Zbliżaliśmy się do Kawy z mlekiem.
Nagle serce podeszło mi do gardła.
-Artur, nie mogę tam wejść-szepnęłam mu rozpaczliwie do ucha- Proszę, proszę.
Spojrzał na mnie niepewnie, a po chwili zapytał:
-Ale co jest?
Moja twarz przybierała coraz bledszy odcień. Nie chciałam spotkania z Majkim. Nie chciałam. Nie chciałam.
Pokiwał głową na znak, że przypomniał sobie o co może chodzić. Odetchnęłam z ulgą, bo wiedziałam, że coś wymyśli. Pomimo całej niechęci, której nie można jednak nazwać niechęcią, ufałam mu. A zaufanie to podstawa wszystkiego.
Może i w pewnym sensie zaufanie to też podstawa nienawiści? W końcu trzeba temu komuś ufać, jeśli oddaje mu się tyle swoich negatywnych emocji. Trzeba być pewnym, że ta osoba również jest niechętna wobec nas. A może kompletnie na odwrót?
-To może będziemy tacy super i przyniesiemy dziewczynom kawę?- zawołam Artur i wyszedł na prowadzenie naszej małej grupki.
Po chwili cała czwórka zniknęła w środku. Lepiej być nie może, pomyślałam. Nie ma opcji, aby spotkałam barmana.
-Ale tu zimno, ja muszę iść do środka- powiedziała Lili.
Zanim zdążyła cokolwiek jeszcze dodać, to już zniknęła tam, gdzie przed chwilą chłopcy.
Z ust Klary wydobywała się szara para. Trzymała się w pasie. Cała drżała.
-No co tam koleżanko?-zapytałam wesoło.
-Idealnie- odpowiedziała, patrząc w ziemię- Tylko zimno.
-Bo jest zima- roześmiałam się.
Uśmiechnęła się i powiedziała:
-Może pójdziemy do środka? W ogóle dlaczego tu stoimy?- zapytała zdezorientowana.
-Żeby mogli nam zrobić niespodziankę.
Nie wierzę, że nie pamiętała. Znała każdy szczegół mojej relacji z Majkim. Oddaliła się ode mnie ostatnio. Albo bardziej Luke przeciągnął ją na swoją stronę. To znaczy bardzo się cieszyłam, że obydwoje się lubią, ale nie chciałam oddawac mu mojej Klarci. W myślach przypominałam sobie, że wciąż się przyjaźnimy. Ale za to gdzieś jeszcze głębiej odzywał się głos, że to już nie będzie to samo.
-Idę do chłopaków, bo umrę z zimna.
Nie czekała na moją reakcję tylko po prostu weszła do środka. Po chwili był trzzask drzwi, a mnie otoczyła głucha cisza. Nie jeździły żadne samochody. Słyszałam mój oddech. Doskonale czułam jak moja klatka się od niego unosi i opada. Ścisnęłam dłonie w pięści, by odrobinę je rozgrzać. Nie było obok mnie nikogo, lecz nie przeszkadzało mi to.
Drzwi się otworzyły. Założyłam, że to ktoś z paczki się nade mną zlitował i przyszedł ze mną pogadać. Wiedziałam, że to chłopak. W końcu Klara i Lili zdawały się zapomnieć o Majkim. W dodatku, kroki, które był coraz bliżej, były typowo chłopięce.
-Alka.
Usłyszałam głos, na który wszystkie włosy zjeżył się mi na głowie. Nie wierzyłam. Serce przestało bić na ułamek sekundy, by po chwili zacząć bić piętnaście razy szybciej. Odwróciłam się.
Przede mną stał Majki opatulony granatowym płaszczem. Na głowie miał nierówno założoną czapkę. Zapinał płaszcz, lecz gdy się odwróciłam, natychmiast przestał. Patrzył na mnie. A ja na niego.
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...