8

476 31 3
                                    


Po wyjściu z lokalu nie mówiąc ani słowa rozdzielili się. Było to częścią ich planu, mieli podejrzenia, że nikt nawet nie spróbuje zaatakować ich gdy będą we dwójkę. Choć ich plan i tak został trochę zniszczony, Sasuke miał nadzieję że Hoshigaki pójdzie właśnie za nim aby zdobyć ostrze.
Nie musiał długo czekać.
Idąc jedną z cichych uliczek od razu zauważył, że na ziemi powoli tworzą się kałuże, które musiały być jedną z wodnych technik bo przecież do tej pory drogi były suche. Podobnie z trucizną w karczmie, dodał ją do dań które były na tyle charakterystyczne, że każdy głupi wyczułby różnice, w dodatku czarna maź w kolorowych kulkach? Jest wiele innych trucizn, które są ledwo wyczuwalne.
Albo miał ograniczone możliwości, albo był totalnym idiotą.

Wodna macka zbliżała się szybko w jego stronę, wychodząc z jednej z kałuży. Nie miał wątpliwości, ich przeciwnik nie mógł być kimś wyjątkowym, a już na pewno inteligencją to on nie grzeszył.
Sasuke szybko przeciął macke na pół swoją własną ręką, nie musiał do tego nawet używać miecza. Zapewne gdyby miał przy sobie Kusanagi to by go użył jednak jego miecz został skonfiskowany jak to Kakashi stwierdził
“W celach bezpieczeństwa”
Ładne mi ułaskawienia skoro wszystkie jego rzeczy zostały skonfiskowane i nie mógł nosić przy sobie shurikenów, dostęp do jakiejkolwiek broni dostawał dopiero na czas misji lub treningów.

Wody miał już po kostki co go okropnie irytowało, ponieważ razem z piaszczystą drogą tworzyło się okropne bagno. Jasne, mógłby sobie z tym na szybko poradzić, ale wolał uważnie czekać na kolejne ruchy przeciwnika. Stał w miejscu po prostu nasłuchując otoczenie.
Przed nim pusto.
Z boku nikogo nie ma.
Za plecami cisza.
Góra bez zmian.
Szybko podskoczył wskakując na jeden z domków gdy tuż za nim z ziemi wyłoniła się kolejna maćka, tym razem błotna, dużo silniejsza.
Przeskoczył na kolejny budynek unikając ataków i zniszczył tego błotnego robala.

- Całkiem nieźle - usłyszał cichy śmiech i gościa który wynurzył się z kałuży.
Jego włosy były długie i ciemne, zęby ostre podobnie jak u Suigetsu, a niebieskie oczy były ozdobione wzorem skrzeli jak u Kisame, jednak jego uwagę najbardziej przykuł ochraniacz z Kirigakure, który nie był przekreślony. Zwykle jest to pierwsza rzecz jaką robią Shinobi po odejściu z wioski. Jego ochraniacz był draśnięty pazurem Naruto pod postacią dziewięcioogoniastego, ale gdyby nie to, na pewno sam by go przekreślił. Miał go przy sobie nawet teraz, ale nie miał odwagi go założyć. Zawsze był schowany i choć czasami o tym myślał, ani razu nie wyjął go z kieszeni.

- Widzę, że masz coś czego szukam - uśmiechnął się szczerząc te swoje kły i wskazał palcem na Kubikiribōchō. Sasuke nie spuszczał z niego wzroku zdając sobie sprawę, że przed nim stoi jedynie wodny klon, tak samo jak za drzewem kilka metrów dalej.
Amator.
Odwrócił się szybko, blokując atak przeciwnika, który zaszedł go tym razem od tyłu. Po chwili odepchnął go, przeskakując na dach kolejnego budynku. Ułożył dłonie w pieczęć tworząc klony, które szybko rozprawiły się z tymi wodnymi, a on skupił się na Hoshigakim.
Prawdziwym.

- Aj aj, tamten był mój ulubiony. - ponownie się zaśmiał. Zaczynało to naprawde irytować Sasuke. Niektórzy w tym Naruto mieli jakąś obsesje do rozmów w trakcie walki, nawet gdy nie uzyskiwali żadnej odpowiedzi to i tak prowadzili bezsensowny monolog.
W przypadku Naruto czasami, albo raczej - w większości - działało to na wrogów, przecież sam również uległ po tej długiej gadce, ale w ich przypadku było to co innego. Mieli wspólną historię i wiele spraw do obgadania, a teraz?
Jest to pewien sposób aby przytrzymać wroga i dać sobie czas na zapoznanie się z jego zdolnościami, ale on zdecydowanie woli poznawać je w trakcie walki więc nie czekając dłużej, zaatakował człowieko-rekina jedną z ognistych technik, którą Hoshigaki łatwo ominął, a kula ognia rozpłynęła się w powietrzu.

Hidden Leaf - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz