25-Jak żywy, chociaż niekoniecznie.

137 19 16
                                    

ALASTOR:
Śmiech trwał, aż znalazłem się w lesie.
W tym konkretnym lesie, w którym zginąłem. Stałem na kupce ziemi, na której leżało pełno uschniętych kwiatów.
To... Mój grób..?
Przeszły mnie dreszcze.
Dosłownie stałem nad swoim własnym grobem.
Patrzyłem na niego dłuższą chwilę, aż się otrząsnąłem.
Nie po to tu jestem. Nie wiem ile mam czasu, a muszę znaleźć Angela.
Ruszyłem w stronę wyjścia z lasu.
Idąc, zorientowałem się że jestem ubrany w te same ubrania, co w dzień śmierci. Nawet dłoń, którą mi nacięto miała ranę.
To znaczy że wyglądałem jak za życia.
To dobrze.
Nie wzbudzę paniki, a Anthony mnie rozpozna.
Zobaczyłem w oddali mój dom i przyspieszyłem.
Już dawno przepisałem dom na Angela, więc musiał tam być!
Ale w miarę jak byłem bliżej, mogłem zobaczyć że dom jest zapuszczony i opuszczony.
-Co..?-Zwolniłem.
Drzwi były szeroko otwarte, trawnik zarośnięty, a szyba w oknie wybita.
Wszedłem do środka.
Rzeczy były poprzewracane i zniszczone, meble zakurzone, a na brudnej podłodze leżały puste strzykawki.
Wyglądało jakby jacyś narkomani organizowali tu schadzki.
Ale gdzie był Anthony..?
Martwiłem się o niego. Co się z nim dzieje..?
Pobiegłem do jego mieszkania w centrum, ale było puste. Najwyraźniej już tam nie mieszkał.
Zacząłem się denerwować.
Pomyślałem k Husk'u. On musi coś wiedzieć.
Udałem się szybko do jego domu.

|RADIODUST| 2 Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz