Rozdział 10

2.6K 209 1
                                    

Zbliżała się godzina dwudziesta. Za oknem panował mrok. Ulica się wyciszała i słychać było coraz mniej odgłosów typowych dla drogi szybkiego ruchu, która znajdowała się wyjątkowo blisko mojego domu. Otworzyłam okno i wdychałam rześkie powietrze.

Cały dzień się leniłam. Siedziałam owinięta kocami w łóżku z laptopem na kolanach, telefonem przy uchu.

Pomyślałam, że jeżeli jestem taka zrelaksowana, to co mi szkodzi usiąść na chwilę nad książką z matematyki? Podeszłam do komody i otworzyłam trzecią szufladę od góry z moimi szkolnymi podręcznikami. Usiadłam przy biurku i zawinęłam stopy kocem, ponieważ okno było wciąż otwarte.

Było to dziwne, ale zapomniałam co mamy na matmie. Westchnęłam głośno, ponieważ jeszcze wczoraj byłam w szkole i z uwagą śledziłam wszystko, co działo się na tablicy. Spojrzałam na moją korkową tablicę, aby sprawdzić z czego dokładnie ma być sprawdzian.

Informacja o sprawdzianie była przykryta żółtą kartką. Uśmiechnęłam się w pierwszej chwili widząc ją, ale zaraz cały mój entuzjazm znikł.

Na kartce widniał numer telefonu, logo kawiarni Kawa z mlekiem i podpis Majkiego.

Majki! No właśnie!

Zerwałam kartkę z tablicy i chwyciłam telefon. Wystukałam numer na klawiaturze, lecz w ostatniej chwili się zawahałam. Co chciałam mu powiedzieć? Że drugi raz go olałam?

Nacisnęłam zielony przycisk, a moje serce ze strachu się zatrzymało na chwilę. Wstrzymując oddech, doprowadziłam się do zawrotów głowy. Po pierwszym sygnale postanowiłam wypuścić całe powietrze i zacząć oddychać normalnie. To też człowiek, tłumaczyłam sobie.

-Słucham?

Na nic się zdało wszelkie uspakajanie samej siebie. Gdy tylko usłyszałam ten jego wesoły głos, to moje serce przestało wybijać równy rytm.

-Hej, Majki-powiedziałam to tak niepewnie, że sama ledwo słyszałam-Tu Alka.

Nic nie powiedział.

-Chciałam cię przeprosić, ale pod szkołą dostałyśmy z Klarą ataku kaszlu i Piorun wysłał nas do domu-oczekiwałam na jego odpowiedz, albo chociaż 'mhm', ale nic-To tyle, także cześć.

-Nie, poczekaj.

-Tak?

-Skoro ostatnio tak często biegasz od kawiarni do szkoły, ze szkoły do kawiarni, na autobus, od autobusu, to musisz mieć dobrą kondycję-zatkało mnie. Uśmiechnęłam, się pod nosem, ale nic nie powiedziałam-To może spróbowałabyś, tak tylko pomyślałem, no wiesz, nie musisz, ale może, tak tylko może...

-Tak-przerwałam mu, bo nie mogłam znieść jak się jąka-Teraz jak już się zgodziłam, możesz mi powiedzieć co byś chciał.

-W sumie teraz mam taką okazję, że mógłbym wymyślić coś oryginalniejszego. Ale no dobra, kiedy masz czas?

-A na co dokładnie?

-Na niespodziankę?-spytał bardzo cicho-Jutro kończę o 17. Możemy się wtedy umówić w kawiarni?

-Do zobaczenia.

Rzuciłam telefon na łóżko. Wypuściłam całe nagromadzone powietrze. Teraz już będzie tylko lepiej.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz