Dojechaliśmy pod dom Michała. W powietrzu unosił się zapach ruchu ulicznego; zmęczony zapach, jeśli tak można powiedzieć. Czuć było przemęczenie ludzi na ulicy. Wszystko wyglądało na takie leniwe, nawet samochody przejeżdżały wolniej w moich oczach. Gdy usłyszałam przekręcanie kluczyka w drzwiach, odwróciłam się tyłem do ulicy i postawiłam jedną stopę w pomieszczeniu. Chłód, który podwiewał mój brzuch zamienił się w suche powietrze, który miało zapach malinowych świeczek. Pierwszy raz, gdy przyszłam do chłopaka, ten zapach mnie uderzył. Nie pasowało to do jego wizerunku (a tym bardziej do punk rockowego zespołu). Jednak będąc tu już setny raz, zdążyłam polubić tę atmosferę.
-Chyba pierwszy raz stojąc na wycieraczce, nie jęczysz, że pachnie malinami- mruknął pod nosem, wieszając swoją kurtkę na wieszak- Idę zrobić herbatę.
Westchnęłam, gdy nie pozwolił mi się nawet obronić. Przecież ja wcale tyle nie jęczę. Przynajmniej według mnie. Odebrał mi moją kurtkę i również powiesił. Były to jedyne kurtki na wieszakach. Chciałam spytać, gdzie jego mama i brat, którego swoją drogą kochałam całym serduszkiem, ale Michał zniknął mi z oczu.
Podążyłam jego śladem do kuchni. Chłopak stał odwrócony do mnie tyłem i opierał się o blat. Ciężar miał na jednej nodze. Wpatrywał się przez kuchenne okno w ruch, jaki panował na ulicy. Tylko patrzył, ale nic nie widział. Jego oczy zwrócone za okno tak naprawdę były gdzie indziej. Nie wiedział, że stoję za nim. Inaczej nie pozwoliłby sobie, abym zastała go w takiej sytuacji. Nigdy nie pozwalał nikomu pytać, czy wszystko u niego w porządku. Twierdził, że zawsze ma życie pod kontrolą i zmierza w dobrym kierunku. Nie widziałam przez ten cały czas zmartwienia w jego oczach. Teraz ich odbicie widniało w szybie i pomimo słabej widoczności dostrzegłam jak się zamartwia.
Nagle chwycił za ścierkę i przetarł stół. Usiadłam przy nim, a chłopak, jak gdyby nigdy nic, uśmiechnął się do mnie i zapytał:
-Na jaką herbatę masz ochotę? Chyba, że chcesz kawę?
Przerzucił sobie ręczniczek przez ramię i stanął na palcach, by wyszukać odpowiedniego pudełka w szafce.
-Obojętnie, ale chce pogadać.
Jego ręka, do tej pory bardzo chaotycznie przewracająca kolorowe opakowania, zamarła. Obrócił się i rozszerzonymi oczami spojrzał na mnie. Zamaskował wrażenie smutnej twarzy, ale wyrazu oczu nie da się zmienić na zawołanie. W nich widać dosłownie wszystko. Usiadł przy stole obok mnie.
-O czym?
-O tobie- palnęłam, ale szybko dodałam- O nas.
Nie chciałam tak na niego naskakiwać, ale kiedyś musieliśmy o tym porozmawiać. To znaczy czułam, że on chce mi coś powiedzieć. Albo to wszystko sobie ubzdurałam.
-O nas?- uniósł brew.
-Nie- pokręciłam głową- O tobie.
-O mnie?- zapytał zaskoczony z ledwie wyczuwalną pretensją- O mnie?
-Nie- przestraszyłam się- O nas.
Zakrył twarz dłońmi i pokręcił nią niedowierzając w moje słowa. Zaśmiałam się cicho, nie wiedząc co robić. Zabrnęłam za daleko w tej rozmowie i wiedziałam, że teraz nie da mi spokoju.
-Możesz ty zacząć mówić, bo się trochę…
Uniósł ręce w geście obrony i się roześmiał. Oparł brodę na otwartej dłoni i zmarszczył czoło. Kosmyki zleciały mu na czoło. Dmuchnął, by odleciały. Ułożyły się z boku jego czoła. Wiele razy mu się przyglądałam. Jak to możliwe, że nie zauważałam tylu szczegółów?
-Dobra- powiedział lekko zirytowany- Nie chciałem ci tego mówić. Naprawdę nie chciałem. Ale jeśli o to prosisz, to proszę.
-Co ty chcesz takiego powiedzieć?
Byłam przerażona. Mój oddech przyspieszył. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Chyba nie w tą stronę brnęła ta rozmowa. Chciałam zapytać o jego mamę, brata; jak się z nimi dogaduje.
-Powiem ci dokładnie co do ciebie czuję.
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...