Rozdział 53

1.3K 121 1
                                    

-Chyba żartujesz- usłyszałam męski głos.

-Wiesz, że musi.

-Ona nie zejdzie sama ze schodów. Ma sine usta, i nie tylko.

Usłyszałam ciche westchnięcie i kroki oddalające się. Domyślałam się, że Artur został w moim pokoju, a jedna z moich przyjaciółek właśnie go opuściła.

Uchyliłam lekko oczy i dostrzegłam promienie słoneczne przedzierające się przez niedokładnie zasłonięte zasłony. Moje oczy zapiekły od nadmiaru światła.

W każdym razie, była pora, by wstać i udać się do szkoły.

-Nie ruszaj się.

Artur podszedł do mnie i lekko popchnął moją klatkę piersiową, by upadła na łóżu. Poczułam jak ból rozchodzi się po moim ciele równie szybko jak doszły do mojej głowy wspomnienia z wczorajszej nocy. Opadłam bezwładnie na łóżko, jakbym się chciała skryć. Nie chciałam pamiętać, jak zawiodłam Klarę. Jej zaufanie, wszystko.

Ale nie to mnie przestraszyło najbardziej.

Dotarło do mnie, że miała rację. Może nie w tym, co rzekomo widziała przy schodach, ale to co działo się od paru dni. Nawet teraz czułam się dobrze z ciałem, po którym jakby przejechała parę razy ciężarówka. Obok mnie czuwał Artur.

Mój przyjaciel Artur.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz