Rozdział 12

2.7K 200 0
                                    

Po naszym ostatnim dzwonku wyszłam z klasy sama. Lili i Klara podtrzymując się nawzajem wybiegły pierwsze. Złapałam je parę kroków przed szatnią.

-Jesteś naprawdę wspaniałą przyjaciółką!-powiedziała sarkastycznie-A może byłaś!

Zatkało mnie. Klara odeszła zostawiając mnie samą z Lili, która dodała:

-Przez ostatnie dni tylko Majki i Majki, następnie Piąty i Piąty. A dobrze wiesz, że Luke narobił jej nadziei. Dążąc do własnego szczęścia, niszczysz szczęście innych.

Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Nie miałam pojęcia, że to tak wyglądało. To prawda, radziłam się ich co chwilę co mam zrobić. Ale chyba się przeliczyłam.

Postanowiłam po prostu wyjść ze szkoły i zacząć się uczyć. Udałam się do szatni i wzięłam kurtkę. Byłam jedną z ostatnich osób, a właśnie uciekał mi autobus, więc spędziłam chwilę w łazience. Przyznaję, poleciała mi łza, ponieważ Klara i Lili to najważniejsze osoby dla mnie. Raniąc je, raniłam jeszcze bardziej siebie. Czułam się potwornie z myślą, że moja najlepsza przyjaciółka cierpi z powodu złamanego serca, a ja nie przestaję opowiadać o dwóch cudownych chłopakach.

W końcu opuściłam budynek szkoły i usiadłam pod wiatą przystanku. Poszłabym do kawiarni, lecz nie chciałam Majkiemu zawracać głowy.

-Myślisz, że kim ty jesteś?-dobiegł mnie chłodny głos zza pleców.

-Ja?-wybąkałam.

-Nie trudź się.

Przede mną stanął Piąty. Miał te same spodnie co w piątek, luźny T-shirt i granatową kurtkę na ramionach. Jego włosy były ułożone równie idealnie jak na ostatniej imprezie. Z jego oczu płynęła nienawiść. Usta miał zaciśnięte. W jego ręku coś błyszczało. Spuściłam wzrok, a książka, którą trzymałam otwartą na kolanach, upadła na ziemię. Trzymał w ręku nóż.

-Jesteś nikim-kontynuował-Nie znamy się i nigdy nie będziemy znać.

Pochylił się nade mną. Dzieliły nas zaledwie centymetry. Moje serce biło coraz mocniej. Bałam się go tak bardzo. Chciałam wołać o pomoc, lecz na ulicy nie było żywej duszy. Poniósł powoli nóż i ostrze przyłożył do mojego obojczyka. To było reprezentacyjne zachowanie Piątego. Te koleś był niebezpieczny. Słyszałam to już. Nie wiedziałam co zamierza. Czułam chłod przedmiotu, którym chciał rozciąć mi skórę.

-Nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy. Zapamiętaj to.

Odszedł, a stojąc tyłem dodał jeszcze:

-Bo może ci się stać krzywda.

Schowałam twarz w dłonie. Nie wytrzymałam łzy polały mi się strumieniami. Dotknęłam obojczyka i zobaczyłam czerwoną ciecz na palcu. Nie było jej dużo, to zwykłe draśnięcie. Niedługo później podjechał autobus. Był prawie pusty. Po około dwóch minutach zaczęło padać. Padało coraz mocniej, a z moich oczu leciało coraz więcej łez. Jakby to był konkurs, kto będzie mocniej płakał: ja czy niebo.

Wróciłam do domu. Zamknęłam szczelnie drzwi. Przeraźliwie się bałam. Dochodziła piąta godzina. Nie myślałam nawet o lekcjach. Nie miałam siły nawet otworzyć torby z zeszytami. Nalałam sobie soku do szklanki i usiadłam przy kuchennym stole. W domu panowała kompletna cisza. Słyszałam tylko odgłosy uderzających kropel wody o szybę.

W poniedziałki moi rodzice wracali wyjątkowo późno z pracy. Trzymałam w ręku telefon i chciałam wykrzyczeć wszystko Klarze i Lili. Ale bałam się.

Tak bardzo się bałam.

Nagle wyszłam z domu i pojechałam do kawiarni. Okazało się, że jest zamknięta. Na ulicy nie było ludzi. Nie widziałam nikogo. Padało tak samo intensywnie.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz