- Moim co? - zapytał Kakashi po dłuższej chwili ciągle obserwując tego dzieciaka. Z tego co pamiętał to nie ma syna, a tymbardziej żony aby takiego syna posiadać, więc skąd do cholery ten dzieciak się tu wziął?
- Taki stary, że już głuchy? Masz tu w ogóle coś do żarcia czy tylko te śmieci? - zapytał wyrzucając z szafek jakieś dania instant prosto na ziemię. Nie sięgał do tej najwyższej więc stanął na blacie, ale były tam same kubki. W lodówce też nic konkretnego, same warzywa i mleko, czym on się niby żywi? Powietrzem?
Kakashi chwycił się za głowę, która już go mocno rozbolała.
Dzieciak na oko miał z dwanaście lat, co on robił dwanaście lat temu..
Nie to nie ma sensu, on nie pamięta co robił wczoraj.- Kim jest twoja matka? - zapytał wyjmując z jednej z szafek krakersy i rzucił mu pod nos. Dzieciak od razu wziął się za otwarcie paczki, zdjął maskę i dopiero wtedy Kakashi dostał wspomnieniami prosto w twarz. Był do niej całkiem podobny..
Młody wymamrotał coś przez usta wypchane krakersami, które kruszyły się na podłogę, ale Kakashi nie zrozumiał ani słowa.- Ren.. - westchnął przecierając twarz dłońmi. Dlaczego nic mu o tym nie powiedziała? Byli ze sobą podczas jego wizyty w Takigakure dwanaście lat temu, zbliżyli się do siebie bardzo blisko i gdy chciał wrócić z nią do Wioski Liścia, wyjawiła mu, że ma męża. Pewnie chciała przekonać go, że to jego dziecko, ale los chciał aby młody miał urodę po faktycznym ojcu.
- Czego ode mnie chcesz, nie będę bawić się w ojca. - chwycił miotłę wciskając mu ją w rękę. Nabałaganił to niech sprząta.
- Ta? Bo już chyba zacząłeś - zadrwił z tego, że ten staruch kazał mu sprzątać, czyli dokładnie coś co zrobiłby typowy ojciec.
Oddał mu miotłę, nie miał zamiaru tego robić.- A więc? -powtórzył Kakashi, oddając mu tą miotłę do ręki, miał ochotę przykleić ją taśmą dopóki nie posprząta tego syfu.
Dzieciak tylko wzruszył ramionami.- Sam nie wiem co tu robię, nudziło mi się - odłożył miotłę na bok, mimo to zaczął zbierać wszystko co wyrzucił z szafki.
Mówił prawdę, nie wiedział do końca po co tutaj przyszedł..- No ale popatrz, gdybyś wiedział że gdzieś tam masz ojca Hokage to chyba być poszedł go odwiedzić czy coś no nie? - zapytał upychając wszystko co podniósł z ziemi do jakiejś szafki na herbatę.
- Twoja matka o tym wie? - zadał chyba najważniejsze pytanie. Młody zawahał się na chwile, a Kakashi czuł, że trafił w punkt.
Nie wiedziała. Zapewne uciekł z domu, musiał spędzić sporo czasu żeby tutaj dotrzeć..- Dobra słuchaj staruchu. Dasz mi jakąś kasę i się stąd zmywam, nikomu nic nie powiem, a ty przestaniesz ciągle zadawać te durne pytania. - spoważniał, aż Kakashi zmarszczył brwi. Dlaczego akurat teraz musiał się pojawić..ależ to upierdliwe.
- Ty coś w ogóle potrafisz, czy będziesz chodzić od domu do domu wyrzucając innym jedzenie z szafek? - uniósl jedna brew patrzac sie na niego kpiąco. Nie wątpił w niego, na tym świecie jest zdecydowanie za dużo samotnych dzieciaków, które błąkają się od kraju do kraju, a niektóre z nich pochodzą z potężnych klanów.
- A właśnie, że potrafię! - wkurzył się na jego słowa, co ten staruch sobie w ogóle myśli!?
Kakashi zaśmiał się cicho. Temperament ma po matce..
Dzieciak uśmiechnął się pod nosem i w sekundę zniknął z jego pola widzenia. Kakashi poczuł mocny wiatr oraz po chwili wszystko było posprzątane, śmieci wyniesione, nawet blat niedbale umyty. Zauważył zaledwie szary cień migający po pomieszczeniu, zupełnie jak kiedyś ten żółty błysk.- Ta szybkość, to.. - spojrzał na niego ze zdziwieniem, jak to było w ogóle możliwe?
Klan Namikaze pochodzi z wioski w której się urodził, ale jakie były szanse, że akurat tamta kobieta była jego członkiem? Jak widać, małe jednak realne..
CZYTASZ
Hidden Leaf - Sasunaru
FanfictionGdy każdy odetchnął po zakończonej wojnie, zaczeli walczyć z czymś o wiele gorszym. Z własnym życiem uczuciowym do którego nie byli w ogóle przygotowani. Na światło dzienne zaczęły wychodzić nie tylko nowe związki, dawno zatajana prawda, ale także...