Gdy osunęłam się na biurko i czułam jak wszystkie siły ze mnie ulatują, zadzwonił telefon. Byłam w stanie kompletnej nieświadomości i jedną nogę postawiłam już w krainie snów, więc głośny dzwonek parę centymetrów od mojego ucha nie był mile widziany.
-Tak?
-Hej Alka- usłyszałam chichot Luke’a- Jesteś zajęta?
-Hej kaskaderko- w tle krzyknął Kamil.
-Mógłbyś się przymknąć?- wycedził blondyn.
-Nie jestem- odpowiedziałam niepewnie- A co?
Oparłam się o oparcie i podciągnęłam nogi pod brodę. Marszczyłam czoło nasłuchując bardzo ciekawych wyznań Kamila na drugim planie. I słyszałam też głos Lili, która dosłownie wrzeszczała, że ma się uciszyć albo ona to zrobi.
-Jesteśmy niedaleko, wyjdziesz na spacer?
-Jasne.
Spojrzałam triumfalnym wzrokiem w stronę podręczników szkolnych i miałam ochotę przed nimi zatańczyć, udowadniając im, że mam życie. I tym życiem wcale nie są one. Zapomniałam o tym, że mam dosyć chłopaków. Bo pewnie nawet nie miałam po prostu byłam zła.
Nie mogłam się powstrzymać i obróciłam się wokół własnej osi.
-Kto wychodzi? Tak ja!
Następnie odetchnęłam głęboko i podziękowałam rodzicom za rolety w oknach.
Wychodząc pod dom pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to czwórka osób, krzyczących i śmiejących się. Patrzyłam na nich ze zdziwieniem, bo nie mogłam dostrzec Michała. Chyba nie jest ze mną aż tak źle i umiem policzyć do czterech? Tak, oczywiście. I powiedziała to osoba, która tańczy taniec szczęścia i odgrywa się na książkach.
Przywitałam się z każdym i wzięłam Klarę pod rękę. Pewnie też w to nie uwierzycie, ale trzymała tylko mnie. Nie trzymała za rękę Luke’a! Aż to gdzieś zapiszę. Albo lepiej zrobię zdjęcie.
-Z czego ty się tak śmiejesz?- zapytała w końcu- Mam coś na głowie.
-Nie, nie. Ja tak tylko- szukałam jakiejkolwiek odpowiedzi- lubię z tobą rozmawiać.
-Domyśliłam się po sześciu latach przyjaźni- zaśmiała się cichutko- Jak tam u ciebie?
Pokręciłam przecząco głową i spojrzałam przed siebie. Panował pół mrok i nie było żadnego ulicznego ruchu. Patrząc na śmieszne ruchy chłopaków zaczynałam mieć wątpliwości co do ich trzeźwości. Ale gdy zaczęli udawać słonie. To znaczy jeden był mamą słoniem, a drugi tatą słoniem. Tylko chyba nie zaczęli tej zabawy, bo nie mogli dojść do porozumienia kto ma być jakiej płci.
-Ja jestem bardziej męski- krzyknął basista.
-Jasne- parsknął śmiechem drugi- Męski jak wiadro z mydłem.
Wiadro z mydłem?
-Dużo wypili?- szepnęłam do ucha Lili, która w między czasie podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę- Jak dużo?
-Sama widzisz- mruknęła.
-A Michał gdzie?
-Pojechał do tej z pierwszej klasy- krzyknął Kamil, zakrywając przy tym oczy przyjacielowi, przez co ten się potknął- Gdyby nie Lili, którą swoją drogą, kocham bardzo, to mógłbym- w tym miejscu poruszał znacząco brwiami- Jest śliczna, no mówię wam.
-Jestem na tak- mruknął drugi chłopak- I to siedem razy na tak.
Spojrzałam na dziewczyny, które były równie zszokowane jak ja. Nie miały odwagi spojrzeć mi w oczy. Jakby o tym wiedziały.
-Alka, okej?- zapytała jedna z nich.
-Tak, jasne- uśmiechnęłam się- Przecież ja i Michał nic.
-A to kawaler!- krzyknął któryś z chłopaków- Te sznurki to nie wiem po co na tej ręce. Albo może gwiazdy na niebie! Pierścienie w górę bracia! Musimy pomóc krasnoludom!
Nie chciałam tego dłużej słuchać. Nie chciałam ich dzisiaj oglądać. Nie wiem dlaczego zdecydowałam się wyjść. Potrząsnęłam głową tylko i zawróciłam.
-Ja już pójdę, rodzice każą wracać.
Nic więcej nie dodając, odwróciłam się na pięcie i chciałam jak najszybciej zniknąć z pola widzenia. Oddychałam głęboko. Nie miałam zamiaru dać się ponieść emocjom. Dobrze wiedziałam, że nic mnie z Miśkiem oprócz przyjaźni nie łączy. Więc dlaczego tak bardzo źle się z tym czułam? Przecież byli pijani i mogli pozmyślać.
-Dlaczego ona nie chce ratować reniferów?
-Chyba krasnoludów czy tam olbrzymów- przerwał chłopakowi drugi- A co za różnica. Po prostu czas zmierzać na wzgórze. Miecze w górę i pędzimy!
Nie słuchałam, nie patrzyłam. Weszłam do domu i zamknęłam drzwi za sobą.
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...