Rozdział 37

1.6K 151 0
                                    

Rzuciłam torbę przy schodach i jak zwykle udałam się do kuchni. Nie zwracając większej uwagi na otoczenie usiadłam przy stole i czekałam aż moja mama zapyta o szkołę. Patrzyłam na paznokcie i z zapałem je oglądałam. Lecz gdy minęła dłuższa chwila i nie usłyszałam głosu mamy, podniosłam wzrok. Zobaczyłam zdziwionego Artura, która bacznie mi się przyglądał.

-Jak na osobę, która mnie nienawidzi, to jesteś trochę zbyt chętna, aby spędzać ze mną czas-powiedział uśmiechając się szeroko.

Wywróciłam oczami i wstałam od stołu, nie zasuwając nawet krzesła.

Nienawidzę go, pomyślałam.

W drodze do mojego pokoju weszłam do gabinetu, gdzie moja mama siedziała przy komputerze, pochłonięta robieniem notatek. Wiedziałam, że to nie najodpowiedniejsza chwila, by pytać ile osoba, której imię nie chciało przejść mi przez myśl, jeszcze tu zostanie.

Wyciągnęłam pogiętą kartkę z kieszeni spodni. Była na niej dokładna instrukcja jak napisać recenzję książki, która ma zaledwie trzydzieści stron. Dostałam od pani w bibliotece tą książkę, gdy wyjawiłam jej całą moją historię. Kiwała tylko głową; nawet nie wiem czy słuchała. W każdym razie mam książkę.

-Cześć Mała-zobaczyłam Artura wchodzącego do mojego pokoju z kubkiem herbaty w jednej ręce i kubkiem kawy w drugiej.

-Co ty tu robisz?-zapytałam robiąc zniesmaczoną minę.

Roześmiał się i podał mi kawę. To było bardzo miłe, muszę przyznać. Marzyłam o tym. Niestety, najlepsza kawa jest w Kawie z mlekiem, w której nie mam jak się pokazać. Moimi myślami znowu zawładnął Majki. Poczułam jak tracę cały zapał do życia.

-Mieszkam tu-odparł Artur, kończąc moje przemyślenia.

-Mieszkasz?- uniosłam brew.

-No wiesz, stoją tu moje walizki, nadmuchany materac... Ja sam spędzam tu większość mojego czasu-roześmiał się ponownie.

Nie odpowiedziałam nic, ponieważ zrobiło mi się go trochę szkoda. Nie widzieliśmy się parę lat. Ja się zmieniłam; on się zmienił. Może moja nienawiść jest już nieuzasadniona? Postanowiłam nie być dla niego niemiła. Zobaczyłam jak mi się przygląda i serdecznie się do mnie uśmiecha,

-Co?-zapytałam.

-Nic?-jego twarz wciąż zdobił uśmiech, który zdawał się być jeszcze większy.

-To czemu tak na mnie patrzysz?

-Siedziałem cały dzień w domu i patrzyłem jedynie przez okno. A nic w tym przyjemnego, uwierz mi. Wreszcie mogę patrzeć na jakiś przyjemny widok-puścił mi oczko, a ja wywróciłam oczami.

Zajęłam się czytaniem książki, lecz czułam wzrok mojego współlokatora. Denerwowało mnie to, lecz nie było to zdenerwowanie tego typu, że chciałam na niego nakrzyczeć czy po prostu go stąd wyrzucić. To było inne zdenerwowanie. Nie chciałam zrobić teraz nic głupiego, nieodpowiedniego. Nie chciałam go do siebie zrazić.

Aż wzdrygnęłam się na taką myśl. Nie przepadam za nim, delikatnie mówiąc.

-Dobra, daj mi jakiś zeszyt. Napiszę ci tą recenzję, a ty się zajmij czymś innym, bo się w życiu nie wyrobisz-Artur wstał i sam wziął sobie coś do pisania i białą kartkę, po czym usiadł na łóżku i na mnie patrzył.

-Skąd wiesz o recenzji?

Nie dał mi nawet zadać kolejnego pytania, tylko powiedział:

-Masz ogromny napis na ręce-otwierałam buzię, by zapytać czy nie powinien najpierw przeczytać książki, ale mnie uprzedził- na pewno kiedyś czytałem tę książkę. Szczerze, to da się napisać recenzję, nie znając treści. I dostać dobrą ocenę. Wystarczy znać parę sztuczek.

-I ty je znasz?-zapytałam, nie dowierzając w to co mówi.

-Zajmij się matmą.

Posłusznie wstałam i wzięłam zeszyt. Pogrążyłam się w matematycznym świecie, zapominając kompletnie o rzeczywistym.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz