Naruto zatrzymał się gdy zobaczył gęstą lekko czerwoną mgłę. Rozciągała się na kilka alejek i swoją wysokością zakrywała wszystkie budynki w okolicy z których już dawno pouciekali ludzie. Shinobi Kraju Fal się tym zajęli prowadząc ich w bezpieczne miejsce więc tym nie musiał się martwić.
Jedyne co był w stanie dostrzec to ciemno i jasno niebieskie smugi światła przebijające się przez mgłę, ledwo słyszalne odgłosy odbijających się od siebie shurikenów oraz bardzo cichy zagłuszony śmiech, który z pewnością nie należał do Sasuke.
Nie wiedział co ma teraz zrobić. Nie chciał przeszkadzać mu w walce, wierzył, że ma wszystko pod kontrolą ale z drugiej strony przecież nie mógł tak tutaj stać jak kołek.
Jest dowódcą tej misji! Powinien mieć wszystko pod kontrolą i wydawać rozkazy, a nie zastanawiać się co robić!Nagle z mgły zobaczył Sasuke, który leciał prosto na kamienną ścianę jednak w trakcie lotu zamienił się na jakiegoś gościa co wyglądał jak ryba.
Ah no tak…pewnie musiał zostać mocno odepchnięty po czym użył Rinnegana zamieniając ich miejsca. Już wcześniej to widział i wiedział jak bardzo denerwuje to wroga.
Zaraz…Sasuke używał na kimś Rinnegana!?Od razu wleciał w mgłę aktywując tryb mędrca ponieważ poruszanie się w niej było okropne. Nic nie słychać, nie nie widac. Coś dla Kiby bo on ma mocno wyostrzony węch, nadałby się tu idealnie.
Udało mu się wyczuć chakre Sasuke i od razu stanął opierając się plecami o jego plecy w pozycji gotowej do walki. Nie zdążył nawet nic powiedzieć bo ogromne coś zaatakowało ich od góry. Unikając ataku, mimo że było ich coraz więcej i więcej, a te błotne macki śmierdziały okropnie - zniszczyli kilka budynków.
Ma nadzieje, że budżet Konohy pokryje wszystkie szkody bo on sam zapewne by suę z tego nigdy nie wypłacił.
Ten typ atakował go jakby chciał pokroić na szybko cebule, Samehada ciął powietrze ani razu nie trafiając, choć było blisko bo o mało nie przecinając skóry Naruto.- Nie pozwól mu się dotknąć tym mieczem! - krzyknął Sasuke, który w sekundę pojawił się między nim, a Skórą Rekina, blokując jej atak wielkim ostrzem. Nie miał zamiaru używać tego miecza, ale samymi shurikenami go przecież nie załatwi.
Genjutsu też odpada bo ledwo widział wroga w tej mgle, a za każdym razem gdy używał Sharingana, opary jakby same pchały mu się do oka powodując coraz to mocniejsze uczucie szczypania przechodzące do palenia jak żywym ogniem.
Sasuke ani razu nie dał się tknąć tym mieczem, czekał aż Samehada pochłonie znaczną ilość chakry swojego pana by mgła chociaż trochę opadła. Dopóki jest tak gęsta, nie może w pełni korzystać z technik, już wystarczająco nadużył Rinnegana.
Naruto od razu zauważył, że z lewego oka Sasuke powoli wypływa krew. Zacisnął zęby i szybko stworzył kilkadziesiąt klonów, które zaczęły atakować Shizume ze wszystkich stron tym samym odciagajac na chwile od nich uwage.
Gdy zobaczył czerwoną ciecz płynącą z jego oka, miał ochote rozszarpać tego gościa na strzępy. Z trudem hamował się aby nie odpalić trybu Kuramy.
Cholera, dlaczego tsk bardzo go to zdenerwowało? Nie raz widział rannego Shinobi, nawet swoich przyjaciół, ale za każdym razem gdy był to akurat Sasuke, coś się w nim gotowało.- Sasuke.. - Naruto chciał coś powiedzieć na temat jego oka, ale ten nawet mu na to nie pozwolił od razu wtrącając swoje słowa.
- Nie będę się hamować. - widząc wzrok Naruto mial wrazenie, ze ten zaraz zabroni mu używania Rinnegana oraz Sharingana, tak jak każdy w wiosce. Był tu po to aby go kontrolować, Kakashi bardzo dobrze wie, że Naruto jest jedyną osobą, której słucha.
No..czasami.
Brakowało im tej adrenaliny podczas wspólnej walki, nie przeciwko sobie, a przeciwko komuś. W wiosce często robią sobie treningi, ale misja to kompletnie co innego.- Wcale nie musisz. Daje ci pozwolenie na użycie pełnej mocy. - uśmiechnął się do niego i już po chwili uskoczył przed kolejną błotną macką, która zaatakowała go od ziemi.
Ble..ale glajda się tu zrobiła.
CZYTASZ
Hidden Leaf - Sasunaru
Fiksi PenggemarGdy każdy odetchnął po zakończonej wojnie, zaczeli walczyć z czymś o wiele gorszym. Z własnym życiem uczuciowym do którego nie byli w ogóle przygotowani. Na światło dzienne zaczęły wychodzić nie tylko nowe związki, dawno zatajana prawda, ale także...