła nas w przejściu i pchnęła drzwi kuchenne. Po chwili zniknęła, a ja spojrzałam na Artura. Nic jednak nie mówił. Nawet nie patrzył.
-Wracasz do domu dzisiaj- wycedził lekko słyszalnie.
-Co?
Miał zaciśnięte usta w wąską linię. Nie miał żadnych emocji na twarzy. Czułam, że chce jak najszybciej zakończyć tę rozmowę. Oraz wszystko to, co związane z moją osobą.
On wiedział, że wyjeżdżam.
-Ty o wszystkim wiedziałeś!
Podszedł w stronę schodów i obejrzał się przez ramię, czy na pewno podążam za nim. Zrobiłam niepewnie pięć drobnych kroczków w jego stronę. Pokiwał nieznacznie głową.
-Więc dlaczego teraz się o tym dowiaduje?
Wzruszył ramionami.
-Przed chwilą z twoich ust padło „Alka, kochanie”- mówiłam dalej z coraz większą frustracją w głosie- Martwiłeś się przez te wszystkie dni o mnie. No proszę cię, całowaliśmy się przez chwilą!
Ostatnie zdanie wypowiedziałam za głośno, bo chłopak aż podskoczył. Nie mógł jednak na mnie spojrzeć. Co blokowało go przed spojrzeniem w moje oczy?
-Dobrze wiesz, że moje serce rozsypało się właśnie na milion drobin…
-Życie!- przerwał mi- Dziewczyno, myślałaś, że to będzie miłość?
Chciałam mu w tej chwili również przerwać i dodać, że tak właśnie myślałam. Mgła zamazała mi racjonalne myślenie i widzenie.
-Zapomnij o mnie- powiedział w końcu.
-Dlaczego miałabym zapomnieć?
Zastanowił się przez chwilę. Widziałam jak bije się z myślami. Splótł dłonie za plecami i spuścił wzrok.
-Identycznie ty postąpiłaś z Michałem. Zerwałaś kontakt z kimś, kogo kochałaś najbardziej na świecie.
Chciałam coś dodać, ale dał mi znak ruchem ręki, że mam pozwolić mu dokończyć.
-Nie, Alka- wziął głęboki oddech- To Michał jest tym kimś dla ciebie. A ty dla niego. To jest prawda. Niezaprzeczalna. Udajmy, że nic nigdy pomiędzy nami nie zaszło, dobrze?- pokiwałam przecząco głową, czując, że moje oczy zaczynają mnie lekko szczypać- Nie dam rady żyć z myślą, że osoba, którą jako pierwszą pokochałem szczerze i bezgranicznie, cierpi z mojego powodu. Kiedyś mi pewnie przejdzie. Miejmy nadzieję.
Odszedł. A ja zostałam w pokoju. Musiałam się spakować. Musiałam wyjechać. Zostawić Artura. Zostawić to życie i wrócić do poprzedniego. Tylko, że Michał nie czekał na mnie w domu.
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...