Rozdział 49

1.4K 135 0
                                    

-Jestem!- krzyknęłam, przekraczając próg domu.

Zdjęłam moje buty i ułożyłam je na półce. Mój płaszczyk powiesiłam na wieszaku. Powoli weszłam do kuchni, gdzie zobaczyłam moją mamę i Artura. Obydwoje podnieśli wzrok.

-Alka, usiądź, proszę-wskazała palcem na krzesło obok chłopaka.

-Coś się stało?-zapytałam niepewnie.

-Nie, nie-zaśmiała się sztucznie- Po prostu, wiesz, że ja i tata mamy dosyć nietypową pracę. Wyjeżdżamy do Berlina na dwie noce. W czwartek.

-Co? Dlaczego?

-Aluś-zaczęła- Postanowiłam z tatą zostawić cię z Lilką albo Klarą. Obydwie przypilnują domu, a szczególnie waszą dwójkę-spojrzała na mnie i Artura.

-I jak to zrobią? Zamieszkają z nami?-zaśmiałam się.

-Lili na pewno zostanie na noc z czwartku na piątek. Klara raczej na dwie noce. A w niedzielę przyjadą rodzice Artura.

-Ale dlaczego?-dopytywałam.

-Muszę już iść, tata na mnie czeka.

Wzięła swoją torbę i wybiegła z domu. Usłyszałam dźwięk przekręcania kluczy w zamku. Spojrzałam na chłopaka, który schował twarz w dłoniach.

-Załamany?-mruknęłam

Nie odpowiedział. Aktualnie też byliśmy sami. Patrzyłam na jego czarne loczki, które zaczesywał do tyłu. Twarz miał nieskazitelną. To było dziwne, ale zaczynałam o nim myśleć bardziej pozytywnie. Choć wydaje mi się, że zawsze tak było, a teraz powoli przyzwyczajałam się do faktu, że go lubię. Zaśmiałam się pod nosem na wspomnienie mojego celnego rzutu talerzem w jego ramię. Nie widziałam jego oczy, bo zasłonił je dłońmi. Palce miał długie i kościste. Były lekko zaczerwienione.

Wstałam i oparłam się plecami o stół. Naprzeciwko mnie było okno z widokiem na mój podjazd. Widziałam odjeżdżający samochód. Moi rodzice byli bardzo roześmiani.

Nagle Artur wstał i oparł się delikatnie swoją klatką piersiową o moją. Położył brodę na moim ramieniu i łaskotał mnie oddechem. Bardzo powoli splótł swoje dłonie za moimi plecami, obejmując mnie. Oplotłam go ramionami na wysokości pleców.

Był to taki przyjacielski uścisk. Ja odnalazłam w nim takie uspokojenie, może trochę bezpieczeństwo. Jakby mówił, że będzie dobrze. Myślę, że to samo od odnalazł w moim obejmowanie jego.

-Zrobiłem źle- powiedział szeptem.

Nie ruszyłam się nawet o milimetr. Było mi tak wygodnie. Może i jego koścista broda wbijała się w ramię, zimne ręce czułam nawet przez koszulkę, a jego włosy wchodziły do moich oczu, ale było mi wygodnie.

-Powiedz co zrobiłeś, a ja ci powiem czy naprawdę źle.

Westchnął.

-Wyjeżdżam za niecały tydzień. Nie powinienem był zaczynać znajomości z Klarą. A co jak ona pomyślała, że...

-Tak, pomyślała-przerwałam mu.

-Nie chciałem tego. Jest zbyt niezwykła, aby była smutna przeze mnie. Przez kogokolwiek.

Ścisnął mnie mocniej i czułam jak zacisnął oczy. Nasze policzki się stykały. Na moim policzku pojawiła się jego łza. Taka zimna i malutka.

-Nie przejmuj się, proszę.

-Jak mam się nie przejmować?-podniósł głos, które przemieniał się w zwykły szloch.

-Myślę, że miałeś inne problemy, które się nawarstwiały, a to cię dobiło.

Pokiwał głową, wbijając brodę we mnie. Teraz ja go ścisnęłam. W mojej kieszeni poczułam znajomy ruch. Wyjęłam telefon niezauważalnie dla Artura i odblokowałam ekran.

„Rodzice Artura nie przyjadą po niego w mikołajki. Ratują swoje małżeństwo, wyjechali. Prawdopodobnie zostanie z nami do Wigilii Przekażesz mu to, dobrze?”

„Ok” odpisałam.

Odłożyłam telefon na stół.

-Co mam zrobić?-chłopiec szepnął prawie bezgłośnie.

-Zostać przyjacielem Klary.

Odsunął się ode mnie, co mi się zbytnio nie podobało, ale nie okazałam tego. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. A on po prostu wyszedł. Słyszałam tylko ciężkie kroki oddalające się ode mnie.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz