Rozdział 39

1.7K 143 0
                                    

Następnego dnia byłam nawet wyspana, co było zasługą mojego nowego współlokatora, którego zaczynałam powoli lubić. Nie chciałam tego powiedzieć mojej mamie ani Klarze czy Lili, a tym bardziej jemu. Myślałam, że zmienił się przez te parę lat, gdy żył oddalony ode mnie o setki kilometrów.

Weszłam do mojego pokoju z nadzieją, że znajdę tu Artura. Chciałam mu podziękować za uratowanie przez panem Brzózką, który był pewny, że nie wyrobię się z recenzją.

-Artur?-

Chłopak siedział na łóżku z naciągniętym kapturem na głowę. Nogi miał podkulone i owinięte bladymi rękami. Podniósł wzrok i ujrzałam nienaturalnie ciemne oczy.

Nic nie odpowiedział.

-Chciałam ci podziękować-powiedziałam.

-Zajmij się sobą, okej?-rzucił

Zacisnęłam usta w poziomą, wąską linię i opuściłam pokój. Pełna mieszanych uczuć zeszłam na dół i zastałam moja mamę siedzącą przy stole z kubkiem małej, czarnej kawy w ręku.

-Dlaczego on tu jest?-zapytałam oschle.

-Kto?

-Artur-podniosłam ton-Dlaczego nagle z nami zamieszkał?

Odstawiła kubek i widziałam w jej oczach, że nie podobał jej się ten temat. Domyślałam się, że chciała mi powiedzieć, że dokończymy tę rozmowę innym razem, ale chyba dotarło do niej, że nigdy nie będzie odpowiedniego momentu.

-Rodzice się rozwodzą. Nie chcieli, by brał w tym udział.

Powiedziała to bez żadnych wstępów. Nie powiedziała, że losy ludzi są różne, nie zawsze układa się kolorowo.

-Ale dla...

-Skończyłam temat.

Spuściłam wzrok. Sięgnęłam w biegu po kubek z wodą i poszłam na górę. Wchodząc do pokoju byłam lekko zdenerwowana. Nie wiedziałam na ile Artur zna sytuację, na ile ją przeżywa. Dla mnie perspektywa, że wracając do domu nie zobaczę dwóch rodziców, była przytłaczająca.

Uchyliłam drzwi. Bardzo nieśmiało weszłam do pokoju, nie patrząc na współlokatora. Zrobiłam to bardzo cicho, mając nadzieję, że mnie zignoruje.

Artur obejrzał mnie od góry do dołu, wywrócił oczami i wyszedł, trzaskając przy tym ciemnymi drzwiami. Stałam oszołomiona i sama spojrzałam w lustro. Myślałam, że na koszulce mam jakiś głupi napis, ale moja bluzka była gładko-szara. Nic szczególnego w innych częściach mojej garderoby czy twarzy również nie zauważyłam.

Po chwili wszedł do pokoju rzucając się na moje łóżko. Leżał na brzuchu, a jego ręce swobodnie opadały wzdłuż tułowia. Twarz miał wbitą w białą pościel. Nic nie powiedział. Następnie przewrócił się na plecy i przetarł twarz dłońmi. Westchnął cicho, po czym znów położył się na brzuchu.

-Ej, wszystko okej?-zapytałam.

-Ta-mruknął.

Wbił twarz jeszcze mocniej w pierzyny i coraz bardziej nie wiedziałam kim jest ten człowiek. Nie przypominał małego Arturka, którego nienawidziłam i zawsze chciałam jakoś unikać, a kiedy mi to nie wychodziło, to rzucałam się na niego z pięściami. On robił zresztą to samo.

Nie przypominał mi też osoby, na którą wyglądał. Tak, to absurdalne, ale pozory jakie sprawiał-bardzo dobrze wychowany, inteligenty, pomocny, też były według mnie kłamstwem. To znaczy, nie twierdzę, że nie posiadał tych cech. Miał po prostu wiele innych, które te zagłuszały.

Wreszcie wstał, poszedł do lustra i wykrzywił twarz w grymasie. Nie przejął się tym, że stoję naprzeciwko niego. Zdjął spodnie i bluzkę i zaszył się w swojej pościeli na materacu. Potem słyszałam już tylko jego wyrównany oddech.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz