-Jestem!- krzyknęłam, przekraczając próg domu.
Zdjęłam moje buty i ułożyłam je na półce. Mój płaszczyk powiesiłam na wieszaku. Powoli weszłam do kuchni, gdzie zobaczyłam moją mamę i Artura. Obydwoje podnieśli wzrok.
-Alka, usiądź, proszę-wskazała palcem na krzesło obok chłopaka.
-Coś się stało?-zapytałam niepewnie.
-Nie, nie-zaśmiała się sztucznie- Po prostu, wiesz, że ja i tata mamy dosyć nietypową pracę. Wyjeżdżamy do Berlina na dwie noce. W czwartek.
-Co? Dlaczego?
-Aluś-zaczęła- Postanowiłam z tatą zostawić cię z Lilką albo Klarą. Obydwie przypilnują domu, a szczególnie waszą dwójkę-spojrzała na mnie i Artura.
-I jak to zrobią? Zamieszkają z nami?-zaśmiałam się.
-Lili na pewno zostanie na noc z czwartku na piątek. Klara raczej na dwie noce. A w niedzielę przyjadą rodzice Artura.
-Ale dlaczego?-dopytywałam.
-Muszę już iść, tata na mnie czeka.
Wzięła swoją torbę i wybiegła z domu. Usłyszałam dźwięk przekręcania kluczy w zamku. Spojrzałam na chłopaka, który schował twarz w dłoniach.
-Załamany?-mruknęłam
Nie odpowiedział. Aktualnie też byliśmy sami. Patrzyłam na jego czarne loczki, które zaczesywał do tyłu. Twarz miał nieskazitelną. To było dziwne, ale zaczynałam o nim myśleć bardziej pozytywnie. Choć wydaje mi się, że zawsze tak było, a teraz powoli przyzwyczajałam się do faktu, że go lubię. Zaśmiałam się pod nosem na wspomnienie mojego celnego rzutu talerzem w jego ramię. Nie widziałam jego oczy, bo zasłonił je dłońmi. Palce miał długie i kościste. Były lekko zaczerwienione.
Wstałam i oparłam się plecami o stół. Naprzeciwko mnie było okno z widokiem na mój podjazd. Widziałam odjeżdżający samochód. Moi rodzice byli bardzo roześmiani.
Nagle Artur wstał i oparł się delikatnie swoją klatką piersiową o moją. Położył brodę na moim ramieniu i łaskotał mnie oddechem. Bardzo powoli splótł swoje dłonie za moimi plecami, obejmując mnie. Oplotłam go ramionami na wysokości pleców.
Był to taki przyjacielski uścisk. Ja odnalazłam w nim takie uspokojenie, może trochę bezpieczeństwo. Jakby mówił, że będzie dobrze. Myślę, że to samo od odnalazł w moim obejmowanie jego.
-Zrobiłem źle- powiedział szeptem.
Nie ruszyłam się nawet o milimetr. Było mi tak wygodnie. Może i jego koścista broda wbijała się w ramię, zimne ręce czułam nawet przez koszulkę, a jego włosy wchodziły do moich oczu, ale było mi wygodnie.
-Powiedz co zrobiłeś, a ja ci powiem czy naprawdę źle.
Westchnął.
-Wyjeżdżam za niecały tydzień. Nie powinienem był zaczynać znajomości z Klarą. A co jak ona pomyślała, że...
-Tak, pomyślała-przerwałam mu.
-Nie chciałem tego. Jest zbyt niezwykła, aby była smutna przeze mnie. Przez kogokolwiek.
Ścisnął mnie mocniej i czułam jak zacisnął oczy. Nasze policzki się stykały. Na moim policzku pojawiła się jego łza. Taka zimna i malutka.
-Nie przejmuj się, proszę.
-Jak mam się nie przejmować?-podniósł głos, które przemieniał się w zwykły szloch.
-Myślę, że miałeś inne problemy, które się nawarstwiały, a to cię dobiło.
Pokiwał głową, wbijając brodę we mnie. Teraz ja go ścisnęłam. W mojej kieszeni poczułam znajomy ruch. Wyjęłam telefon niezauważalnie dla Artura i odblokowałam ekran.
„Rodzice Artura nie przyjadą po niego w mikołajki. Ratują swoje małżeństwo, wyjechali. Prawdopodobnie zostanie z nami do Wigilii Przekażesz mu to, dobrze?”
„Ok” odpisałam.
Odłożyłam telefon na stół.
-Co mam zrobić?-chłopiec szepnął prawie bezgłośnie.
-Zostać przyjacielem Klary.
Odsunął się ode mnie, co mi się zbytnio nie podobało, ale nie okazałam tego. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. A on po prostu wyszedł. Słyszałam tylko ciężkie kroki oddalające się ode mnie.
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...