Rozdział 79

925 101 1
                                    

             Minął miesiąc. Niby tylko parę dni.

            Nie jestem w stanie opisać wszelkich zmian jakie zaszły w moim życiu i we mnie. Nie byłam już smutna. Nie przejmowałam się za wieloma rzeczami. Dlaczego? Bo była osoba, która trzymała mnie w pionie, pilnowała i zawsze była obok. To jej ramiona były dla mnie azylem, najbezpieczniejszym miejscem na ziemi. To w jego koszulkę wsiąkło tyle moich łez, nie zawsze uzasadnionych.

            Podstawowym błędem jaki popełniałam było porównywanie dwóch różnych osób. Z tą lepiej tak, z tą tak; tego przy tej nie wolno mówić. Skupiłam się na jednej parze brązowych oczu, które zawsze patrzyły z wyrozumiałością. Byłam bezpieczna. Sama nie wiem czy na miejscu; na miejscu, którego pragnęłam ponad wszystko w świecie, ale byłam bezpieczna.

            To było coś, czego potrzebowałam. I to od niego to dostałam.

            -O czym myślisz?- zagadnął Michał.

            Szliśmy chodnikiem. Przyszedł po mnie do szkoły. To takie miłe, gdy wychodzi się ze szkoły z nową trójką z fizyki i ma się ochotę zakopać każdego na śmierć, a przed drzwiami szkoły stoi przyjaciel z kluczykami w dłoni i prześliczny uśmiechem na twarzy. No i jego włosy, tym razem biało- zielone.

            -Nic, nic- zachichotałam- Dzisiaj piątek.

            -Piąteczek.

            -Piątunio.

            -Boże, nie cierpię jak ktoś tak mówi. Widać, że gimbaza- roześmiał się- Mam próbę.

            Wywróciłam oczami. Nie wiem jak on to robi, ale jednocześnie zachowuje się jak dzieciak, który położyłby się w kałuży, bo szukałby w nim rybek. Ale jednocześnie jest odpowiedzialny. W końcu ma osiemnaście lat. To zobowiązuje. Teoretycznie.

            -Ej!- szturchnął mnie- Jak chcesz pomyśleć, to mnie uprzedź, żebym się nie rozgadywał na różne tematy jak nie słuchasz.

            -Przecież cię słucham.

            -Więc?- uniósł brwi do góry, będąc pewnym, że wygrał i właśnie mi udowodni, że go nie słuchałam.

            -Tak, zgadza się- powiedziałam.

            -Na co się zgadzasz?- zapytał podejrzliwie.

            -Na twoją propozycję.

            Otworzył mi drzwi pasażera, a sam okrążył samochód i wsiadł. Uśmiechnął się pod nosem. Myślałam, że to taki typowy uśmiech. Zawsze był szczęśliwy, gdy wsiadał do samochodu. Mrużył oczy, uruchamiając silnik.

            -Właśnie ci opowiadałem jak nie zauważyłem rano szyby w sklepie i uderzyłem w nią czołem. Słodka jesteś.

            Zakryłam twarz dłońmi, by nie zobaczył moich rumieńców, oblewających moje policzki.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz