Rozdział 71

1.4K 115 0
                                    

/Nigdy nie dedykowałam nikomu rozdziałów, więc nie mam pojęcia jak to się robi, lecz uznałam, że po 71 rozdziałach już czas najwyższy. A więc, Janek, to dla Ciebie. Mam nadzieję, że to czytasz i chcę Ci tylko powiedzieć, że 20% to bardzo dużo. A dla mnie 20% to wszystko, wszystko w co wierzę/

Spojrzeliśmy na siebie, lecz po chwili Artur chwycił telefon prawą ręką. Wstał i oparł się jednym bokiem o okno, tak, że podziwiał teraz widoki.

-Za piętnaście minut podjadą po nas- powiedział.

Opadłam na łóżko. Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam oczy. Malowałam niewidzialne szlaczki po szarym kocu, którym było przykryte moje łóżko. Doszłam do wniosku, że jestem gotowa do wyjścia. Chyba pierwszy raz w życiu nie przejęłam się tym, że wyjdę z domu w lekko pogniecionych spodniach.

W okolicy moich stóp, które opatulone grubymi skarpetami, lekko wystawały z łóżka, usiadł Artur. Nie musiałam otwierać oczu, by widzieć, że ma splecione palce i głowę zwróconą w kierunku ziemi. Podwinął jedną nogę, by usiąść po turecku, lecz drugą zostawił na podłodze. Siedział teraz tyłem do mnie na wysokości moich bioder.

Zaczął błądzić palcem po moich łydkach. Zjeżdżał kościstymi palcami w dół aż do kostki, którą okrążał parę razy, by wrócić wyżej do kolan. Po chwili udawał, że jego palce chodzą po mojej nodze i stawiał na niej na zmianę- raz wskazujący, raz środkowy palec.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak bacznie przygląda się swoim własnym ruchom. Był zgarbiony, a jego biała, bawełniana i sporo za duża bluzka mu się lekko podwinęła, odsłaniając kawałek skóry. Obok tego kawałka bezwładnie leżała moja dłoń, którą coś ciągnęło do jego pleców. Patrzyłam na to ze zdumieniem, lecz nie walczyłam ze sobą; pozwoliłam moim palcom dotknąć gorącego miejsca. Jego palce się na chwilę zatrzymały, jakby nie dowierzał w to, co poczuł. Po chwili wrócił jednak do swoich poczynań, udawając, że wcale nie zauważył mojego dotyku. Przez chwilę poczułam jak jego wszystkie mięśnie się napinają, by od razu rozluźnić. Oddychał równo, a przynajmniej tak mi się wydawało. Myślałam, że moje serce będzie walić jak oszalałe, lecz byłam spokojna. Uważałam, że to jest właściwie, tak jak poprzednio trzymanie go za rękę, tak teraz... nawet nie wiem jak nazwać, to co właśnie miało miejsce.

Jeździłam moimi długimi paznokciami po jego ciele, ledwo je dotykając, lecz sprawiając, że przechodzą go dreszcze, które doskonale czułam.

-Wiesz, że chłopacy zaraz będą?- zapytał, nie ruszając się ani na milimetr.

-Powinniśmy iść się ubrać.

Niechętnie zabrałam nogę spod jego dłoni i podeszłam do szafy. Rozejrzałam się po niej z przerażeniem, przeklinając w duchu fakt, że nie zechciałam się inaczej ubrać, kiedy miałam na to czas.

-Nie mam żadnej czystej bluzy-jęknęłam.

Artur spojrzał na mnie z udawaną dezaprobatą i kręcił niedowierzająco głową. Wreszcie schylił się i wyciągnął ze swojej torby granatową bluzę przez głowę, którą podał mi z wielkim uśmiechem na twarzy.

-Dzięki- szepnęłam i pomknęłam za chłopakiem, który już ubierał buty.

Zbiegłam na dół, gdzie czekał na mnie ubrany współlokator. Skarciłam się w myślach za nazywaniem go współlokatorem, bo to wywoływało we mnie tylko ogromny smutek. Otworzył przede mną drzwi i wypuścił pierwszą.

-Idziemy na dwór- krzyknął do mojej mamy, która na pewno była gdzieś w pobliżu i obserwowała nas ze swojej kryjówki.

Wsiedliśmy do samochodu, za którego kierownicą siedział jak zwykle uśmiechnięty Michał, którego kolor włosów nie zmienił się od naszego ostatniego spotkania, co naprawdę mnie zdziwiło. Miał na sobie grubą bluzę. Na ten widok aż zrobiło mi się zimno. Ja ubrałam koszulkę z długim rękawem, grubą bluzę i kurtkę, którą zapięłam pod samą szyję.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz