Pod moją poduszką coś zadrżało. Niechętnie uchyliłam powieki i wymacałam ręką telefon. Oślepiło mnie światło w ekranu, więc odwróciłam go w drugą stronę.
Artur podniósł głowę z mojego ramienia. O, Artur spał wciąż ze mną. Uśmiechnęłam się na myśl, że naprawdę jest dobrze. Nie spojrzałam na niego. Byłam skupiona, by przejechać palcem po ekranie w celu odblokowania; a do tego i tak nie miałabym odwagi na niego spojrzeć.
-Halo?-zapytałam bardzo ochrypłym głosem i usiadłam po turecku- Halo?
-Alka, co ty sobie wyobrażasz?-usłyszałam krzyk, na który gwałtownie odsunęłam telefon od policzka- To wszystko przez ciebie!
-Kto mówi?-wyszeptałam przerażona.
-Ewa! I nie udawaj, że nie wiesz!
-Ale czego chcesz?
Czułam jak strach ogarnia całe moje ciało. Po plecach przeszedł mnie zimny dreszcz. Przełknęłam głośno ślinę. Artur oparł się na przedramionach i wpatrywał się we mnie. W domu panowała taka cisza, że bez problemu wszystko słyszał.
-To przez ciebie Piąty nie żyje!
-Ewa, on...
-Nie!- przerwała mi- To ty zepchnęłaś go na złą drogę. To przez ciebie to wszystko się stało. Musisz to odkręcić!
-Ale ja...
-Zaskoczę cię, ale pierwszy raz w życiu nie chodzi o ciebie. Teraz to ty jesteś winna. Zabiłaś człowieka.
Zaciśnięte w wąską linię usta mojego współlokatora dały mi do zrozumienia, że to nie jest czas i miejsce, aby dawać sobą pomiatać. Patrzył na mnie zdecydowanym wzrokiem, jakby pragnął przekazać mi, co mam mówić.
-To on zabrał mnie ze sobą na dno. Przestań mną dyrygować-powiedziałam to z takim spokojem, a zarazem pewnością, że sama nie wierzyłam, że to moje słowa- Był prawie dorosły, doskonale wiedział co robi.
-Ale mieliśmy być razem- usłyszałam jak jej złość przechodzi w niekontrolowany szloch- Dlaczego mi go zabrałaś?
Nie odpowiadałam nic, a słuchałam płaczu dziewczyny. Nie miałam pojęcia dlaczego winiła mnie. Ja natomiast nic sobie nie zarzucałam. Każdy decyduje o sobie. Piąty również zdecydował.
Nagle w słuchawce było słychać huk. Wstrzymałam oddech, a sekundy dzielące ten dźwięk od następnego potwornie się dłużyły. Nie wiedziałam co to wszystko ma oznaczać, ale nie było to nic dobrego. Z rozmowy tego typu nie może wyniknąć nic dobrego.
-Ewa, co ty robisz...-w tle usłyszałam, ale bardzo niewyraźnie, wysoki kobiecy głos- Idę po tatę, on cię przywróci do porządku, a teraz...
Połączenie zakończone
Powoli odsunęłam telefon od ucha, po czym rzuciłam do na dywan. Wciąż wpatrywałam się w jeden punkt niedaleko drzwi. Opadałam na łóżko. Leżałam bez ruchu.
Jak ona może mi zarzucać takie rzeczy? Chce mnie wykończyć psychicznie? Ale dlaczego? Raczej nie miała pojęcia co tak naprawdę się stało. Może była źle poinformowana? Nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem.
-Michał wszystkich poodwoził- wyszeptał na ucho mi miękki głos, który wprowadził od razu moje serce w spokojniejszy rytm- Posprzątałem wszystko, śpij.
Odwróciłam się do niego bokiem. Obejrzałam profil jego twarzy, która była zwrócona do sufitu. Ręce miał za głową. W ciemności dostrzegałam tylko nieznaczne ruchy jego rzęs w powietrzu.
-Ale dlaczego?-wyszeptałam niemal bezgłośnie.
Odetchnął głęboko, jakby bał się odpowiedzieć. Uznałam, że nie uzyskam odpowiedzi, więc przekręciłam się na drugi bok plecami do niego. Sięgnęłam telefon i zobaczyłam, że zegarek wskazuje dopiero pierwszą w nocy. Odłożyłam go i zamknęłam oczy, uspokajając swój oddech.
