Rozdział 98

820 101 2
                                    

                Jego policzki zwykle są lekko różowe, nadając twarzy dziecięcego wyrazu. Oczy mają odcień czekoladowego brązu. Niektórzy twierdzą, że błękitne oczy przypominają głębię oceanu. Ale to w tej jednej parze oczu dostrzegłam więcej niż głębie. Mrugał zwykle bardzo powoli, wprawiając długie, czarne i lekko zakręcone rzęsy w ruch.

            Był odważny. Nie jako super bohater, który wyskakuje z dziesiątego piętra w obcisłych, lateksowych spodenkach z peleryną powiewającą na wietrze, ale jako sama osobowość. Nie wstydził się tego, co lubił i słuchał. Pokazywał kim jest. I to było to, co ceniłam w nim najbardziej.

            Był momentami delikatny i nieśmiały. Kiedy jego dłoń wędrowała w okolice mojego ucha, by pogłaskać mnie i upewnić, że będzie dobrze, ten ruch zdawał się niepewny. Jakby sama myśl na dotyk mojej skóry go onieśmielała.

            Kochałam ten dotyk. I choć nie byłam świadoma dlaczego, to lubiłam chodzić z nim pod rękę. Nawet szturchnięcie w ramię wywoływało u mnie dreszcze. Kochałam ten moment, w którym wchodziłam do jego domu i czułam zapach malin. Przypominało mi to o ciepłych dniach, w które wszystko wydaje się łatwiejsze. Chyba nie był świadomy, że lekko przesiąkł już tym zapachem. W jego aucie też tak pachniało. Najbardziej uwielbiałam jeździć bez celu. Krążyć po opuszczonych ulicach po zmroku i słuchać cichej pracy silnika oraz naszych wyrównanych oddechów.

            Ale zauważyłam to zbyt późno.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz