Rozdział 82

959 95 3
                                    

                Szłam pieszo przez zatłoczone ulice miasta. Widziałam przystanek autobusowy. Nie spieszyłam się. Im szybciej dotrę do domu, tym mniej będę miała czasu, by wszystko przemyśleć. Powinnam odpowiedzieć sobie na pytanie kim jest dla mnie Michał i kim ja dla niego jestem.

            Skręciłam w boczną ulicę na skrzyżowaniu. Mijałam właśnie sklep spożywczy. Wiał przeraźliwy wiatr, który aż dudnił w uszach. Podniosłam ramiona, by schować uszy przed zimnem. Na głowie miałam jedynie kaptur, bo rano nie zapowiadało się na taką wichurę. Jednak był początek lutego i miało prawo być chłodno.

            Myślałam nad kwestią mojego potraktowania Miśka. Mojego Miśka, który był dla mnie oparciem. Był ostoją, w której zawsze mogłam się zatrzymać. Obejmował mnie mocno i nie pytał co się stało. Nie obchodziło go to, że wali mi się świat na głowę i mam ochotę zrobić sobie krzywdę. On wtedy trzymając mnie przyciśniętą do swojego boku, przytrzymywał strop, by do końca się nie zawalił. Definicja przyjaciela.

            I tu było małe „ale”.

            A nawet spore „ale”.

            Istotne było to kiedy przestaliśmy być tylko przyjaciółmi. Faza przejściowa pomiędzy przyjaźnią a… właściwie, to czym? W niczym nie przypominało mi to relacji z Arturem. Wtedy, gdy tylko poczułam jego spojrzenie na sobie, przechodził mnie dreszcz i miałam ochotę chwycić jego dłoń, by poczuć jeszcze jeden dreszcz.

            Michał nie wywoływał u mnie motylków w brzuchu. Był jak książkowy przyjaciel, do którego zaczynałam coś czuć. Ale nie to, co do Artura.

            Był jeszcze Majki. Stara historia, dawno nie ważna. Jednak w sercu, gdzieś na dnie, jego wszystkie słowa zostały zapisane tak, że potrafiłam odtworzyć iskierki w jego oczach, gdy uczył mnie jeździć na deskorolce.

            Więcej ich, pomyślałam ironicznie, przecież trzech zupełnie różnych to za mało. Prychnęłam w myślach; też mi coś.

            Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Zdjęłam rękawiczkę i chaotycznie zaczęłam wyciągać go z kurtki. Zamrugałam kilka razy i omal nie upuściłam urządzenia, gdy spojrzałam na ekran. Kto dzwonił? Kto?

            Artur.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz