Uśmiech, jaki rozświetlił twarz barmana był dużo większy niż oczekiwałam. W sumie w ogóle nie oczekiwałam uśmiechu. Myślałam, że spojrzy na mnie z pogardą i zapyta dlaczego za nim łażę.
Zaczęłam się więc zastanawiać jakie łączą nas relacje. Ubrany w luźną bluzkę z krótkim rękawem i ścierką przełożoną przez ramię nie wyglądał na osobę, która mogłaby komukolwiek zrobić jakąś krzywdę, sprawić przykrość.
-To co zwykle poproszę- powiedziałam nieśmiało.
Wreszcie się odważyłam i spojrzałam mu w oczy. On równie na mnie patrzył. Po chwili odwrócił się i zaczął przyrządzać mi kawę, na którą miałam naprawdę olbrzymią ochotę.
-A co u ciebie?- zapytał, sięgając po duży, papierowy kubek- Dawno się nie widzieliśmy.
Zamyśliłam się, obserwując jego dłonie trzymające dzbanuszek z czarnym napojem. Gdy postawił przede mną moje zamówienie, poczułam, że wcale nie chce mi się wstawać.
-Jakoś leci- mruknęłam- A twoje życie? Nadal kawiarnia.
-Tak, za bardzo kocham to miejsce, żeby po prostu zrezygnować z tej pracy- roześmiał się serdecznie- Szkoła nawet nieźle. A jak się trzymasz po incydencie z Piątym?
Spochmurniałam. Nie chciałam wyglądać jak chmurka deszczowa, więc przeszukałam każdy skrawek mojego umysłu byleby znaleźć jakiś inny, wygodniejszy temat.
-Jest dobrze, trzymam się.
Widoczne zrozumiał moje intencje, pomimo, że nie udało mi się skierować rozmowy w innym kierunku. Potaknął jedynie głową i dodał:
-Nie pamiętam dlaczego urwał nam się kontakt, ale ostatnio wspominałem jak uczyłem cię jeździć na desce. Fajna sprawa- kąciki jego ust powędrowały nieznacznie ku górze- Nie zmuszę cię, żebyś się ze mną spotykała, ale miło jak czasem wpadniesz…
-A co z…
-Nie- przerwał mi- Nie spotykam się z tamtą dziewczyną. Była żałosna. Widocznie dostrzegła w tobie konkurencje i przyczepiła się do mnie jak rzep. Z nikim się nie spotykam. No i jest śnieg, więc nie mogę też jeździć. Także powiedzmy, że zapadłem w sen zimowy i do końca lutego będę chillował.
-Rozumiem- odparłam- Wpadnę jeszcze pogadać.
Zostawiłam na blacie drobne monety i wyszłam z kawiarni. Wciąż czułam ten przepyszny zapach pierniczków, który sam w sobie był radosny. Wyjęłam z kieszeni telefon, by sprawdzić za ile mam autobus. Odblokowałam ekran, na którym był napis „7 nieodebranych połączeń od Michał”. Zdziwiło mnie to. Szczególnie, że byłam na niego zła. Nie, zła nie jest odpowiednim określeniem. Może trochę zawiedziona? Wmawiałam sobie, że nie mogę mieć do niego pretensji. Sama przecież przyjaźnię się z resztą zespołu, Majkim, był jeszcze Artur. Co prawda, z żadnym z nich teoretyczne nie łączy mnie nic oprócz czysto koleżeńskich stosunków. Nawet z Arturem, nawet z Arturem. Tak, właśnie. Przyznałam to sama przed sobą.
Jednak fakt, że nie będę mogła po szkole wpaść do Miśka, żeby choćby popatrzeć jak odrabia lekcje, bo będzie to robić jakaś inna dziewczyna, był taki nieswoi. I na pewno niechciany.
-Halo? Dzwoniłeś.
-Em… Jesteś zajęta?
Jego głos był taki niewyraźny i zachrypnięty. W pierwszym momencie pomyślałam, że jeszcze leży w łóżku i nie udał się do szkoły. Jednak dotarło do mnie, że może płakał? W każdym razie sam dźwięk jego oddechu, nawet przez telefon, działał pozytywnie na moje ciało, odprężając je.
-Wracam do domu- mówiłam stanowczo. I chociaż nie chciałam się na niego gniewać (bo przecież nie miałam za co!), to nie byłam w stanie odpowiadać mu mniej chłodno- Byłam na kawie.
-Rozmawiałem z dziewczynami o waszym spacerze. Wiem co powiedzie…
-Michał- przerwałam mu, przymykając oczy- Nie ma sprawy, wszystko rozumiem.
-Nie rozumiesz. Porozmawiaj ze mną proszę.
Chwilę się wahałam. Dalej odpowiadać, że wszystko jest okej i nie mamy o czym rozmawiać. A może powinnam zgodzić się spojrzeć mu prosto w oczy? Prędzej czy później i tak się spotkamy.
-Dobra. U ciebie czy u mnie?
-U mnie. Najszybciej jak się da.
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...