-Niektórzy ludzie są mali. Nie pod względem zewnętrznym, ale tym co mają w środku. I chcą umniejszać wszelkie ambicje innych, by czasem ich nie przerośli. Boją się tego. Ale trzeba trzymać się z osobami, które sprawią, że będziemy czuć się wielcy i zdolni do latania wysoko nad głowami tych mniejszych.
Jego słowa rozbrzmiewały w mojej głowie. Zaufałam mu od razu i po prostu w to uwierzyłam. Wiedziałam, że ma rację. Zaczerpnęłam powietrza w moje płuca i stanowczo odpowiedziałam:
-Więc nie ma sensu marnować na małych czas.
-Dokładnie, mała.
Obróciłam się na plecy i teraz leżałam w identycznej pozycji jak Artur. Nasze stopy zgodnie wystawały na końcu kołdry, którą musieliśmy ułożyć.
Nie wiem czy minuty mijały szybko czy bardzo się dłużyły. Byłam skupiona, by leżeć i zasnąć. Chyba w pewnym momencie nawet mi wyszło, lecz w pewnej chwili usłyszałam kroki.
Pomyślałam, że to moje serce tak głośno bije, bo doszło do mnie pełne znaczenie słów Ewy. Ale to nie dobiegało z mojego wnętrza, lecz zza drzwi. Nagle jakiś szept. Zamarłam. Pewnie Artur nie zamknął drzwi po wyjściu znajomych. I w tym miejscu dopadły mnie wyrzuty sumienia; w końcu to mój dom i jestem jedyną osobą odpowiedzialną za niego. A ja po prostu poszłam spać.
Zaskrzypiały schody. Pierwszy stopień wydał z siebie dźwięk starego, lekko spróchniałego drewna. Wstrzymałam powietrze i włożyłam rękę pod kołdrę. Bez żadnego namysłu próbowałam odnaleźć rękę Artura. Jeździłam dłonią po prześcieradle, gdy napotkałam jego udo. Wspięłam się po nim wyżej, lekko ocierając o brzuch, wreszcie odnajdując rękę. Splotłam nasze palce, jakby miało mi to załatwić bezpieczeństwo. O dziwo, tak właśnie się poczułam. Bezpieczna. Ale po chwili w moich myślach pojawiły się głosy, że ktoś wchodzi na górę.
Ktoś wchodzi na górę.
Poczułam jak chłopak oddaje uścisk dłoni.
-Artur- mój szept przechodził w rozpacz- Ktoś tu idzie.
Nie puszczając mojej dłoni, podniósł się do siadu i zajął miejsce na skraju łóżka.
-Błagam, niech ta noc się skończy- potarzałam.
Zdawał się nie zwracać na mnie uwagi. Nagle klamka od drzwi lekko ruszyła się ku dołowi. Ścisnęłam palce Artura tak mocno, że dokładnie czułam jego kości kryjące się w jego dłoni. Zacisnęłam oczy i przyłożyłam policzek do poduszki, która była już wilgotna od mimowolnie płynących łez.
Artur niewzruszony siedział bardzo blisko drzwi. Nie puszczał mojej ręki.
W pokoju pojawiła się postać w ciemnych włosach.
-Śpicie, słoneczka?-zapytał znajomy głos.
Wypuściłam całe powietrze nagromadzone w płucach przez czas trwania wszelkich moich nierównomiernych oddechów.
-Mała śpi już, a ja byłem się przed chwilą napić- wyszeptał.
-Dobrze, dobranoc.
Drzwi się zatrzasnęły. Chłopak położył się obok mnie, nie puszczając mojej dłoni. Jego druga dłoń powędrowała po moim obojczyku do miejsca za uchem, które delikatnie pogłaskał.
-Już dobrze.
-Dziękuję. Za wszystko.
W odpowiedzi tylko uśmiechnął się. Położył policzek na moim ramieniu tak jak parę godzin temu, gdy zasypialiśmy z myślą, że wstaniemy rano. Nie dopuszczaliśmy do siebie nawet myśli, że cokolwiek zakłóci nam spokój tej nocy.
Ah, jak dobrze, że tu był.
CZYTASZ
Witamy w gimnazjum/5sos ff
FanfictionObróciłam się do Michała i przez zamglone łzami oczy dostrzegłam uśmiech. Wciąż się do mnie uśmiechał. Napis na koszulce i kolorowe włosy jeszcze bardziej mnie rozkleiły. Oparłam głowę o jego pierś i oplotłam go w talii, złączając moje dłonie za je...