Rozdział 128

937 82 8
                                    

        Natychmiast pobiegłam za nim i chwyciłam go za nadgarstek. Odwrócił się automatycznie, lecz nie spojrzał mi w oczy. Wlepił wzrok w podłogę, pozwalając mi jednak na trzymanie jego ręki. To było coś takiego, że dotarło do nas, że nie powinniśmy się dotykać, ale z drugiej strony bardzo ciężko było zrobić nawet pół kroku do tyłu.

            Wreszcie podniósł głowę i spojrzał na mnie. Śledził oczami każdy mój ruch. Skanował moje rysy, jakby chciał zapamiętać jak najwięcej. Co dziwne- byłam bardzo spokojna, jakbym doskonale wiedziała co się stanie i była na to mentalnie przygotowana. A nie byłam.

            -Jesteś strasznie uparta- powiedział z podziwem- Utrudnia to nam zadanie.

            -Nie jestem uparta- pokręciłam nieznacznie głową- Ja po prostu walczę o to, co jest dla mnie najważniejsze. Bo niedługo może być już za późno, nie uważasz?

            Mogę przysiąc, że delikatnie się uśmiechnął. Mała, ledwo zauważalna iskierka radości przepłynęła przez jego twarz, dając mi nadzieję, że to nie koniec.

            -Racja. Tylko, że nie możesz walczyć o nas. Mała, dobrze wiesz…

            -Nie mogę? Dlaczego nie mogę?

            Cały spokój, który ogarnął wcześniej moje ciało gdzieś odleciał i zostawił puste przestrzenie w moich komórkach, które natychmiast wypełniła złość. Niekontrolowana i szczera. Nie puściłam jednak jego dłoni, a ścisnęłam ją mocniej, wbijając w jego skórę paznokcie.

            -Alka…

            -Nie- przerwałam mu- Powiedz mi dlaczego od początku mojego pobytu traktujesz mnie jak powietrze? A jak już mnie zauważasz, to odsuwasz najdalej jak się da.

            Westchnął i odsunął się ode mnie. Po czym jakby nabrał odrobiny odwagi i podszedł do mnie. Nie było już między nami przestrzeni. Jego głowa była nad moją, przez różnicę naszych wzrostów. To dobrze, bo nie widział łez, wypływających z moich oczu. Nie mogłam ich powstrzymać, choć bardzo chciałam. Pragnęłam zrobić ten ostatni krok, objąć jego ciało mocno i przycisnąć całe swoje ciało do jego. Potrzebowałam jego dotyku. Sama obecność przestała już wystarczyć.

            -Nie możemy być razem- wyszeptał delikatnie- Nie możemy, uwierz mi.

            -Nie uwierzę.

            W tym samym momencie objęliśmy się ramionami. Mogłam dokładniej poczuć jego zapach. Zacisnęłam dłonie na jego koszulce i powtarzałam w myślach, że nigdy go nie puszczę. Był już prawie mój, tak jak kiedyś. Głaskał mnie po plecach, uspokajając mój oddech, przeradzający się w szloch.

            -Nie płacz. Nie z mojego powodu- mówił cicho do mojego ucha- A+A, pamiętasz?

            -Oczywiście, że tak!

            Jakby wszystkie złe myśli nagle odpłynęły. Odsunęłam się delikatnie. Nie dzieliło nas nic, oprócz malutkiej warstwy powietrza między naszymi ustami. Tak niewiele brakowało, żeby ją przekroczyć.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz