-Zadzwoniłem do twoich rodziców i powiedziałem, że źle się czułaś-oznajmił Artur.
-Dobra, nie dam rady, Alka! - powiedziała Lili.
Spojrzałam na nią i założyłam pasemko włosów za ucho. Uniosłam brwi w wyczekiwaniu na to co powie.
-Ubieraj się, bo nie będziesz siedziała zamknięta w swoim pokoju, kiedy nie ma twoich rodziców w domu!
Powoli postawiłam swoje stopy na miękkim dywanie. Nadal siedziałam i nie mogłam znaleźć w sobie siły, aby wstać. Popatrzyłam na moich towarzyszy, który nie rozumieli co się dzieje.
-Nie mam siły- opadłam na łóżko.
-Załatwimy to mnie dyplomatycznie- powiedział chłopak- Dziewczyny, ogarniecie dół, a ja naszą księżniczkę.
Roześmiały się i tylko mruknęły, że zostało nam niecałe pół godziny. Nie chciałam chyba wiedzieć co wymyślili. Ale już na pewno nie chciałam podnosić moich ociężałych i obolałych części ciała. Czułam, że ważą więcej niż zazwyczaj. Oparłam policzek o mięciutką poduszkę. Moje rzęsy ocierały o materiał. Było to bardzo przyjemne uczucie, przyznaję.
-Bardzo cię lubię-usłyszałam głos współlokatora- Ale nie mam wyjścia.
Podszedł do mojego łóżka. Chwilę się zawahał, lecz po chwili chwycił w pięści rogi kołdry i pociągnął z całej siły do siebie. Poczułam chłód otaczający całe moje ciało, więc podkuliłam uda bliżej brzucha. Oplotłam również ręce wokół kolan, by zatrzymać choć odrobinę ciepła.
-Daję ci dziesięć sekund na wstanie.
Nie przejęłam się kompletnie jego słowami. Moje myśli błądziły jedynie po całym moim ciele, które stawało się coraz chłodniejsze.
-Idę po kubek z wodą.
-Nie!
Uśmiechnął się i zawrócił. Stał w drzwiach mojego pokoju. Patrzył się na mnie. Oglądał każdy skrawek mojego ciała. Usiadłam na skraju łóżku i wyciągnęłam ręce wysoko do góry, by rozprostować „zaspane” ramiona.
Rzucił we mnie moją skórzaną spódniczką z wysokim stanem oraz śnieżnobiałym sweterkiem. Wyszedł, nie mówiąc ani słowa.
Wyszłam za nim, kierując się do łazienki. Gdy spojrzałam w lustro, ujrzałam wyjątkowo mocno zaczerwienione usta. Dotknęłam ich delikatnie i lekko uchyliłam. Zobaczyłam rozcięcie. Natychmiast odsunęłam rękę, by nie rozdrapać wczorajszych ran. Nie chciałam się ubrudzić. A szczególnie krwią.
Po ubraniu zeszłam na dół. Zobaczyłam niezwykły porządek. Przez chwilę pomyślałam, że moi rodzice wrócili. Nie mogłam uwierzyć w to, że moi przyjaciele tak bardzo zatroszczyli się o mój dom. Koce na jasnozielonych kanapach były poskładane w równą kostkę i ułożone w stosie. Poduszki leżały w idealnych miejscach.
Cały czar prysł, gdy ujrzałam stół w jadalni. Było na nim pełno starych kartonów od pizzy. Co więcej, walały się na nim nadgryzione, przeżute i wyplute, nieruszone, pogniecione kawałki pizzy. Odrzuciłam od siebie obraz Klary, Artura i Lilki, rzucających się jedzeniem. To było niemożliwe. Więc skąd tu taka demolka?
Nagle czyjeś ramiona oplotły mnie z tyłu, zawijając się wokół mojego brzucha bardzo szczelnie. Nagle podeszły do mnie dziewczyny i każda chwyciła za jedną moją nogę. Uniosły je ku góze, a ja myślałam, że znów się wywrócę. Na szczęście, Artur, który musiał oplatać mnie w talii, mocno mnie trzymał.
-Co wy robicie?-zapytałam w śmiechu.
-Niesiemy księżniczkę na kolację!- powiedziała Lili, puszczając moją nogę- Oh, przepraszam!
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...