Rozdział 106

937 109 3
                                    

kto ma dzisiaj urodzinki? tak ja!

Zaczęłam się nerwowo rozglądać po pomieszczeniu, lecz każdy z zebranych wlepiał swój wzrok w zespół. Normalnie również bym to robiła, ale pewien chłopak ograniczał moją przestrzeń osobistą. Prychnęłam i odepchnęłam go.

-Hej, kochanie- powiedział niskim głosem- Chcesz rozwalić swojemu chłopaczkowi koncert takim niegrzecznym zachowaniem? Może zechcesz ze mną porozmawiać.

Rzeczywiście, pierwsze o czym pomyślałam, to, by Michał nie zobaczył jakiegokolwiek zagęszczenia wokół mojej osoby. Odliczał dni do tego dnia, a ja wraz z nim. To był jego dzień. Wiedziałam, że muszę to sama załatwić.

-Dobra, chodźmy na zewnątrz- rzuciłam.

Podążyłam za obcym chłopakiem, który przytrzymał mi drzwi i szeroko się do mnie uśmiechał. Ale nie przyjaźnie, jakby chciał złagodzić nasze stosunki, ale tak, jakby chciał mnie zjeść. Obserwował każdy skrawek mojego ciała, a mi robiło się niedobrze od tych jego świdrujących zielonych oczu.

-O co chodzi?- powiedziałam oschle- Wolałabym już wracać.

Nawet na zewnątrz doskonale słyszałam muzykę chłopaków oraz krzyki fanek, które myliły słowa, ale wcale nie przestawały śpiewać. Chłopak podszedł do mnie bardzo blisko i poczułam zapach papierosów, od których automatycznie bolała mnie głowa. Zakłócał myślenie. Wiedziałam, że nie będę już do końca trzeźwo myśleć.

-Skarbeczku mój- zaczął mówić, wciąż się zbliżając do mojej twarzy- Piąty powiedział mi, że weźmie za dużo. Byłem jedyny, który o tym wiedział. Jednak większość moich znajomych twierdzi, że to ty sprowadziłaś go na dno. I nie podoba im się to.

Pokręcił przecząco głową, a moje dłonie były zbyt zmęczone już odpychaniem go. Opuściłam je, przez co nasze klatki piersiowe się zetknęły. Objął mnie dłonią i jeździł nią po moich plecach.

-Zostaw mnie!- warknęłam- Odejdź, nie mam już nic z Piątym wspólnego!

Roześmiał się i dotknął swoimi wargami moich. Odwróciłam natychmiast głowę i uznałam, że musze coś zrobić. Nie mogę mu na nic pozwolić.

-Ratunku!- wrzasnęłam tak głośno, jak tylko mogłam- Pomocy!

Nagle chłopak oddalił się i wymierzył cios otwartą dłonią w mój policzek.

-Hej, mała, nie będziemy się tak bawić- ucałował moją szyję, a po chwili poczułam na niej pieczenie- Teraz jesteś już moja.

-Nie!

Nie mogłam dalej krzyczeć, bo jego usta znowu były na moich. Pchał swoje ogromne ciało na mnie, błądząc rękami po moim ciele. Błagałam, by przestał, ale nic sobie z tego nie robił. Zaczęłam płakać. Autentycznie łzy ciekły po moich policzkach. Łzy bezsilności.

-Piąty jasno mi powiedział przed śmiercią, że reszta gangu będzie tobą zainteresowana, bo nie znają prawdy- ucałował znów moją szyję- Nie powiem im. Za to ja znam parę twoich sekretów, dzięki którym takie spotkania jak te będą naszą codziennością.

-Puszczaj ją!- warknął nagle znajomy głos, a po chwili uderzył mojemu oprawcy cios pięścią w twarz- Jak śmiałeś?!

Opadłam na ziemię, nie mogąc już na nikogo patrzeć. Czułam ogromne obrzydzenie. Nawet samą sobą. Nie mogłam już dotykać swojego ciała, wiedząc, że dotykał ich ten chłopak. Kątem oka widziałam jak Kamil i Michał prowadzą oprawcę do środka, a przy okazji co chwilę go popychają i kopią. Obok mnie ukląkł Luke i głaskał moje udo, by dodać mi otuchy. Strzepnęłam jego dłoń.

Nagle z pomieszczenia wybiegły Lili i Klara, natychmiast obejmując mnie szczelnie. Odsunęłam się od nich. Po chwili wstałam na równe nogi i pozwoliłam łzom lecieć już spokojniej. Bałam się, że tamten chłopak wróci. Że wróci po mnie.

Z lokalu wyszedł wściekły Michał, którego zatrzymał Luke z Klarą, szepcząc mu coś do ucha. Stałam do nich tyłem. Odeszli parę kroków, a po chwili dołączył do nich Kamil. Obserwowali mnie z bezpiecznej odległości.

-Alka?- spytał Misiek, będąc krok za mną- To tylko ja, mogę podejść?

Pokiwałam tylko głową i odwróciłam się do niego. Oplotłam jego szyję tak mocno, że moje ramiona zaczęły mnie piec. Trzymałam go kurczowo i mówiłam, płacząc:

-Misiek, proszę-  ściskałam jego koszulę nerwowo- To było straszne. Nie zostawiaj mnie, proszę. Proszę. Ja przepraszam, nie chciałam.

Jedyne co poczułam to jego ciepły oddech na moim czole, gdy, głaskając mnie po plecach, powtarzał szeptem:

-Kochanie, zrobię wszystko, żeby było dobrze.  

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz