Leżał na łóżku wpatrując się w pusty sufit już od kilku godzin, kompletnie sam. Co ten kretyn sobie myśli? Powinien tutaj przyjść i z nim być, to chyba oczywiste.
Jak raz mógłby użyć mózgu.
Zirytowany ciszą oraz brakiem klejącego się do niego chłopaka, wstał by zajrzeć do salonu.
Cisza.
Kompletna cisza, ale Naruto przecież nigdzie nie wychodził, Sasuke od razu by to wyczuł..
Wyszedł z sypialni wchodząc w głąb mieszkania, a patrząc na kanapę parsknął cicho śmiechem.
Naruto leżał rozwalony z nogami na żabci oraz kotem na swoim brzuchu.
Chwycił jedną z poduszek przyciskając ją do twarzy chłopaka, jeszcze chwila i…Naruto zaczął się rzucać machając łapami jak poparzony, aż Mordor zbiegł z jego ciała uciekając pod stół przerażony nagłą reakcją. Dusił się, próbował odepchnąć od siebie przeciwnika lecz na marne mu to wyszło. Dopiero gdy Sasuke zabrał poduszkę, Naruto wziął głęboki oddech patrząc się na niego wzrokiem porównywalnym do zdenerwowanego kota.
- Za co to - warknął podnosząc się z kanapy. Sasuke wybrał sobie naprawde ciężką role dzisiaj, co mu się tak nagle zebrało na irytowanie go?
- Kretyn. - rzucił poduszke na kanape tam gdzie jej miejsce i znowu schował się w sypialni doprowadzając tym Naruto na skraj cierpliwości. Z nim nie da się wytrzymać! Gorzej jak z babą w ciąży.
- No o co ci chodzi!? - nie wytrzymał. Musiał wstać i za nim pójść bo inaczej Sasuke w życiu nie zacząłby gadać i weź sie potem człowieku domyślaj co tym razem zrobiłeś źle.
Kto wie co mu może dzisiaj nie pasować, pogoda, śniadanie było złe, w pracy go wkurwili? Jebana ruletka.
Sasuke nie odpowiadał, walnął się na łóżko krzyżując ręce na klacie. Swój wzrok wlepił w zdenerwowanego Naruto, co go dzisiaj ugryzło? Okropny się zrobił.- Czy ty możesz zacząć mówić? Nie chce mi się domyślać, jak coś ci nie pasuje to po prostu to powiedz, a nie obrażasz się o byle gówno! - krzyknął na niego zaciskając dłonie w pięści. Krew zaczynała w nim wrzeć, jest strasznie sfrustrowany, a Sasuke mu w tym nie pomaga.
Spojrzał na niego z uniesioną brwią szczerze zaskoczony jego reakcją, po co od razu tyle agresji?- Nie.
Naruto jeszcze chwila i by coś podpalił. Brew drgała mu zwiastując zbliżającą się eksplozje. Stwierdził, że bezpieczniej będzie odejść stąd jak najszybciej, nie chce powiedziec czegos glupiego lub słów, których będzie żałować. Wyszedł z mieszkania trzaskając przy tym drzwiami, niech Sasuke się zastanowi czego chce i potem go męczy, cholerny dupek.
Pobiegł od razu w stronę pola treningowego, jego drużyna powinna być w trakcie sparingu z grupą Ino, może ona też tam będzie? Trochę się do siebie zbliżyli, głównie dlatego że dziewczyna od początku wspierała jego związek z Sasuke. Byla kims kim powinna być Sakura, dawać mu dobre rady, akceptować jego uczucia, po prostu jak prawdziwa przyjaciółka. Nawet jeśli z Sakurą jest już lepiej, a raczej z ich relacją bo często wychodzą razem na ramen, rozmawiają…
Jednak gdy tylko temat schodzi na Sasuke, Sakura od razu go urywa, stara się uniknąć lub robi ta swoją okropna minę, nie wiadomo czy to złość czy zazdrość. Wiele razy próbował coś zdziałać, Sasuke już dawno odpuścił, wiele razy próbował do niej przemówic, dawał jej kosza milo, brutalnie.
Ona nadal nie chce zrozumieć.- Ino! - uśmiechnął się gdy zobaczył dziewczyne opatrujacą rane na nodze Rina. Saki musiała trzymać go za rękę bo jak zwykle panikował na widok krwi choć rana była płytka, zdecydowanie nic poważnego.
- Cześć Naruto. Wpadł w drzewo - zaśmiała się tłumacząc zranienie na nodze chłopca. Naruto się tym nie przejął, gorsze rany miał i będzie mieć, a na treningach to normalne, że się nieźle poobijaja.
Co to byłaby za walka bez zranienia?
CZYTASZ
Hidden Leaf - Sasunaru
FanfictionGdy każdy odetchnął po zakończonej wojnie, zaczeli walczyć z czymś o wiele gorszym. Z własnym życiem uczuciowym do którego nie byli w ogóle przygotowani. Na światło dzienne zaczęły wychodzić nie tylko nowe związki, dawno zatajana prawda, ale także...