W biurze zapanował totalny chaos, nawet Shikamaru nie wiedział w co ma włożyć ręce. Naruto biegał z kąta w kąt próbując za wszystkim nadążyć tworząc jakieś tornado, a minęła dopiero pierwsza godzina. Nie zdążył jeszcze załatwić żadnej z ważnych spraw, sekretarka przychodziła do niego co pięć minut z kolejnymi papierami oraz przypomnieniem o nadchodzących spotkaniach w dodatku jeszcze dzisiaj było zebranie rady! I to za dziesięć minut! A on nadal siedzi w gabinecie próbując się w tym wszystkim połapać.- Naruto do cholery! - krzyknął Shikamaru łapiąc swojego przyjaciela techniką podziału cienia bo inaczej nie było opcji aby go uspokoić. Wiedział, że zapanuje tutaj chaos, ale nie spodziewał się takiego armagedonu. Naruto naprawde nijak niedojrzał jeszcze do tej posady, nie jest to nic dziwnego, ale powinien zacząć chociaż się starać.
- Weź się w garść. Zostaw narazie te papiery i idziemy na spotkanie rady. Tutaj masz wszystko co potrzebne - uwolnił go z techniki wciskając mu w ręce plik papierów. Naruto nawet na nie nie spojrzał, mimo to uśmiechnął się do niego, od razu mu zeszło trochę napięcia.
- Dzięki Shikamaru. - poprawił pelerynkę, która przez to wszystko obróciła się tyl na przod i udał się do sali konferencyjnej gdzie wszyscy już na niego czekali w tym Kakashi siedzący tym razem na miejscu Sasuke..
Naruto wziął głęboki oddech aby się opanować, wszystkie oczy były zwrócone na niego. Prawdziwy Hokage oczywiście poinformował ich o tymczasowym przejęciu stanowiska przez Naruto, właściwie to cała ta rada została zwołana tylko i wyłącznie na pokaz aby zobaczyć jak Naruto radzi sobie w takich sytuacjach.- Dzień dobry wszystkim. - uśmiechnął się szczerze, a na sali zapadła głucha cisza. Każdy wlepiał w niego swój przerażający wzrok, a w szczególności Hiashi Hyuuga..
Po zerwaniu z Hinatą miał ogromny problem do Naruto, przy każdej okazji patrzył się na niego krzywo, dobrze że nie ma Sharingana bo inaczej Naruto naprawde by się bał.- Okay…a więc pogadamy dzisiaj oo - firmowy uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wziął do ręki papiery, które dał mu Shikamaru i na chwile zamarł czytając pierwszą strone. Spojrzał się na Kakashiego jakby szukając ratunku, ale on tylko wzruszył ramionami czekając aż chłopak sam coś wymyśli.
- O wniosku odesłania starszyzny do zamku Hozuki złożonym przez Uchiha Sasuke - zgniótł delikatnie ręce na brzegach kartki. Czemu on nie wiedział o żadnym takim wniosku? Znaczy, nie żeby im się nie należało, ale..
Okay. To jest jego szansa, trzeba być dzisiaj po stronie Sasuke.- Homura Mitokado, Koharu Utatane, Tarou Rizuke oraz Mikoya Hobuko zostali oskarżeni o udziały w masakrze klanu Uchiha. Dziesięć lat temu dnia pierwszego października zginęło czterdziestu czterech członków klanu Uchiha z rąk Itachiego Uchiha. Jego czyny były wynikiem gróźb oraz szantażu od strony starszyzny wraz z Trzeciem Hokage. - czytał z kartki, a jego głos drżał. Cieszył się, że nie ma tutaj teraz Sasuke, że nie musi tego słuchać..
To było dla niego bardzo ciężke, gdy poznał Itachiego powiedział mu okropne rzeczy nie zdając sobie sprawy z tego dlaczego zdradził swój własny klan jak i wioske.
Na jego miejscu pewnie zrobiłby teraz to samo aby chronić Sasuke..- Czyli nikogo nie zabili. - jego myśli zostały przerwane przez jasnowłosego mężczyznę, który siedział niemalże na końcu stołu. Jego wzrok był obojętny tak samo jak cała postawa..
- Zlecenie zabójstwa niczym się nie różni od jego dokonania, jedynie tchórzostwem. - powiedział ostro Naruto odkładając na chwile kartki na stół i mrożąc wzrokiem swojego rozmówcę, który nie wydawał się tym być wzruszony.
- Itachi z tego co wiem miał wolną wolę, mógł się sprzeciwić i tego nie robić. Był zwykłym zdrajcą, nie rozumiem po co ta cała afera z aresztowaniem starszyzny - wzruszył ramionami. Naruto czuł jak gniew w nim rośnie, dlaczego nikt nic do cholery nie mówi!? Czy każdy myśli tak samo!? Jak oni w ogóle mogą..
CZYTASZ
Hidden Leaf - Sasunaru
FanfictionGdy każdy odetchnął po zakończonej wojnie, zaczeli walczyć z czymś o wiele gorszym. Z własnym życiem uczuciowym do którego nie byli w ogóle przygotowani. Na światło dzienne zaczęły wychodzić nie tylko nowe związki, dawno zatajana prawda, ale także...