Rozdział 61

1.3K 120 1
                                    

Usiadłam przy biurku i otworzyłam podręcznik od biologii. Po prostu zaczęłam czytać. Jedno słowo po drugim. Skupiłam się tylko na literkach.

-Artur ma znajomych!

Moja mama usiadła na moim łóżku i zakopała się w mojej kołdrze. Obejrzałam się na nią. Ściskała poduszkę w rękach. Odłożyłam podręcznik ze zrezygnowaniem.

-Tylko ma śmieszne włosy.

Zachichotałam. Michał.

-To jest Michał, on jest taki śmieszny!- powiedziałam uradowana- I jest jeszcze Kamil, który jest jeszcze śmieszniejszy. I nazywa mnie kaskaderką.

-Czemu kaskaderką?

-Nie wiem... Tak tylko.

Miałam nadzieję, że na tym skończą się pytania o kaskaderkę. Upadek z trzeciego stopnia miał pozostać tylko między naszą siódemką. I tak zostanie.

-A o co chodziło Arturowi?

Odwróciłam moje krzesło i oparłam łokcie o blat. Westchnęłam głośno.

-Czasami wydaje mi się, że go lubię, Wiele się działo ostatnio. Ale po paru minutach znów na siebie krzyczymy. Ja tego nie rozumiem, może ty rozumiesz?

Pokiwała przecząco głową lekko zdziwiona. Wpatrywała się we mnie jakby czekała na moją dalszą opowieść.

-Ciężkie to jest, mamo.

-Chodzi tylko o Artura?- zapytała prawie szeptem.

-Nie- uniosłam głowę, by była na wprost mokrej od deszczu szyby- Nawet teraz w tym deszczu widzę jego twarz.

-Kogo?

Moja broda spoczęła na dłoniach. Obserwowałam każdą kroplę, która nakładała się na moim krajobrazie. Patrzyłam tylko przed siebie.

-Piąty jest w każdej kropli deszczu, które płyną z moich oczu.

Nie płakałam. Nie cierpiałam. Nie miałam w sobie nic. Położyłam brodę na biurku, nie odwracając wzroku od okna. Nie miałam łez w oczu. Już nie.

Podeszła do mnie i ucałowała mnie w czubek głowy. Pogłaskała mnie po ramieniu i podniosła. Prowadziła za rękę i ułożyła na łóżku. Przykryła kołdrami

-Świat idzie dalej, idź razem z nim.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz