Wrócił prosto do swojego mieszkania na wejściu trzaskając drzwiami o które oparł się plecami. Nie mógł się powstrzymać od tego uderzenia, zrobił to całkowocie odruchowo, jakby tym trześnięciem mógł się choć trochę wyładować. Odetchnął głośno, zawiedziony samym sobą lecz mimo wszystko niczego nie żałuje.
Czuł na sobie spojrzenie siedzącego na kanapie Naruto, jakby ten kretyn już wszystko wiedział. Okryty był ich ulubionym kocykiem, a dłonie grzał parującą jeszcze herbatą czekając tylko na najgorsze słowa jakich mógłby się spodziewać.
Wcześniej chodził po mieszkaniu w te i we wte, wydrążał scieżki dookoła stolika w salonie kombinując, analizując o czym oni mogą rozmawiać, jak potoczy się to spotkanie, czy Sasuke do niego wróci? Jego wzrok wtedy był okropny, taki pusty jakby nagle stracił każde uczucie jakim go darzył. Nigdy więcej nie chcę tego doświadczyć, nie zapowiada to absolutnie niczego dobrego, tak samo jak ta cisza panująca teraz między nimi od dobrych kilku minut.
Tak głucha oraz stłumiona, jedyne co byli w stanie usłyszeć to swoje wzajemne oddechy za którymi krył się strach, ale i ciekawość ck ten drugi ma do powiedzenia. Żaden z nich nie chciał odezwać się pierwszy, jakby miało to spowodować zawaleniem się całego budynku wraz z ich wspólnym życiem.- Pocałowałem go. - Sasuke zaczął wprost wyznając to co stało się zalewdie chwile temu, nawet jeśli miałoby to przekreślić ich związek już na zawsze.
Nie chcę go okłamywać, ukrywać prawdy. To by tylko bardziej wyniszczyło ich obu, zależy mu na relacji ze swoim chłopakiem, oby on to rozumiał.
Naruto poczuł ogromne uderzenie choć nie spodziewał się niczego innego. Przerobił w swojej głowie już tyle scenariuszy, a wizja, że Sasuke zostawia go dla Shhidy była na pierwszym miejscu jako coś oczywistego. Nie miał podstaw aby tak myśleć, Sasuke nienraz zapewniał go o swojej miłości, ale nie umiał po prostu myśleć inaczej.
Nie może się poddać, choć bardzo by chciał, nie może teraz uciec, zostawić go, po prostu nie. Zebrał się w sobie aby coś odpowiedzieć, zacisnął dłonie mocniej na kubku parząc tym swoją skórę do różowej czerwieni.- Kochasz go? - jego głos drżał, tak cholernie przerażony był odpowiedzią, że ledwo utrzymał z nim kontakt wzrokowy. Musi wiedzieć, nawet jeśli Sasuke skłamie, zwyczajnie zobaczy to w jego oczach. Nauczył się czytać z nich wszystko, a jedyne czego chcę to prawdy. Sam fakt, że Sasuke od razu przyznał się do wszystkiego, trochę go uspokajał.
Nawet jeśli to ma być ich koniec..- Nie. - odpowiedział bez żadnego zawahania. Darzy go uczuciem, bardzo silnym lecz w żadnym stopniu nie jest to porównywalne do romantycznej miłości jaką czuje w stosunku do Naruto. Nawet jeśli przez chwile miał wątpliwości, nie były one spowodowane potencjalnymi uczuciami, a strachem przed popełnieniem kolejnego błędu, zwyczajnie boi się zniszczyć ponownie czyjeś życie. Nie chce wracać na tą samą ścieżkę, to uczucie mroku opuściło go w dolinie końca i tam ma pozostać.
- Więc dlaczego? - nie dał rady, spuścił wzrok wlepiając go w tafle parującej herbaty, której nawet nie upił.
Sasuke mówił prawdę, choć w jego spojrzeniu kryło się tyle niewiadomych, nie było tam miejsca na żadne kłamstwa.
Może właśnie to go przeraża?
Nie wizja zostawienia, porzucenia, a to co dzieje się teraz w jego głowie i to cholerne poczucie bezradności?
Nie ważne jak wiele miłości mu da, ile razy pójdą razem do łóżka, nie wyleczy to jego problemów z innymi ludźmi..- Bo on kocha mnie. - odepchnął się od drzwi podchodząc bliżej kanapy. Zabrał z jego dłoni kubek odkładając go na ziemię, a sam usiadł na stoliku wprost do Naruto, delikatnie chwytając jego ciepłe dłonie.
Uzumaki nie wiedział jak ma zareagować, czy powinien go odepchnąć, nakrzyczeć, rozpłakać się, uciec. Pozwolił mu jednak robić co chce, Sasuke trzymał jego rozgrzane bezwładne dłonie, wpatrując się w nie podczas zabawy palcami. W przeciwieństwie do Naruto, wiedział co musi teraz zrobić aby nie zniszczyć wszystkiego.
A przynajmniej myślał, że robi dobrze..

CZYTASZ
Hidden Leaf - Sasunaru
FanfictionGdy każdy odetchnął po zakończonej wojnie, zaczeli walczyć z czymś o wiele gorszym. Z własnym życiem uczuciowym do którego nie byli w ogóle przygotowani. Na światło dzienne zaczęły wychodzić nie tylko nowe związki, dawno zatajana prawda, ale także...