Rozdział 35

1.6K 145 0
                                    

Dzisiaj poniedziałek. Za trzy godziny usiądę w ławce z Klarą i Lili. Z moimi najlepszymi przyjaciółkami od zawsze na zawsze. Będę się z nimi śmiała, nabijała, płakała z nimi. Stanę się częścią ich życia tak jak wcześniej. Wcześniej-zanim wszystko zniszczyłam.

I tak zrobiłam. Serce biło mi jak oszalałe, gdy przekraczałam próg klasy. Zauważyłam, że Lili szepcze coś na ucho Klarze, a ta się śmieje. Usiadłam obok nich z obojętną miną. Spojrzały na mnie, ale się nie odezwały. Była to strasznie krępująca cisza i błagałam, aby lekcja już dobiegła końca.

Po dzwonku wybiegłam na korytarz. Rozejrzałam się po korytarzu. Dostrzegłam tłum najpopularniejszych osób w szkole, które były raczej zamknięte na ludzi „z zewnątrz”.

-Alka, czekaj!-usłyszałam głos Lilki, która była coraz bliżej.

Musiałam działać.

W tłumie zauważyłam idealne blond włosy należące do jednego z najwyższych chłopaków. Podeszłam do niego, pociągnęłam za rękę i wyciągnęłam z grupki.

-Jestem Alka-mruknęłam.

-L...-wyciągnął rękę, lecz mu przerwałam.

-Luke, wiem-jego zdziwiona mina, stała się jeszcze bardziej zdziwiona-Słuchaj, potrzebuję dokładnego opisu twojej relacji z Klarą.

-Hmm-podrapał się nerwowo na karku-To znaczy takiej relacji raczej nie ma. Ale chciałbym, żeby była.

Kątem oka dostrzegłam moje przyjaciółki, które usiadły naprzeciwko nas i nie traciły czasu nawet na mruganie. Patrzyły na mnie i na Luke'a. Bardzo dokładnie rejestrując każdy nasz szczegół.

-Chciałbym ją poznać, ale nie wiem jak to się skończy.

-To znaczy?-zapytałam zdumiona.

-Nie oszukujmy się; ona nie należy do mojej grupy. Ale myślę, że jest warta złamania tej reguły.

Trochę zdziwiła mnie jego terminologia-grupa, zasady. Miał błękitne oczy, które kompletnie nie pasował do oczu wszystkich popularnych, które nabierały koloru tylko gdy ktoś wspominał o pieniądzach.

-A potrzebna ci ta grupa?-zapytałam nieśmiało.

-Z niektórych miejsc nie ma powrotu-odrzekł.

Nastała bardzo niezręczna cisza. Szukałam jakiegoś tematu lub wymówki, która mogłaby pozwolić mi stąd odejść, ale na próżno.

-Dziękuję-Luke patrzył na mnie przez chwilę, apotem odwrócił wzrok- Otworzyłaś mi szerzej oczy.

Po czym odszedł i zostawił mnie na środku korytarza. Czułam nienawistne spojrzenie każdego ucznia. W końcu taka osoba jak ja nie może pchać się do środowiska popularnych. Absurd!

Poczułam, że dwie osoby łapią moje dłonie i odciągają w kąt. Potem poczułam przyjemne ciepło, które dawały, dobrze mi znane, ramiona. Trzymały mnie mocno, jakby bały się, że zaraz się rozpłynę.

-Tęskniłyśmy-usłyszałam szept Klary i Lilki.

Witamy w gimnazjum/5sos ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz