Rozdział 83

878 93 0
                                    

            Palce mi drżały. Nie tylko z zimna. Zaparło mi dech. Nie odzywał się miesiąc. Ponad miesiąc. Nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Uznał, że lepiej zapomnieć. Czego mógł chcieć? Czy on nie widzi, że jego wyjazd tylko pogorszył moją sytuację? A teraz już daję sobie radę. Doszłam do wniosku, że to był tylko nic nieznaczący incydent. Więc dlaczego moje serce przyspieszyło, gdy tylko dostrzegłam jego imię?

            -Tak?- powiedziałam niepewnie, starając się nie okazać żadnych emocji.

            -Cześć Alka.

            Gdy usłyszałam jego głos, cały miesiąc starania się, aby zapomnieć poszedł z dymem. Dosłownie. Myśli ulotniły się z mojej głowy i odlatywały wysoko do chmur tak, że nie mogłam z powrotem sprowadzić ich na ziemie. Przed oczami miałam jego poważną twarz, na której zawsze była troska. Najczęściej schowana pod arogancją, ale była.

            Nastała cisza. Wsłuchiwaliśmy się w swoje oddechy. Przeszkadzał nam tylko wiatr, który dudnił coraz mocniej. Ale przestało mieć to dla mnie znaczenie, gdy wiedziałam, że po drugiej stronie jest Artur. Minęła cała złość. Tyle razy wyobrażałam sobie jak wraca do mnie, a jedyne co ode mnie dostaje to uderzenie w twarz. Zapomniałam o tym. Zapomniałam o każdej łzie płynącej po moim policzku, która próbowała go dogonić.

            -Jest sprawa- oznajmił- Gdzie jesteś?

            -Wracam od Michała, będę za dwadzieścia minut w domu.

            -A wiesz gdzie ja jestem?- zapytał podejrzliwie i poczułam jak się uśmiecha.

            Pokiwałam głową przecząco, lecz po chwili dodałam:

            -Nie wiem- uświadamiając sobie, że nie widzi czy kręcę głową.

            -Jestem u ciebie.

            Zatkało mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nogi odmówiły posłuszeństwa. Stanęłam w miejscu. Poczułam jak ktoś uderza mnie swoim barkiem i mówi przy tym:

            -Stoisz na środku, myśl trochę.

            Nawet nie spojrzałam w stronę mężczyzny, który przepychał się dalej. Po chwili dotarło do mnie, że muszę iść. Muszę dojść do domu, by sprawdzić co tam się naprawdę dzieje. Nie zauważyłam kiedy chłopak się rozłączył. Wciąż trzymałam telefon przy uchu.

            W autobusie myślałam jak będzie wyglądać nasze pierwsze spotkanie po długim czasie. Miałam plan, aby totalnie go zignorować i przy najbliższej okazji wygarnąć mu prosto w twarz jak zdążyłam go znienawidzić.

            Roześmiałam się. Mój tok rozumowania był błędny. I robiłam to świadomie. Wiedziałam, że gdy tylko ujrzę jego loczki na głowie, która poprawia długimi palcami; tymi samymi, którymi jeszcze niedawno obejmował moją drobną dłoń, zapewniając, że nigdy nie puści. Zapomnę o każdym postanowieniu, jakie właśnie sobie stawiałam.

            Byłam już przed domem. Wzięłam głęboki wdech. Przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka. Pierwsze, co usłyszałam to donośne śmiechy dorosłych. Wieszaki w przedpokoju były pozajmowane. Czyli to prawda, pomyślałam, oni tu są. Zdjęłam kurtkę i buty. Poprawiłam delikatnie włosy. Przełamałam strach i nakazałam sobie samej się uspokoić.

            Weszłam do salonu.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz