Powrót do domu zajął im dosłownie sekundę. Rinnegan Sasuke w takich chwilach był wręcz zbawieniem, zero biegania, niepotrzebnych starć z różnego rodzaju szajkami, które czyhały na nich na każdym rogu aby ukraść trochę pieniędzy. Czaili się wszędzie polując na ludzi jak na zwierzęta, raczej byli bardziej irytujący niż szkodliwi.
Naruto po powrocie od razu się uśmiechnął, wszystko było dokładnie tak jak dawniej co jednak nie podobało się Sasuke. Od razu zauważył, że w jego mieszkaniu ktoś przesiadywał i szczerze pierwsze o czym pomyślał to o potencjalnym wrogu.
Mógł to być każdy, ktokolwiek chcący wydobyć jakiekolwiek informacje, podłożyć bombę, ukraść DNA, cokolwiek aby im zaszkodzić, zniszczyć i zabić.- Starałem się nie narobić zbyt dużego syfu, ale roślinki poumierały. Nie przejmuj się! Ino to jakoś ogarnie - zaśmiał się nerwowo, na szczęście krzaczek pomidorów stal cały i zdrowy. Wytrzymałe, nie da się ukryć.
- Mieszkałeś tutaj? - uniósł jedną brew, momentalnie ochłonął. Czyli to on tutaj przesiadywał..
Uśmiechnął się delikatnie choć bardzo szybko ten uśmiech zniknął z jego twarzy gdy tylko uświadomił sobie jak trudne to musiało być aby przesiadywać tu w ciszy i samotności.- No..tak. Chyba musimy porozmawiać na ten temat. - westchnął cicho ciągnąc go za dłonie aby usiadł z nim na kanapie. Jakoś wcześniej nie było okazji o tym porozmawiać, a jak była to Naruto zwyczajnie nie starał się zarzucić tego tematu.
Sasuke patrzył na niego uważnie, nie miał pojęcia czym może teraz zarzucić. Jego chłopak jest zbyt nieprzewidywalny, zaraz zacznie mu gadać o konikach polnych lub wpływach ekonomicznych.- A więc…jak wiesz jakiś czas temu dorobiłem sobie klucze do twojego mieszkania, żaden sekret. Tylko gdy cię nie było to tak jakby sprzedałem swoją kawalerkę, a będąc Hokage przepisałem sobie twoje mieszkanie na naszą dwójkę bo tak jakoś…- zaśmiał się drapiąc z tyłu głowy. Cóż mógłby zapytać go o zgodę, ale przecież był chwilowym Hokage, to on miał władze. A jak ciężko było w ogóle znaleźć te papiery!
Sasuke westchnął głośno chowając swoją twarz w dłoniach. Nie wierzył w to co słyszy, po prostu nie wytrzyma z tym kretynem.- Sasuke no…nie gniewaj się, weź no - szturchnął go ramionami w bok, chcąc jakoś udobruchać, ale chyba na tym się wcale nie skończy. Bedzie musial podjac jeszcze bardziej radykalne kroki. Teraz dopiero poczuł się głupio..
Tak naprawde wszedł mu do mieszkania w butach co było bardzo dziecinne, gdyby Sasuke podjął tak poważną decyzje za niego to byłby bardziej niż wkurwiony, a sam oczekiwał od niego zrozumienia..- Sprzątasz po sobie, dorzucasz do rachunków i jak chce spokoju to zamykasz jadaczke, inaczej wyrzucę cię za drzwi.- nawet na niego nie spojrzał. Wpatrywał się w ziemię, nie był zły, ani wściekły. Przeciez i tak juz ze soba mieszkali, jedyne co sie zmienilo to ten papierek, ale skoro Naruto tak to przeżywa to postanowił to jakos wykorzystac, aby spełniał jego oczekiwania.
Naruto wyszczerzył się najszerzej jak tylko potrafił i rzucił w jego ramiona, całując w policzek. W głowie Sasuke zapaliła się lampka, ale zdecydowanie wykorzysta to na później.- I tak wrócę, mam klucze - pocałował go jeszcze raz w policzek, później w nos, usta, żuchwę, szyje. Dawał mu pełno buziaków przez co szybko wylądował na ziemi przygniatając jakąś paczkę, która leżała cały czas w nierozpakowanych torbach.
- Przestań mnie slinić. - wstał z kanapy patrząc na leżącego Naruto, dopiero teraz zauważył coś niepokojącego. Chłopak coś tam jeszcze do niego gadał, ale Sasuke zignorował go odpalając Sharingana co skutecznie uciszyło Naruto, już wiedział.
Coś się święci.- Dotykałeś tego? - zapytał kucając przy kanapie gdzie jeden z paneli był naruszony. Miał tam swoją tajną skrytkę, nigdy nie pokazywał tego Naruto ani nikomu innemu. U Orochimaru miał identyczną lecz nie trzymał tam nic tak niebezpiecznego, a w tamtym pokoju pozwalał przesiadywać tylko jednej osobie.
Shhida.

CZYTASZ
Hidden Leaf - Sasunaru
FanficGdy każdy odetchnął po zakończonej wojnie, zaczeli walczyć z czymś o wiele gorszym. Z własnym życiem uczuciowym do którego nie byli w ogóle przygotowani. Na światło dzienne zaczęły wychodzić nie tylko nowe związki, dawno zatajana prawda, ale także...