Rozdział 69

1.1K 118 2
                                    

-Słoneczka, chodźcie!

Spojrzałam na Artura, który bez większego przejęcia idał się w stronę kuchni. Stanął jak wryty w futrynie, więc przyspieszyłam kroku i po chwili również byłam w kuchni.

Tyłem do nas stałą niższa od mojej mamy, ale równie szczupła kobieta. Rudawe włosy opadały falami na jej ramiona. Była ubrana w obcisłe jeansy i za duży, czarny sweter. Po chwili się odwróciła i rozpoznałam ją od razu.

Artur podszedł do niej i mocno uściskał. Nie chcieli się puścić. Podeszłam do mamy i również ją przytuliłam, bo widziałam z jakim wzruszeniem patrzy na przyjaciółkę.

-No już dobrze, dobrze- powiedziała kobieta- Spakowany?

Na te słowa natychmiast puściłam mamę. Spojrzałam na nich z niedowierzaniem. Otworzyłam szeroko oczy, nie mogąc nic powiedzieć.

-Jak to?- zapytał chłopak równie zdziwiony jak ja.

-Rano wracamy do domu- na jej twarzy też wymalowało się zdziwienie- Myślałam, że po prawie miesiącu mieszkania na drugim końcu Polski, będziesz się cieszyć.

Artur spojrzał na mnie jakby chciał, żebym mu powiedziała, że ma się uspokoić, że nigdzie nie wyjeżdża. Ale to ja potrzebowałam kogoś, kto mi powie, że będę dalej mieć współlokatora, który był taki wspaniały.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz