Rozdział 113

785 87 4
                                    

Dwie godziny później siedziałam już na łóżku Michała i zrezygnowana patrzyłam się w sufit. Chłopak odrabiał lekcje przy biurku, co chwilę stukając długopisem oblat, jakby miało mu to pomóc w myśleniu. Odwracał się co parę minut, by sprawdzić czy na pewno jeszcze tu jestem.

-Alka, wszystko okej?- spytał, nie odwracając się- Bo normalnie mówiłabyś tyle, że musiałbym trzymać dłoń na twoich ustach, żeby w ogóle zrobić jakiekolwiek zadanie. A dzisiaj leżysz i patrzysz w niebo.

-W sufit- ucięłam.

Spojrzał na mnie i wywrócił oczami. Chwilę przypatrywał się mojej twarzy, a po chwili przysiadł się obok mnie i delikatnie objął  mnie w pasie. Przejechał nosem po mojej szyi, a jego włosy załaskotały mnie na policzku. Uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam głowę.

-Lilka i Kamil skończyli to, co zaczęli- oznajmiłam bez emocji, patrząc się przez okno- Cokolwiek zaczęli.

-Jak to?

Nie wiem dlaczego, ale przeszedł przez moje ciało dreszcz. Zakołysał delikatnie moim ciałem, a ja odsunęłam się od Michała. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Moje ręce zacisnęły się w pięści, a serce waliło jak oszalałe. Mrugałam szybciej. Chciałam odgonić od siebie całą złość, ale zawładnęła już moim organizmem.

-Uważają siebie za przyjaciół, a reszta była udawana- wypaliłam- Udawali, bo myśleli, że tak jest lepiej dla drugiej osoby. To nie było szczere, nawet nie było pewne. Robili to ze względu na nas- czułam jak brakuje mi już tchu, ale wiedziałam, że muszę kontynuować- To nie żadna miłość.

Ręce Michała oplotły z powrotem moją talię, a jego policzek znalazł się na moich plecach. Głaskał mnie kciukiem po brzuchu, a jego oddech dolatywał do mojego ucha.

-Może to tylko chwilowe wątpliwości- szepnął, nie przestając mnie głaskać.

-Nie- przerwałam mu- Ja też nie wierzę w miłość. Gdyby istniała, to nie raniłaby wszystkich tak bardzo.

Poczułam jak wszystkie mięśnie chłopaka się napinają, a jego serce przyspiesza. Powiedziałam to, co myślę. Ale to nie był najlepszy pomysł.

Chciałam odwrócić się, przytulić go i przyznać, że to nie była prawda. Jednak nie mogłam się ruszyć. Obydwoje byliśmy sparaliżowani moimi słowami. Jego uścisk w końcu się rozluźnił, a dłonie nie dotykają już mojego ciała.

Wstałam i zamknęłam za sobą drzwi, zostawiając w pokoju Michała ze łzami w oczach.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz