113-Piesek Roo.

99 16 12
                                    

ANGEL:
Jego Pani stała do niego tyłem, więc nie widziała go. I tak była zajęta rozmową z Luciferem.
-Nic mi nie wiadomo o żadnym buncie, Panie.-Ostatnie słowo wypowiedziała z pogardą ale i nutą rozbawienia w głosie.
-Słyszałem co innego.
-Zapewniam Cię że mój piesek chciał zerwać się ze smyczy i powiedział cokolwiek żeby to osiągnąć.
-Wtedy nie mógłby zawrzeć ze mną umowy!-Włączyła się Charlie.
Roo zaśmiała się i przybrała bardziej ludzką postać.
-Dziewczynko, zawierałaś kiedyś umowy?
-To że Tobie się udało zawrzeć umowę postępem, nie znaczy że można wtedy wprost kłamać.-Odezwałem się.
-Och, jak słodko.-Kobieta chwyciła mnie za muszkę i pociągnęła w dół, tak, żebym patrzył jej w oczy.-Twój Bambi Cię tego nauczył, ciepły braciszku?
Nie zobaczyłem że w jej dłoni materializuje się jakiś sztylet.
Ale Al zauważył.
Demon rzucił się w naszą stronę i uderzył Roo macką, posyłając ją na ścianę.
Kobieta popatrzyła na niego wielkimi oczami w ciężkim szoku.
Dotknęła policzka, który rozciął się przy uderzeniu i spojrzała na krew na palcach. 
Mężczyzna chyba był w podobnym szoku co reszta, bo położył uszy i zaczął się cofać, wyraźnie przerażony.
Nigdy nie widziałem żeby bał się tak bardzo.
-Podnosisz rękę na swoją Panią?-Zapytało Czyste Zło.
-Nie...
Wokół szyi Alastora pojawiła się czarna obroża i smycz w postaci łamcucha.
Kobieta zaczęła ciągnąć ją w swoją stronę, a Spiker starał się opierać.
-Al..!-Krzyknąłem.
-Tato, zrób coś!-Zawołała Charlie.
Lucifer podszedł do Kapeluszniczki.
-STÓJ!-Krzyknął, a z jego czoła wyrosły rogi.


Zostawiam was. Widzimy się jutro i kończymy książkę 🤭

|RADIODUST| 2 Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz