Rozdział 15

2.2K 173 0
                                    

Klara i ja dochodziłyśmy już do lasku. Byłyśmy o tej samej porze, co tydzień temu. Parę osób spało na ziemi. Nikomu raczej nie przeszkadzała potwornie zimna gleba. Podeszłyśmy do chłopaków, których znałyśmy.

Byli najlepszymi kumplami. Pierwszy z nich, Kuba, był typowym podrywaczem. Ale muszę przyznać, że bardzo go lubiłam. Miał dystans do siebie i zawsze był pierwszą osobą, która robiła sobie z czegoś żarty. Dużo osób twierdziło, że mógłby już dorosnąć, ale w głębi wiem, że każdy by za nim tęsknił. Więc,koniec końców, był lubiany.

Jego najlepszy kumpel to Paweł. Tu rolę się odwracały, ponieważ to wszystkie dziewczyny w szkole próbowały go podrywać, ale on bardzo kulturalnie proponował przyjaźń. To znaczy, było wiadome, że jest zakochany w najpopularniejszej dziewczynie, która, jak na ironię, nie była na zainteresowana, ale każda miała nadzieję.

Rozmawiałyśmy z nimi chwilkę, gdy za drzewem ujrzałam Piątego razem ze swoim kumplem, a bardziej sługą. Chłopak był młodszy i ponad wszystko chciał być jak starszy kolega. Z wyglądu byli nawet podobni; mieli identycznie ścięte włosy i byli zawsze idealnie ubrani. Nie patrzył na ludzi z taką pogardą jak Piąty. Miał w oczach radość.

Nasze wzroki się skrzyżowały, ale nie mogłam w jakikolwiek sposób pokazać mu, że coś komuś powiedziałam; ani tym bardziej, że ja się go boję. A bałam się. Rozpaczliwie.

Obserwował mnie cały czas. Każdy mój ruch. Kpił ze mnie.

-Alka, napijesz się?-Kuba podał mi butelkę.

Nie odrywając wzroku od Piątego, który czekał aż będzie mógł zaśmiać mi się w twarz, chwyciłam butelkę i powiedziałam:

-Jasne, dzięki-i wzięłam łyka wprawiając obserwatora w osłupienie.

Otrząsnął się po chwili. Jego wzrok przybrał jeszcze groźniejszy nastrój. Odwróciłam się do moich rozmówców, tym samym olewając Piątego. Tego samego, który parę dni temu mi groził; tego, który nosi nóż w kieszeni; tego, którego boi się każdy.

Przez resztę wieczoru już się nie spotkaliśmy. Wiem, że miał mnie wciąż na oku. Dobrze się bawiłam. Nawet mała ilość alkoholu rozluźnia. Rozmawiałam z osobami, które nie miały pojęcia o moim istnieniu. Tańczyłam bez opamiętania(jeżeli tańcem nazwiemy wstawanie i ponowne przewracanie się bez muzyki).

Robiło się ciemno, więc Klara szepnęła mi do ucha, że powinnyśmy iść. Dobrze, że wypiła mniej ode mnie. Protestowałam, ale na nic się to zdało.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz